{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Krzysztof Lijewski: liczymy na pomoc mistrzów Francji

Wygrywając z Mieszkowem Brześć piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce awansowali na czwarte miejsce w tabeli grypy B Ligi Mistrzów. Utrzymają je jeśli w niedzielę Paris Saint-Germain HB pokona THW Kiel. – Liczymy na pomoc mistrzów Francji – nie ukrywał rozgrywający VIVE Krzysztof Lijewski.
LM: VIVE wykonało zadanie. Teraz trzyma kciuki za PSG
Wygrywając z Mieszkowem kielczanie zachowali szansę na zajęcie czwartej lokaty w grupie B na koniec fazy zasadniczej. Jest o tyle istotne, że wtedy rewanżowy mecz pierwszej rundy LM drużyna ze stolicy regionu świętokrzyskiego zagrałaby na własnym parkiecie. Aby jednak tak się stało, w niedzielnym spotkaniu lider tabeli Paris Saint-Germain musi u siebie wygrać z THW Kiel.
– To co zależało od nas wykonaliśmy. Teraz musimy czekać na wynik meczu w Paryżu. Było kilka spotkań w tym sezonie, które mogliśmy wygrać, a tego nie zrobiliśmy. Dlatego teraz musimy liczyć na pomoc innych. Wygraliśmy i pozostaje nam tylko teraz trzymać kciuki za mistrzów Francji – zapowiedział Lijewski.
Sobotnia konfrontacja mistrzów Polski i Białorusi wyrównana była tylko w pierwszej połowie spotkania. Później inicjatywa należała już do zespołu trenera Tałanta Dujszebajewa, który wygrał dość pewnie 33:28.
– Pierwsze 20 minut to gra gol za gol. Pod koniec pierwszej części gry Sławek Szmal odbił kilka piłek i udało się nam odskoczyć na trzy, cztery trafienia. Po przerwie szybko powiększyliśmy przewagę i kontrolowaliśmy sytuację na parkiecie – zaznaczył Lijewski.
– Chociaż to spotkanie nie miało dla ekipy z Brześcia większego znaczenia, to zdawaliśmy sobie sprawę, że mistrz Białorusi nie przyjechał do Kielc na wycieczkę. Ostatecznie mecz w Lidze Mistrzów do czegoś zobowiązuje. Rywale dopóki mieli siły to walczyli i dotrzymywali nam kroku potwierdzając, że ich awans do fazy pucharowej nie jest przypadkiem – chwalił zespół Siergieja Bebeszki Mateusz Jachlewski.
Dodał, że o zwycięstwie jego drużyny zadecydował szerszy skład. – Mamy na tyle szeroką kadrę, że mogliśmy rotować składem co 15 minut. Narzuciliśmy swoje tempo i warunki gry. Zespół z Brześcia opadł z sił. Pod koniec meczu rywale odrobili co prawda trochę strat, ale nasze zwycięstwo nie było zagrożone – podkreślił skrzydłowy mistrzów Polski.
VIVE, jeśli zajmie czwarte miejsce w grupie B, w następnej rundzie zagra z węgierskim MOL-Pick Szeged, jeśli piąte z niemieckim Rhein-Neckar Loewen.
