03 kwi 2018 | Inne

Bjoerndalen był królem. "Zrobił najwięcej dla biathlonu"

Tomasz Sikora i Ole Einar Bjoerndalen (fot. Getty Images)

Filip Kołodziejski

Jeden z najwybitniejszych norweskich sportowców zakończył karierę. Ole Einar Bjoerndalen podczas kariery wywalczył między innymi 13 medali igrzysk olimpijskich. – Nie da się go porównać z nikim innym. Zawsze mieliśmy dobry kontakt. Rywalizowaliśmy od juniorskich czasów – przyznał Tomasz Sikora w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

"Polskich biegów nie ma". Krajobraz po Kowalczyk

Przydomek "Król Biathlonu" jest zarezerwowany od kilku sezonów dla Bjoerndalena. Choć dziennikarze porównują wybitnego Martina Fourcade'a do Norwega, to prawie żaden z kibiców nie ma wątpliwości, kto zrobił najwięcej dla tej dyscypliny.

– Takie porównania się nie skończą. Na tym polega rywalizacja. Nie zmienia to jednak faktu, że za czasów Ole biathlon był zdecydowanie inny. W tym momencie zawodnicy mają więcej możliwości, udoskonalony sprzęt i lepszą pomoc od sztabów szkoleniowych. Jest więcej startów w zawodach o Puchar Świata oraz na igrzyskach olimpijskich. Fourcade należy do grona wybitnych sportowców, ale kibice od zawsze obserwowali zmagania barwnego i wesołego Norwega – oznajmił Sikora wicemistrz olimpijski z biegu masowego.

Darmowy transport

Były trener reprezentacji Polski wspominał, że od pierwszych startów miał dobry kontakt z zawodnikiem urodzonym w Drammen. – Często zdarzało się tak, że Bjoerndalen przyjeżdżał na zmagania prywatnym autem. Jeśli mieliśmy problem z powrotem do hotelu, oferował podwózkę. Rywalizowaliśmy między sobą od juniorskich czasów. Mam przede wszystkim dobre wspomnienia – dodał Sikora.

Lista osiągnięć 44-latka jest imponująca. W swoim dorobku ma między innymi 20 złotych krążków mistrzostw świata i 95 triumfów w zawodach o PŚ (pierwsze w wieku 21 lat, 11 miesięcy i 15 dni). – Byłem przekonany, że zobaczymy Ole jeszcze na trasach w przyszłym sezonie. Niestety, w przygotowaniach przeszkodziły mu kłopoty zdrowotne. Rozumiem to. Przed startami musiałby brać udział w kwalifikacjach. To męczące. Lat przybywa – wtrącił uczestnik pięciu igrzysk olimpijskich.

Starty ikony biathlonu zmotywowały tysiące młodych sportowców, którzy chcieli spróbować sił na śniegu i strzelnicy. – Można było zauważyć zwiększone zainteresowanie. To kolejny plus. Ludzie lubili śledzić na bieżąco wyczyny Bjoerndalena. Dostarczał wiele emocji. Był profesjonalistą – zakończył Sikora.

Miniony sezon nie był dla niego udany. Poza tym, że nie zakwalifikował się na igrzyska w Pjongczangu, to w PŚ startował sporadycznie i plasował się na odległych lokatach. W klasyfikacji generalnej zajął dopiero 43. pozycję.