{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Sensacja w Pucharze Polski. Porażka Orlen Wisły

Łukasz Gogola, najskuteczniejszy szczypiornista NMC Górnika Zabrze w meczu z Orlen Wisłą Płock (33:30) w ćwierćfinale Pucharu Polski, przyznał, że wyeliminowanie tego rywala to niesamowite uczucie. – Nie da się tego opisać – podkreślił.
– Na pewno gdyby nie interwencje Martina Galii w naszej bramce, wynik byłby inny. Jednak nasza obrona dobrze funkcjonowała, a dzięki zasłonom kołowych miałem więcej miejsca do rzutów. Taka wygrana to niesamowite uczucie. W końcówce nie miałem sił, nie widziałem, gdzie rzucam. Ale doping kibiców i fakt, że wygrywamy z tak renowowanym rywalem pomogły. Nie da się opisać tego, co czujemy – powiedział po meczu.
Obrotowy Górnika Marek Daćko przypomniał, że zespół miał pewne problemy kadrowe. – Trener próbował znaleźć rozwiązanie na ten mecz. Fajnie nam wychodziła gra na dwóch kołowych. Kluczowym momentem było przejście z obrony 6-0 na 4-2 w 40. minucie. Wtedy coś się zacięło w drużynie z Płocka, a nam urosły skrzydła – ocenił.
Trener Wisły Piotr Przybecki pogratulował gospodarzom wygranej.
– Zabrzanie zagrali dobre zawody, a my jesteśmy ogromni rozczarowani. Przyjechaliśmy tu z innymi założeniami. Martin Galia w drugiej połowie trzymał wynik. W dużej mierze dzięki jego postawie Górnik wygrał ten mecz – analizował Przybecki.
Natomiast szkoleniowiec gospodarzy Rastislav Trtik nie krył zadowolenia.
– Zadecydowała nie tylko gra zespołowa, ale i umiejętności indywidualne moich zawodników. Jestem szczęśliwy, bo chyba mało kto liczył, że tak będziemy grać. Chłopcy chcą się uczyć, mają umiejętności, wygląda to dobrze. Taka zdobycz z Wisłą się liczy, jasna sprawa. To dobry prognostyk na przyszłość – podsumował.