SSC Napoli z Piotrem Zielińskim w składzie zagra na wyjeździe o awans do 1/8 finału Ligi Europejskiej z RB Lipsk. Włoska drużyna przegrała pierwsze spotkanie 1:3, czeka ją więc trudne wyzwanie. Pytanie, czy w ogóle zechce je podjąć i jaka w tym wszystkim rola Polaka? Transmisja od 18:55 w TVP Sport, SPORT.TVP.PL i aplikacji mobilnej. Mecz skomentuje Tomasz Jasina.
We Włoszech nigdy nie traktowano zmagań w Lidze Europejskiej specjalnie poważnie. Choć Serie A, niegdyś najmocniejsza liga świata, lata dominacji ma już za sobą, mentalność drużyn nie zmieniła się wcale. Jeśli walczyć, to o mistrzostwo w kraju lub tytuł w Lidze Mistrzów, inne zawody liczą się mniej lub wcale.
Lipsk był w Neapolu zespołem lepszym, ale drużyna Maurizio Sarriego nie podeszła do meczu na poważnie. Trener wystawił eksperymentalną jedenastkę, dał odpocząć kilku kluczowym graczom (choć zagrali między innymi Marek Hamsik czy Kalidou Koulibaly), a lekceważące nastawienie do Ligi Europejskiej dało się wyczuć w powietrzu. Na trybunach tętniącego życiem w rozgrywkach ligowych Stadio San Paolo zasiadło jedynie 15 tysięcy fanów, w tym wielu niemieckich.
Ani kibice, ani klub nie traktują tych rozgrywek serio, choć nikt nie przyzna się do tego otwarcie. Niestety, ale występy w pierwszym składzie Zielińskiego w Lidze Europejskiej należy raczej uznać za gry sparingowe niż realne zbliżanie się do najsilniejszej jedenastki. Dla Polaka przychodzi zresztą czas aby zastanowić się, czy warto kontynuować karierę w Napoli.
W Napoli bez zmian
Zieliński się rozwija, gra coraz więcej, ale nie ma co liczyć na realną walkę o pierwszy skład w drużynie Sarriego. Jest "dwunastym zawodnikiem" i to na razie musi mu wystarczać. Wydaje się, że do takiego statusu będzie musiał jednak przywyknąć na dłużej.
Obecnie dla trenera Napoli jest typowym "zapchajdziurą". Gdy któryś z zawodników pierwszego wyboru dozna kontuzji, Polak wskakuje w jego miejsce – czy to w środku pola, czy to na skrzydle. O wygryzienie z jedenastki któregokolwiek z rywali jest mu jednak niezwykle trudno.
Podstawowy kłopot Zielińskiego to Hamsik. Słowak to legenda Napoli, dla którego strzelił więcej goli niż Diego Maradona. Mimo 30 lat na karku do końca kariery zostało mu sporo, a dopóki tego nie zrobi, będzie mógł liczyć na w pełni zasłużony status "nietykalnego" na San Paolo. Nie pomaga fakt, że nigdy nie należał do zawodników opierających się na szybkości i dynamice – z wiekiem nie powinna więc ucierpieć u niego jakość gry.
Kolejny kłopot Zielińskiego leży w nim samym, a dokładniej w pracy w defensywie, w której jest słaby. Na pewno sporo gorszy od Brazylijczyka Allana, który rozgrywa kapitalny sezon, a nie ma też problemów z grą ofensywną. U Sarriego trójka pomocników musi dbać o grę w obronie, a wystawianie Polaka wraz z Hamsikiem sprawiłoby, że zespół poważnie straciłby w tym elemencie. Nie ma przypadku w tym, że Polak spędził jak do tej pory na murawie 951 minut, z kolei Hamsik, Allan i Jorginho odpowiednio 1803, 1823 i 1810.
Skrzydłowy z przypadku
Czasem Sarri ustawia Zielińskiego na lewym skrzydle. "Czasem" to znaczy, gdy do gry nie jest zdolny Lorenzo Insigne lub Jose Callejon. Polak spisuje się na tej pozycji przyzwoicie, ale słabiej od Włocha czy Hiszpana.
Tutaj podział minut również jest jasny – Insigne zagrał 1949 minuty a Callejon 2114. Obaj mają inne, bardziej cenione w ataku przez Sarriego, zalety. Wprawdzie nie dysponują tak dobrym prostopadłym podaniem jak Zieliński, ale są bardziej zadziorni i szybsi. W dodatku Hiszpan, który w przeszłości był pierwszym rezerwowym Jose Mourinho w Realu Madryt, bardzo przykłada się do zadań defensywnych.
Czas na zmianę?
Zieliński staje w obliczu wyboru – zostać w Napoli i liczyć na szanse w meczach drugiej kategorii, minuty z ławki lub kontuzje innych piłkarzy, czy poszukać szczęścia gdzie indziej. Im szybciej się zdecyduje, tym lepiej. Z dwóch powodów.
Po pierwsze właściciel Napoli Aurelio De Laurentiis to twardy negocjator. Włoch nie zwykł sprzedawać swoich piłkarzy tanio, o czym przekonali się działacze Juventusu Turyn, gdy przyszło im zapłacić za Gonzalo Higuaina 90 milionów euro w 2016 roku. Za Zielińskiego chciałby przynajmniej 60 milionów euro, na razie...
Zbliżają się mistrzostwa świata. Polska uchodzi za czarnego konia turnieju, a Zieliński za jednego z najlepszych zawodników w naszej kadrze. Ewentualny dobry występ na mundialu sprawi, że De Laurentiis zażyczy sobie za niego jeszcze większych pieniędzy, a te będzie w stanie za niego zapłacić niewielu. Zmiana klubu przed turniejem byłaby rozwiązaniem rozsądniejszym, choć niewykluczone, że po rosyjskiej imprezie pomocnikiem zainteresują się poważniejsi gracze na rynku.