Demon homofobii nie ma się tak dobrze, jak jeszcze w latach 90., ale wciąż straszy. Statystyka jest nieubłagana – piłkarze Premier League są nadal zmuszeni do ukrywania swojej orientacji seksualnej. Pierwszym, który się ujawnił był Justin Fashanu. W piątek 19 lutego skończyłby 60 lat.
Przypominamy artykuł, który ukazał się w maju 2018 roku z okazji 20. rocznicy samobójczej śmierci Justina Fashanu.
W 1981 roku Justin Fashanu został pierwszym czarnoskórym piłkarzem, za którego zapłacono milion funtów. Dziewięć lat później był także pierwszym czynnym graczem, który zdecydował się na coming-out. Kiedy to wyznał, przy okazji wyjawiając prasie romans z parlamentarzystą Partii Konserwatywnej Davidem Atkinsonem, lata świetności piłkarskiej miał jednak za sobą, a jego orientacja była od lat tematem plotek.
Obiecująca kariera Fashanu załamała się niemal u progu. 40 bramek w 103 meczach dla Norwich zapewniło 20-latkowi transfer do wielkiego Nottingham Briana Clougha. Zawodnik zachłysnął się sławą i pieniędzmi – żył wystawnie, modnie się ubierał i często gościł w mediach – ale "Cloughiego" najbardziej denerwowały wizyty Justina w "pubach dla ciot" (tak mówił o nich szkoleniowiec, potwierdził to później w autobiografii). To pogłoski o homoseksualizmie napastnika miały doprowadzić do tego, że szef zawiesił go w prawach zawodnika i zakazał wstępu na klubowe obiekty. – Rasizmem na stadionach Justin nigdy się nie przejmował, ale słowa Clougha o "ciotach" go zmiażdżyły – wspominał po latach były menedżer Fashanu, Roger Haywood.
Oficjalne "wyjście z szafy" nie pomogło napastnikowi w powrocie do gry na Wyspach po ciężkiej kontuzji i pobycie w USA. – Ujawnił wszystkim swoje upodobania, teraz musi cierpieć konsekwencje. Nie chciałbym grać, a nawet przebierać się w jego pobliżu. Jeżeli ja tak się czuję, na pewno tak samo jest z resztą piłkarzy – odpowiadał na wyznanie Justina jego młodszy brat John, wtedy już dalece popularniejszy jako reprezentant Anglii i "Pięść Wimbledonu". Przeprosił za te słowa, gdy adresat nie mógł ich już usłyszeć. Justin Fashanu powiesił się 2 maja 1998 roku w opuszczonym garażu w Londynie, obarczony winą za gwałt na 17-latku. W pożegnalnym liście zaprzeczył oskarżeniom, dodając: "Z góry założono, że jestem winny. Nie chcę już przynosić rodzinie i przyjaciołom wstydu".
Jakkolwiek niejednoznaczna jest ta historia, cytaty z Briana Clougha i Johna Fashanu obrazują uprzedzenia środowiska. W takich warunkach choćby pozbawiona związku z rzeczywistością, wynikła z żartu, plotka o homoseksualnej orientacji mogła zmienić życie w koszmar. Dawny reprezentant Anglii Graeme Le Saux rozważał z tego powodu zakończenie kariery.
Zaczęło się niewinnie – Le Saux nieopatrznie pochwalił się drużynie, że sporą część wakacji spędził z kolegami z szatni: Kenem Monkou i Erlandem Johnsenem. Nagminne docinki szybko przekształciły się w plotkę, że Anglik i Monkou są parą. – Chelsea miała wtedy "silną szatnię”" grupę graczy lubujących się w dokuczaniu innym – wspominał lata później w obszernym wywiadzie dla "Timesa" lewy obrońca – Byłem łatwym celem, bo odstawałem. Nie czułem się dobrze w ówczesnej, pijackiej, "macho”"kulturze piłkarskiej, ubierałem się jak student, a w dodatku nosiłem w torbie lewicowego Guardiana, co w ich oczach oznaczało, że jestem dziwny. "Czyta Guardiana, czyli gej", tak niektórzy naprawdę myśleli.
Sprawa przybierała na sile z tygodnia na tydzień i szybko przestała być niewybrednym, szatnianym żartem. Nawet jeden z członków sztabu Chelsea, Gwyn Williams, miał się zwracać do piłkarza per "cioto". Dwa miesiące po pierwszych rechotach na treningach fama o rzekomym homoseksualizmie Graeme'a dotarła na trybuny. Ultrasi West Hamu zaczęli śpiewać na popularną melodię "Go West" wulgarną przyśpiewkę: "Le Saux, on bierze w tyłek". – Byłem pod ogromną presją. Przed każdym meczem miałem pewność, że znajdę się w huraganie wyzwisk – opowiadał piłkarz – Mógłbym się doktoryzować w dziedzinie homofobicznych obelg.
Przyśpiewki i bluzgi nie umknęły rywalom, którzy zaczęli podobnymi epitetami prowokować go na boisku. Według relacji obrońcy "największą przyjemność" docinki homofobiczne sprawiały Robbiemu Savage'owi, ale bodaj najbardziej skandaliczna sytuacja była udziałem słynnego snajpera Liverpoolu, Robbiego Fowlera. 27 lutego 1999 w trakcie meczu Chelsea z The Reds Fowler sfaulował Graeme'a, zobaczył za to żółtą kartkę, po czym stanął nad opatrywanym przeciwnikiem, wypiął się w jego stronę i wskazując na pośladki wykrzykiwał niedwuznaczne hasła. Poruszony prostackim zachowaniem rywala Le Saux wstrzymał się z wybiciem rzutu wolnego w oczekiwaniu na reakcję arbitra. Sędzia Paul Durkin zignorował zajście i zmarnował szansę, by symbolicznie pokazać kartkę homofobii. Obejrzał ją, za grę na czas, adresat wyzwisk.
Na przeprosiny Graeme Le Saux czekał piętnaście lat. Słowo "przepraszam" padło dopiero w 2014 roku, przy okazji publicznego coming-outu emerytowanego reprezentanta Niemiec i byłego gracza m.in. Aston Villi, West Hamu oraz Evertonu – Thomasa Hitzlspergera. Bezpośrednio po emisji wywiadu Gary'ego Linekera z Niemcem, Savage i Fowler przeprosili na antenie BBC za swoje zachowanie wobec byłego kapitana Chelsea. Obaj zapewniali wówczas, że nawet w czasach ich gry szatnia nie miałaby problemu z zaakceptowaniem piłkarza-geja. Le Saux opisał swoje odczucia inaczej: – Trudno było wciąż i wciąż zaprzeczać, że jestem gejem, nie urażając przy tym mniejszości. Gdyby jednak przyszło mi pogodzić się z fałszywą łatką, nie mógłbym pozostać zawodowcem.
Wyjście z szafy
W czasie gdy Hitzlsperger – który, jak mówi, zdał sobie sprawę ze swojej orientacji późno, już w końcowych latach kariery – spędzał ostatnie miesiące na boisku i wciąż rozważał publiczne oświadczenie, inny piłkarz ogłosił zawieszenie butów na kołku specjalnie po to, by móc przestać się kryć. W lutym 2013 roku 25-letni Amerykanin Robbie Rogers miesiąc po rozwiązaniu kontraktu z Leeds United (z przyczyn stricte sportowych – nie mieścił się w składzie) oznajmił na prywatnym blogu, że "wychodzi z szafy" i nie będzie szukał nowego klubu. – Chcę uniknąć tego cyrku – mówił w wywiadzie dla "Guardiana". – Nie zastanawiać się "czy ludzie przyszli, żeby zobaczyć grającego geja?", nie musieć odpowiadać w każdym wywiadzie na pytanie "więc bierzesz prysznice z kolegami z drużyny – jak to jest?" Po dobrym meczu napiszą o mnie: "Gej zagrał dobrze", a gdy pójdzie gorzej, powiedzą "nie radzi sobie, bo jest gejem".
Zaledwie dwa miesiące później Rogers zmienił zdanie i postanowił wrócić do gry. Jak mówił, przekonało go spotkanie z młodzieżą LGBT, na którym przemawiał. – Tamte dzieciaki codziennie walczą o swoje i zmieniają świat, a ja, 25-latek, zrezygnowałem z prawa głosu i z szansy, by dać im wzór. Byłem tchórzem – powiedział później w rozmowie z „USA Today”. Dostał od trenera Bruce'a Areny zaproszenie na treningi z drużyną Los Angeles Galaxy, a w maju 2013 podpisał kontrakt. Debiutując w ich barwach został pierwszym jawnym homoseksualistą, jaki zagrał w najwyższej zawodowej lidze w amerykańskim sporcie, a rok później stał się pierwszym, który taką ligę wygrał. Zanim w 2017 po raz drugi – tym razem na dobre – zakończył karierę przez serię kontuzji, rozegrał w zespole z Los Angeles 105 spotkań.
Kibice wyzwaniem
Mniej więcej równocześnie ze sprawami Rogersa i Hitzlspergera, które nagłośniły z perspektywy piłkarzy problem homofobii, zaczęto się w Anglii baczniej przyglądać także dyskryminacji kibiców – jeszcze bardziej jawnej. Wojnę homofobicznym przyśpiewkom wypowiedział Klub Kibiców Brighton & Hove Albion, zespołu występującego wówczas w Championship. Miasto, z którego się wywodzi, słynie w Anglii z dużej społeczności LGBT, toteż kibice BHAFC wyjątkowo często stykają się na trybunach z inwektywami. Stowarzyszenie kibiców dzięki obserwacji sezonu 2012/13 opracowało raport, według którego fani Brighton bywali adresatami niedwuznacznych pieśni ze strony "co najmniej 72 procent rywali". Pośród cytowanych w raporcie haseł intonowanych przez przeciwników można było usłyszeć relatywnie łagodne w rodzaju "widzimy jak trzymacie się za ręce", przez "jesteście miastem pełnym pedałów, obyście pozdychali na AIDS", po wersy tak wulgarne, że nie nadają się do cytowania. Szefowa Klubu Kibiców Brighton, Liz Costa porównuje zjawisko do praktycznie wygranej walki z rasizmem: – Odkąd stawiamy temu opór, słyszymy, że nic nie wskóramy, bo to tylko żarty. Przepraszam, ale tak tego nie widzę. Gdyby ci ludzie śpiewali tak o osobach czarnoskórych, a nie homoseksualnych, wylecieliby ze stadionu.
Oprócz Brighton, z podobnym zachowaniem wrogich kibiców musieli się zmagać m.in. kibice Watfordu, którego wieloletnim prezesem i właścicielem był Elton John. Chóralne, obraźliwe komentarze muzyk kwitował zazwyczaj serdecznym uśmiechem, ale nie każdy musiał się czuć w akompaniamencie homofobicznych okrzyków równie pewnie. O ile jeszcze rymowanki przestrzegające, by "nie siadać, gdy Elton jest w pobliżu" wyjątkowo pobłażliwi mogliby obrócić w żart, o tyle nic nie może usprawiedliwiać kibiców Ipswich, którym zdarza się intonować do dziś w derbowych meczach z Norwich okrutną piosenkę o tragicznej śmierci wychowanego na Carrow Road Justina Fashanu.
Przełomowy w walce o tolerancję na angielskich stadionach rok 2013 przyniósł założenie pierwszego w Europie stowarzyszenia kibiców LGBT: zrzeszającego homo-, bi- i transseksualnych fanów i fanki Arsenalu "Gay Gooners". Od powstania to stowarzyszenie oprócz codziennej, kibicowskiej aktywności angażuje się m.in. w akcję Rainbow Laces (tydzień w trakcie którego ludzie sportu zakładają na znak solidarności ze środowiskiem LGBT tęczowe sznurówki) czy współpracę ze stowarzyszeniami z Brighton przed meczami Kanonierów z Mewami. Gay Gooners są także oficjalnymi przedstawicielami Arsenalu na dorocznej paradzie London Pride. Cieszą się ogromnym wsparciem klubu – na trybunie Emirates Stadium wisi tęczowy baner organizacji, a informacje można znaleźć na oficjalnej witrynie The Gunners i w drukowanych broszurach.
Rok po lokalnych rywalach podobne stowarzyszenie założyli kibice Tottenhamu. Proud Lilywhites również są oficjalnie uznawani przez klub i aktywnie uczestniczą w jego życiu. Jak bardzo Spurs liczą się z kibicami, pokazali przy okazji niedawnego zakupu Serge'a Auriera. Jeszcze w PSG obrońca był dyscyplinarnie zawieszony za homofobiczne wyzwiska pod adresem m.in. trenera Laurenta Blanca, więc Proud Lilywhites mieli obiekcje. Klub podjął ze stowarzyszeniem ścisłą współpracę w sprawie: ono zobowiązało się pomóc w przekonaniu gracza, a Tottenham dopilnował, by ogłoszenie przybycia Auriera nie pomijało drażliwych kwestii. W dniu podpisania umowy z obrońcą organizacja wydała oświadczenie: – Chcemy wykorzystać tę okazję, by budować mosty i dokonać zmiany. […] Kiedy do klubu przychodzi tak otwarcie homofobiczny zawodnik jak Aurier, to nasza szansa, by mówić o tym, jaki futbol chcemy oglądać i jakim piłkarzom chcemy kibicować. […] Narzędziem zmiany jest edukacja, nie piętnowanie. Nie możemy się doczekać, by pokazać Serge'owi, jak różnorodni, serdeczni i lojalni są kibice Spurs.
Ścieżką Kanonierów podążyło od lutego 2013, oprócz Tottenhamu, wiele innych klubów – w Anglii mamy ponad 30 stowarzyszeń kibiców LGBT z oficjalnym wsparciem swoich drużyn, m.in. Chelsea Pride, Kops Out! (Liverpool), Canal St. Blues (Manchester City) i Rainbow Toffees (Everton). Wszystkie zrzeszają się pod wspólnym szyldem Pride In Football.
Panie przykładem?
Chociaż sytuacja mniejszości seksualnych w angielskiej piłce się poprawia, to w żeńskim futbolu – przez złośliwców nierzadko postrzeganym jako niemal odrębna dyscyplina sportu – zawodniczki LGBT to od kilku lat zwykła sprawa. W Anglii do tego grona zaliczają się Hope Powell (selekcjonerka reprezentacji Anglii w latach 1998-2013), Casey Stoney (130-krotna reprezentantka i była kapitan reprezentacji Anglii oraz drużyny olimpijskiej Wielkiej Brytanii) oraz Lianne Sanderson (pięciokrotna mistrzyni Anglii z Arsenalem i Chelsea). Próbując przełożyć te nazwiska na odpowiedniki z męskiego futbolu: to mniej-więcej tak, jakby coming-outu dokonali Gareth Southgate, Steven Gerrard i Ashley Cole. Co więcej, Sanderson i jej partnerka Joanna Lothman zapisały się w historii jako pierwsza para występująca w tej samej zawodowej drużynie.
W rozgrywanych w 2015 roku w Kanadzie kobiecych mistrzostwach świata zagrało 14 zawodniczek homoseksualnej orientacji – w zestawieniu z męską piłką, w której mundialowy występ choćby jednego jawnego geja byłby "game-changerem", brzmi to nieprawdopodobnie. – Ostatni finał FA Cup kobiet był niesamowity, bardzo inkluzywny. Homo-, hetero- i transseksualne osoby razem, cieszące się wielkim świętem – próbował w maju zeszłego roku na Szczycie Rainbow Laces opisać różnicę między męskim a żeńskim futbolem prezes FA, Greg Clarke – Kiedy w męskiej piłce zapanuje to samo uczucie inkluzywności, będziemy na miejscu.
Szef federacji nie zawsze jest jednak skory do tak odważnych deklaracji. Kilka miesięcy później w rozmowie z Johnem Ameachim, ex-koszykarzem i działaczem LGBT starającym się nakłonić go do bardziej zdecydowanej walki z homofobią, ten sam Clarke miał powiedzieć: – Mojego poprzednika kosztowało to robotę, a ja nie dam się wy*****lić za równość. Na wspomnianym szczycie ktoś zapytał Clarke'a, ile czasu męska gra potrzebuje, by dotrzeć do ideału. – Jakieś dwie dekady – odparł prezes służący za dowód, że nie jest to nadmiernie pesymistyczna prognoza.
Eryk Delinger
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.