Andre Gomes przeżywa ciężki czas. Na łamach magazynu "Panenka" wyznał, że cierpi po każdym złym występie i nie radzi sobie z presją związaną z grą dla Barcelony. Kibice na Camp Nou postanowili pomóc Portugalczykowi...
Odkąd w lipcu 2016 roku trafił na Camp Nou, permanentnie nie wykorzystuje danych mu szans. Gomes w Valencii a Gomes w Barcelonie to dwaj inni piłkarze. 24-letni pomocnik odstaje poziomem od kolegów, a sfrustrowani kibice niejednokrotnie dawali mu odczuć, że nie są zadowoleni z jego postawy.
Że nie spływa to po nim jak po kaczce, wyznał na łamach magazynu "Panenka". – Źle czuję się na boisku. Nie czerpię przyjemności z tego, co robię – mówił. – Na treningach jestem bardzo cichy, bo czasem nawet dzień lub dwa dni po meczu ciągle rozmyślam nad tym, jak zagrałem. To nie pozwala mi pójść dalej.
W przejmującej rozmowie przyznał się też między innymi, że po niektórych gorszych występach boi się wychodzić z domu, bo "wstyd mu spotkać się z ludźmi, którzy oglądają go na boisku".
Rozmowa odbiła się szerokim echem, szczególnie wśród kibiców Barcelony. Gdy więc w 61. minucie rewanżowego starcia z Chelsea Portugalczyk pojawił się na boisku, niemal 100 tysięcy fanów wstało z miejsc i przywitało go długim aplauzem. To nie koniec: fetowano każdy kontakt z piłką Gomesa, za wszelką cenę chcąc dodać mu otuchy.