Napoli przedłużyło szanse na zdobycie mistrzostwa Włoch po zwycięstwie nad Juventusem w Turynie 1:0. Jedynego gola w spotkaniu zdobył Kalidou Koulibaly – 26-letni obrońca, którym już od wielu miesięcy interesują się największe kluby, m.in. Manchester United i Chelsea. Będzie on także jednym z najmocniejszych punktów reprezentacji Senegalu – rywala Polski na zbliżających się mistrzostwach świata w Rosji.
Wyprawa na K2
W barwach reprezentacji jeszcze nie mógł cieszyć się z gola. Zadebiutował w niej we wrześniu 2015 roku. Od tamtego czasu rozegrał 18 spotkań. Mimo że ma senegalskie korzenie, to jako młodzieżowiec grał jeszcze dla Francji – kraju, w którym się urodził.
Koulibaly na mundialu nie będzie jednak rozliczany za trafienia – od tego ma w kadrze takich kolegów jak Sadio Mane. Obrońca jest znany przede wszystkim z takich zalet jak: siła, szybkość, przewidywanie i celność podań – wysoka jak na stopera. W środku sezonu jego średnia odbiorów na mecz wynosiła aż 8,84. Nic dziwnego, że kibice Napoli nazywają go "K2".
W Rosji będzie przede wszystkim odpowiedzialny za powstrzymanie Roberta Lewandowskiego. Obaj zawodnicy nie mieli jeszcze szansy grać przeciwko sobie, choć szansa ku temu nadarzyła się w sierpniu 2017 roku, kiedy Napoli grało z Bayernem w ramach Audi Cup. Wtedy jednak Carlo Ancelotti zdecydował się oszczędzić najlepszych zawodników – w tym Polaka. Z kolei Koulibaly przyczynił się do triumfu jego drużyny 2:0, zdobywając jedną z bramek.
Gołębie serce
Do tej pory na poziomie reprezentacyjnym nie miał jeszcze okazji mierzyć się z mocną drużyną. Dopiero w marcu rozegrał pierwsze spotkanie z drużyną spoza Afryki – Bośnią. Ze swoich obowiązków wywiązał się znakomicie. Skutecznie powstrzymywał Edina Dzeko, dzięki czemu Senegalowi udało się zremisować 0:0.
Choć na boisku jest bezwzględny, a dla rywali jest utrapieniem, to poza nim jest uosobieniem dobroci. Znana jest historia z 2017 roku, gdy Senegal grał w Barnet z Nigerią. Gdy drużyna przyleciała do Anglii, okazało się, że krajowa federacja nie miała pieniędzy, aby opłacić jej pobyt w hotelu. Koulibaly bez zastanowienia wyciągnął kartę i z własnej kieszeni pokrył wszystkie koszty, czyli dokładnie 24 tysiące euro. Na taką szczodrość w Moskwie, podczas meczu na mistrzostwach świata z Polską, Lewandowski raczej nie ma co liczyć…
Następne