Zlatan Ibrahimović podbija Stany Zjednoczone. Zaczął od boisk Major League Soccer, teraz znają go też w Hollywood. Wszystko dzięki udziale w talk-show Jimmy'ego Kimmela, gdzie zdradził między innymi, że... wybiera się na mundial.
Jimmy Kimmel to jedna z najważniejszych postaci amerykańskiej telewizji. Komik, scenarzysta, na co dzień prowadzący program "Jimmy Kimmel Live", do którego zaprasza najbardziej znane osoby na świecie. We wtorek (17 kwietnia) jednym z gości był nowy mieszkaniec Kalifornii – Zlatan Ibrahimović, piłkarz Los Angeles Galaxy.
Ośmiominutowa rozmowa okazała się bardziej skeczem niż poważną dyskusją o życiu, piłce nożnej i innych ważnych sprawach. Po tej dwójce trudno było jednak spodziewać się czegoś innego.
"Drogie Los Angeles, nie ma za co...". Kimmel zaczął od przypomnienia "reklamy" umieszczonej na dwóch stronach gazety "Los Angeles Times", w której Ibrahimović – w swoim stylu – przywitał się z kibicami Galaxy. – Od kilku lat śledziłem to, co dzieje się w Los Angeles. Chciałem zaoferować miastu prezent. Długo myślałem, co mogłoby to być, aż w końcu uznałem, że dam im... siebie – wyznał.
Dalej było już tylko bardziej zabawnie. Gdy prowadzący zauważył, że Ibrahimović nie wygląda jak typowy Szwed, ten zripostował: "może i nie wyglądam, ale to ja umieściłem Szwecję na mapie".
Interesująca była również wzmianka o pseudonimach "Ibry". – Moję imię oznacza po bałkańsku "złoto", więc chyba najbardziej lubię być Zlatanem. Nazwisko jest trudne, dlatego wielu je skraca i nazywa mnie po prostu "Ibrą". Jestem też "Lwem".
Kimmel miał jednak swój pomysł. Nazwał swojego gościa "The Swedish Fish", czyli... "szwedzką rybą".
– Wszyscy tutaj kochają szwedzkie ryby. U siebie, w Szwecji, pewnie nie jesteście tego świadomi i nazywacie je po prostu "rybami", ale dla nas są obiektem uwielbienia.
– Preferowałbym coś bardziej "potężnego".
– Nie ma niczego bardziej potężnego od szwedzkiej ryby.
"Beze mnie nie ma mistrzostw świata"
Odkąd tylko "Szwedzka ryba" zjawiła się w USA, kibice – zwykle niespecjalnie zainteresowani "soccerem" – są z nim niemal na każdym kroku. Czy spodziewał się aż takiego przywitania? – W Europie ludzie kochają piłkę nożną. Gdziekolwiek pojechałem, fani wręcz wariowali. Z kolei zanim przyleciałem tutaj, słyszałem, że w Los Angeles będę mógł spokojnie chodzić po ulicy. Nie mogę... – uśmiechnął się. – Ale to moja wina. Gdy gra się w piłkę tak jak ja...
Wśród uśmiechów i owacji, pojawiła się też bardzo poważna deklaracja. "Jadę na mistrzostwa świata" – wyznał Zlatan, a publiczność oszalała. Gdy Kimmel dopytywał, czy będzie tam w korkach czy pantoflach, zamilikł. – Nie mogę powiedzieć więcej, bo mnie powieszą, ale mistrzostwa świata beze mnie to nie mistrzostwa. Ton Szweda wskazywał jednak na to, że niekoniecznie planuje w Rosji grać w piłkę...
Odpowiedź poznamy najpewniej już niebawem. Cała rozmowa do obejrzenia poniżej: