Przejdź do pełnej wersji artykułu

Dał zwycięstwo nad Turcją, teraz gra dla Kosowa. Berisha wraca do Włocławka. El. MŚ: Polska - Kosowo [TRANSMISJA]

Dardan Berisha (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
Dardan Berisha (fot. PAP/Andrzej Grygiel)

Reprezentacja Polski zmierzy się z Kosowem w eliminacjach mistrzostw świata 2019 w koszykówce. Piątkowe starcie będzie szczególne dla Dardana Berishy, który występował w biało-czerwonych barwach. – W Polsce spędziłem bardzo dobry czas, tu rozpoczęła się moja kariera – stwierdził zawodnik. Transmisja od godz. 18:35 w TVP Sport, aplikacji mobilnej i SPORT.TVP.PL.

Karnowski zmieni klub? Ma oferty z Hiszpanii i Francji

Berisha to syn Polki i Kosowianina, który koszykarską edukację przechodził w naszym kraju. Był jednym z flagowych produktów Polonii 2011 Warszawa. To klub, który promował młodych zawodników. Spod ręki trenera Mladena Starcevicia wyszli też Mateusz Ponitka i Michał Michalak.

Rzucający obrońca debiutował w kadrze w sierpniu 2010 roku. Rok później był kluczowym graczem biało-czerwonych podczas Eurobasketu. Polacy pojechali na Litwę w rezerwowym składzie. Zabrakło najważniejszych koszykarzy. Szansę dostał m.in. Berisha, który trafił najważniejszy rzut w wygranym meczu przeciwko Turcji (84:83).

– Kiedy zobaczyłem, że Ersan Ilyasova trochę odszedł, że jest metr ode mnie, zdecydowałem się na rzut. Nie bałem się. Dzięki Bogu trafiłem – mówił.

Reprezentacja prowadzona przez Alesa Pipana ostatecznie nie awansowała do drugiej fazy. W spotkaniu o awans lepsza okazała się Wielka Brytania (81:88).

W kolejnych latach kariera reprezentacyjna Berishy nie potoczyła się tak, jakby sobie to wymarzył. Dirk Bauermann pominął go w kadrze na kolejny EuroBasket. Szansę dał mu Mike Taylor, ale koszykarz z Peciu sam zrezygnował z wyjazdu na mistrzostwa Europy w 2015 roku. Nie najlepiej czuł się na pozycji rozgrywającego, a w takiej roli widział go amerykański selekcjoner.

Zawodnik już wtedy wiedział, że będzie mógł grać dla Kosowa, które w marcu 2015 roku dołączyło do grona członków europejskiej i światowej federacji. Potrzebna była tylko zgoda Polskiego Związku Koszykówki. Władze nie robiły jednak problemów i wydały zgodę Berishy na reprezentowanie ojczyzny.

– W Polsce spędziłem bardzo dobry czas, tu rozpoczęła się moja kariera. Byłem dumny, że nosiłem dres z orzełkiem na piersi, ale też zawsze mówiłem, że gdy Kosowo będzie miało zespół narodowy, to chciałbym je reprezentować – przyznał.

Kosowianie to teoretycznie najsłabsza drużyna w polskiej grupie. Sukcesem był awans do grupy eliminacyjnej z prekwalifikacji. W kluczowym meczu zespół Brada Greenberga pokonał Estonię 75:69. Wcześniej ich wyższość musieli uznać Macedończycy, którzy jeszcze siedem lat temu grali o medal EuroBasketu.

Kluczową postacią – oprócz Berishy – jest amerykański szkoleniowiec. 63-latek był asystentem w New York Knicks i Los Angeles Clippers. Kilku zawodników występuje w dobrych europejskich klubach, m.in naturalizowany Amerykanin – Shawn Jones (Dinamo Sassari). Oprócz niego trzon kadry stanowią Erjon Kastrati (Petrol Olimpija) i Lis Soshi (BC Pieno zvaigzdes).

– Jesteśmy bardzo młodym zespołem. Z podstawowych koszykarzy jestem najstarszym zawodnikiem. Każdy jest dumny z tego, że gra dla ojczyzny, więc jest zaangażowanie i walka. Naszym sukcesem jest to, że awansowaliśmy do eliminacji, pokonaliśmy wcześniej m.in. Estonię i Macedonię. Potrzebujemy kilku lat, by móc cieszyć się z jeszcze większych sukcesów w Europie – powiedział Berisha.

– Czeka nas trudne spotkanie pod każdym względem. Polska jest faworytem. My dopiero stawiamy pierwsze kroki na europejskich parkietach, zarówno sportowo, jak i organizacyjnie, ale cieszę się że dojdzie do takiej rywalizacji, że będę mógł zagrać przeciw dawnym kolegom i to we Włocławku. Nie zapomnę tego doświadczenia nigdy – dodał po chwili.

Dla biało-czerwonych mecze z Kosowem (23.02) i Węgrami (26.02) są bardzo istotne. Dwa zwycięstwa powinny dać awans do drugiej rundy, w której toczyć się będzie walka o bilet do Chin. Na mistrzostwa świata pojadą trzy najlepsze drużyny z nowej grupy.

Brad Greenberg (fot. Getty)

Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także