Klęska Borussii Dortmund w Monachium odbiła się szerokim echem w niemieckich mediach. Ten mecz był szczególnie ważny dla Roberta Lewandowskiego, który po zdobyciu hat-tricka awansował na ósmą pozycję w klasyfikacji najlepszych strzelców Bundesligi.
Kpiny z fatalnej postawy BVB pojawiły się już po pierwszych kilkunastu minutach meczu. Goście kompletnie nie potrafili odnaleźć się na Allianz-Arena, co jeden z niemieckich kibiców skwitował pytaniem: "Czy komentator przeczytał już, czym zajmują się na co dzień zawodnicy Borussii?". To oczywiście nawiązanie do pierwszych rund Pucharu Niemiec, gdy często zespoły profesjonalne natrafiają na kompletnie amatorskie, a mecze kończą się wyraźnymi zwycięstwami tych pierwszych.
W starciu z BVB hat-trickiem popisał się Robert Lewandowski. Trzy zdobyte gole pozwoliły mu już na 13 goli zdystansować drugiego w klasyfikacji strzelców Nilsa Petersena (13 goli w dorobku).
"Lewy" przesunął się jednocześnie w klasyfikacji wszech czasów. Strzelił już 177 goli na niemieckich boiskach, co daje mu ósmą lokatę. Przed nim są między innymi Stefan Kuntz (179), Ulf Kirsten (181) oraz Claudio Pizarro (192). Ex-aequo z Polakiem są natomiast Dieter Mueller i Klaus Allofs.
Niezwykle surowy w ocenie gry zespołu był szkoleniowiec BVB, Peter Stoeger. Austriak stwierdził na konferencji prasowej, że porażka była w pełni zasłużona, a gdyby nie fakt, że Bayern wkrótce rozegra mecz Ligi Mistrzów z Sevillą, Roman Buerki musiałby wyciągać piłkę z bramki jeszcze kilka razy.
"Bild" użył natomiast w kontekście tego spotkania wymownego określenia – "Tor-Party", czyli impreza z golami. Niemieckie media nie omieszkały jednak podkreślić błędów sędziego, który uznał pierwszego gola, a nie skorzystał z systemu VAR. Powtórki pokazały natomiast, że Lewandowski znajdował się wówczas na pozycji spalonej.