Na kilkadziesiąt dni przed mundialem największym przeciwnikiem są kontuzje. Kolumbię dotknęła prawdziwa plaga urazów. Aliou Cisse martwi się o zdrowie kluczowych zawodników. Cała Japonia trzyma kciuki za powrót Shinjiego Kagawy. Kto wygra, a kto przegra walkę z samym sobą?
KOLUMBIA
Powracają koszmary Pekermana. Kolumbię dopadła epidemia urazów. Aż pięciu zawodników kadry walczy z kontuzjami. Szczęśliwie, możliwość występu większości z nich na finałach mistrzostw świata nie powinna być zagrożona.
Radamel Falcao znalazł się w wyjściowym składzie na mecz Monaco z Guingamp. Drużyna Leonardo Jardima przegrała 1:3, zaś Kolumbijczyk nie był w stanie jej pomóc. W ostatniej chwili poinformowano, iż nie pojawi się na boisku. Według komunikatu klubu powodem absencji był ból mięśnia czworogłowego prawej nogi, który wystąpił podczas rozgrzewki. – W piątek, podczas treningu, wykonywał rzut karny i nagle poczuł ból – tłumaczył trener. – W czasie rozgrzewki dolegliwości się wzmogły. Rezonans magnetyczny, przeprowadzony w poniedziałek, wykazał, że kontuzja nie jest tak poważna, jak się tego obawiano. Piłkarz doznał przykurczu mięśnia czworogłowego. To bolesny uraz, jednak nie skutkujący uszkodzeniem włókien mięśniowych. Niedawno podobną kontuzję podudzia miał James Rodriguez. Zawodnik Bayernu musiał pauzować około 20 dni. Na razie Falcao ma trenować poza grupą przez minimum tydzień.
Kontuzjowany pozostaje Oscar Murillo. Piłkarz Pachuki podczas sparingu z Australią został zniesiony z boiska na noszach. Badania wykazały uraz mięśnia dwugłowego uda. Rehabilitacja przebiega pomyślnie i zawodnik ma szanse wrócić do gry z końcem tego tygodnia. Wilmara Barriosa ominął mecz, w którym Boca Juniors pokonało Newells 3:1. Reprezentacyjny zmiennik Carlosa Sancheza w poprzednim spotkaniu doznał naderwania mięśnia w podudziu. Zawodnik powinien znów pojawić się na trawie w pierwszym, bądź drugim tygodniu maja. Duvan Zapata zszedł z murawy w 60. minucie przegranego przez Sampdorię meczu z Lazio (0:4). Na razie wiadomo jedynie, że powodem była kontuzja mięśniowa; klub nie poinformował dotąd jak poważny jest uraz i ile czasu może zająć powrót do zdrowia. Od dwóch meczów poza grą jest Edwin Cardona. Podczas treningu doszło u niego do naderwania mięśnia półścięgnistego w prawym udzie. Rodzaj urazu wskazuje, że niebawem powinniśmy spodziewać się powrotu pomocnika Boca Juniors.
Tydzień przyniósł także dobre wieści dla Jose Nestora Pekermana. Miguel Borja wyleczył kontuzję kolana i wystąpił w wygranym meczu Palmeiras z Internacional (1:0). Niespodziewanie w bramce Arsenalu pojawił się David Ospina, który przez dwa tygodnie cierpiał z powodu urazu stawu skokowego. Arsene Wenger dał mu możliwość występu w meczu z West Hamem, wygranym przez Kanonierów 4:1. Dla Kolumbijczyka oznacza to także szansę na grę w półfinale Ligi Europy z Atletico. Ospina, podobnie jak cały klub, nie omieszkał podziękować trenerowi. "Dziękuję za wszystkie wspomnienia i danie mi szansy w Arsenalu" – pisał. Arsene Wenger ogłosił, że wraz z końcem sezonu opuści londyńską drużynę.
Nie stawiając stopy na boisku Yerry Mina zdobył swoje pierwsze trofeum w Europie. W finale Pucharu Króla Barcelona widowiskowo pokonała Sevillę aż 5:0. Nie było zaskoczeniem, iż Kolumbijczyk znalazł się poza składem meczowym. Ostatnio dostał szansę w lidze; w meczu z Celtą zagrał solidnie, choć nie ustrzegł się błędów. – Wiem, że Kolumbia martwi się sytuacją Miny – przyznał trener, Ernesto Valverde. – Jednak wiem też, że dzięki swojemu charakterowi może być częścią reprezentacji. Na razie nie dzięki charakterowi, a postawie kolegów z klubu, zdobył Puchar Króla. To dla niego pierwsze trofeum na Starym Kontynecie i czwarte w całej karierze. Dotąd Mina triumfował w lidze brazylijskiej z Palmeiras oraz w Torneo Finalizacion i Superliga de Colombia z Santa Fe. Kolejne trofeum już lśni na horyzoncie. Barcelonie brakuje tylko trzech punktów, by zdobyć mistrzostwo. Pierwsza szansa niedzielę, w meczu z Villarrealem.
Radość Yerrego Miny była smutkiem Luisa Muriela. Napastnik Sevilli grał w finale przez 90. minut, lecz jego występ był bezbarwny. Nie pomógł drużynie w przełamaniu dominacji Barcelony. To dla niego złe wieści, gdyż wciąż nie jest pewien powołania na mundial.
Zmartwień Muriela nie ma z pewnością Carlos Bacca. Piłkarz Villarreal najwidoczniej zainwestował w karabin maszynowy, bo strzela seryjnie. W każdym z trzech ostatnich meczów zdobył po bramce. W poprzedniej kolejce padło na Leganes. To jego trzynaste ligowe trafienie w tym sezonie. Pobił osiągnięcie Bakambu – najskuteczniejszego snajpera Villarrealu w poprzedniej edycji La Liga. W pierwszej połowie sezonu był w cieniu Kongijczyka, jednak teraz scena należy do niego. Ma już więcej goli niż czołowi napastnicy klubu w trzech ostatnich latach. Wówczas Bakambu i Vietto zdobywali po dwanaście lub jedenaście bramek. Napastnik jest też blisko przebicia własnego dokonania z pierwszego sezonu w Sevilli. Wówczas zdobył czternaście goli. W tej chwili do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze pięć kolejek.
U pozostałych Kolumbijczyków nie brakowało emocji. W zwycięskim meczu River Plate z Arsenalem Sarandi (3:0) Juan Fernando Quintero zdobył swoje pierwsze trafienie dla tego klubu. Rozpoczął i zakończył kontratak, który ustalił wynik. Do bramki trafił również Yimmi Chara, a to wydarzenie, które nie zdarza się często. Strzelił głową na 2:1 w remisowym meczu Junior z Americą (2:2). Szczęścia nie miał Davinson Sanchez. Jego Tottenham uległ Manchesterowi United 1:2 i nie zagra w finale Pucharu Anglii. Z kolei Mateus Uribe w meczu Ameriki z Pueblą musiał opuścić boisko po obejrzeniu czerwonej kartki.
SENEGAL
– Scudetto? Zawsze wierzyliśmy, że możemy je zdobyć – w tych słowach Kalidou Koulibaly podsumował niedzielny mecz. W sensacyjnych okolicznościach Napoli pokonało Juventus 1:0. Bohaterem został właśnie Senegalczyk, którego widowiskowy strzał głową zapewnił triumf w 90. minucie. Dystans dzielący Napoli od Juve mógł się zwiększyć do siedmiu punktów, tymczasem stopniał do jednego. Do końca sezonu pozostały jeszcze cztery kolejki. Szanse drużyny Milika i Zielińskiego na mistrzostwo nabrały nagle realnych kształtów. Gdyby zdołali nadrobić minimalną stratę do lidera, sięgnęli by po pierwsze Scudetto od czasów Diego Maradony. Po zakończeniu meczu legendarny Argentyńczyk przyłączył się do euforii, która ogarnęła cały Neapol. Opublikował zdjęcie z koszulką Koulibaly'ego, którą otrzymał od zawodnika.
Szaleństwo ogarnęło także Bristol, a w jego centrum znalazł się Famara Diedhiou. Drużyna Senegalczyka w najbardziej emocjonującym meczu sezonu zremisowała z Hull City... 5:5! On sam zdobył dublet, strzelając na 2:1 i 3:1. Miał także swój udział przy bramce, zapewniającej Bristolowi remis. To on posłał ostatnie podanie do Bryana, który pokonał McGregora.
Aliou Cisse nie mógłby się spodziewać lepszych wiadomości niż te, które napłynęły z Anderlechtu. Kara Mbodji poinformował, że jest o krok od powrotu na boisko. – Codziennie odbywam trzy indywidualne treningi – mówił. – Jeśli wszystko pójdzie dobrze w tym tygodniu dołączę do treningów drużynowych, a za trzy tygodnie będę w stanie wrócić do gry. Obrońca nie grał od grudnia, kiedy doznał poważnej kontuzji kolana. Kibicom Senegalu pozostaje trzymać kciuki, by nadzieje Kary się spełniły.
Zdrowie Mbodji nie jest jedynym zmartwieniem trenera. Niepokoi także sytuacja Ismaili Sarra. Piłkarz Rennes, który na przełomie jesieni i zimy przez długi czas walczył z kontuzją, obecnie gra regularnie. W tym tkwi problem, gdyż niejednokrotnie można go zobaczyć utykającego w czasie meczu. W podobnej sytuacji znajduje się Keita Balde Diao. Coraz częściej zmaga się z kontuzjami. Ostatni uraz uda wyeliminował go jak na razie z gry na dwa mecze.
Szanse Stoke na utrzymanie w Premier League są minimalne, ale nadzieję przedłużył Papa Ndiaye. Dzięki bramce senegalskiego pomocnika The Potters zremisowali z Burnley 1:1. Mimo fenomenalnego gola – podczas strzału Ndiaye niemal związał nogi obrońcom rywala – jeden punkt to wciąż zbyt mało dla Stoke. Nie wygrali już od trzynastu spotkań. W tej sytuacji Ndiaye jest jednym z niewielu jasnych punktów drużyny. Nie potrafi tego niestety zapewnić Mame Diouf. W tym roku senegalski napastnik zdobył zaledwie dwie bramki.
Gwiazda Sadio Mane wciąż świeci jasno. Liverpool zaledwie zremisował z West Bromwich Albion (2:2) lecz prawdziwa próba dopiero przed nimi. Już niebawem piłkarze Kloppa zmierzą się z Romą w półfinale Ligi Mistrzów. Dla Mane to kolejna okazja, by udowodnić swoje możliwości w rozgrywkach na najwyższym poziomie. Mimo iż początek sezonu nie był dla niego dobry, w tym roku rekompensuje wszelkie niepowodzenia. Brytyjski Bleacher Report właśnie umieścił go na piątym miejscu listy piłkarzy, którzy mają największe szanse na zdobycie Złotej Piłki. Wyprzedzają go koledzy z drużyny – Salah i Firmino – oraz giganci z LaLiga – Cristiano Ronaldo i Lionel Messi.
JAPONIA
– Muszę walczyć z tym, co niszczy moją dumę. Jeszcze nie skończyłem – z tymi słowami na ustach do Tokio powraca Vahid Halilhodzić. Bośniak nie pogodził się ze zwolnieniem z funkcji selekcjonera Japonii na dwa miesiące przed mundialem. Po wywalczeniu awansu do finałów mistrzostwa świata nastąpiła seria niepowodzeń w sparingach. To ona miała być powodem zmiany trenera. Za kulisami słychać jednak opinie, iż nie dopasował się on do panującej w Japonii kultury. Będąc nieodrodnym mieszkańcem Bałkanów zawsze w bezpośredni sposób wyrażał swoje myśli. Taki sposób komunikacji nie jest standardem u Japończyków, niezwykle ceniących grzeczność, niekiedy posuniętą do granic absurdu. Sposób bycia Halilhodzicia miał generować konflikty z zawodnikami. Reakcja byłego trenera wskazuje, iż w tych plotkach może być więcej niż ziarno prawdy. – Czuję się, jakby wyrzucono mnie do kosza na śmieci. Nadal nie rozumiem, co się stało. Przyjechałem tu żeby dowiedzieć się prawdy. Bośniak planuje w przyszłym tygodniu zorganizować konferencję prasową.
Keisuke Honda trafił do Pachuki w tym sezonie i z marszu stał się centralnym punktem drużyny. Japońskie media donoszą jednak, że po zakończeniu rozgrywek może opuścić Meksyk. Po trudnych czasach w Milanie weteran odbudował się w nowym klubie. W tej chwili Pachuka znajduje się na jedenastym miejscu w tabeli i ma duże szanse, by przejść do drugiej fazy sezonu. Wiele wskazuje na to, że klubu, który znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, nie będzie stać na zatrzymanie Japończyka. Oferty dla niego napływają zarówno z Europy, jak i rodzinnego kraju. Kibice klubu z Estadio Hidalgo już zaczęli opłakiwać możliwe odejście Hondy. W niespełna osiem miesięcy stał się jednym z najbardziej cenionych zawodników w Meksyku.
– Zmieniłem swój sposób myślenia. Kiedy przejmujesz piłkę w środku pola możesz stworzyć więcej szans. W przypadku Yuyi Kubo trudno się nie zgodzić z tą opinią. Napastnik Gent powrócił do gry w wyjściowym składzie. Nie zagrał jednak na swojej naturalnej pozycji, ale bliżej linii pomocy. Ta zmiana okazała się dla niego owocna. Gent przegrało z Charleroi, ale Japończyk trafił do bramki. Mimo niepewnego statusu w drużynie Yuya zachowuje optymizm. – Łatwo stracić miejsce w składzie po jednym złym meczu – mówił. – Ale jeśli będę grać tak, jak teraz, wszystko powinno być dobrze.
Kontuzje nie omijają również Japonii. Tym razem pech dotknął Hirokiego Sakai. Olympique Marsylia pokonało Lille aż 5:1, jednak on musiał opuścić boisko po zaledwie 21. minutach gry. Doznał urazu więzadła pobocznego przyśrodkowego i nie będzie mógł grać przez przynajmniej trzy tygodnie. Oznacza to, że ominą go oba mecze półfinałów Ligi Europy z Red Bull Salzburg.
Shinji Kagawa ostatni mecz w tym roku rozegrał 10 lutego. Od tego czasu walczył z kontuzją stawu skokowego. Nareszcie, po wielu miesiącach, z Dortmundu napływają dobre wieści. W zeszły czwartek pomocnik powrócił do treningów z drużyną. Ma o co walczyć, gdyż zmiana szkoleniowca może otworzyć mu drogę na mundial. W nastawionej na defensywę taktyce Halilhodzicia nie był kluczowym punktem. Akira Nishino, nowy selekcjoner, zapewnia, że pod jego wodzą Japonia będzie grać bardziej ofensywnie. Jeśli te deklaracje okażą się prawdą, może to oznaczać nową rolę dla Kagawy. Czy pomocnikowi Borussii uda się powrócić na finały mistrzostw świata? Tego dowiemy się już w przyszłym miesiącu.
Magdalena Żywicka
– Zmieniłem swój sposób myślenia. Kiedy przejmujesz piłkę w środku pola możesz stworzyć więcej szans. W przypadku Yuyi Kubo trudno się nie zgodzić z tą opinią. Napastnik Gent powrócił do gry w wyjściowym składzie. Nie zagrał jednak na swojej naturalnej pozycji, ale bliżej linii pomocy. Ta zmiana okazała się dla niego owocna. Gent przegrało z Charleroi, ale Japończyk trafił do bramki. Mimo niepewnego statusu w drużynie Yuya zachowuje optymizm. – Łatwo stracić miejsce w składzie po jednym złym meczu – mówił. – Ale jeśli będę grać tak, jak teraz, wszystko powinno być dobrze.
Kontuzje nie omijają również Japonii. Tym razem pech dotknął Hirokiego Sakai. Olympique Marsylia pokonało Lille aż 5:1, jednak on musiał opuścić boisko po zaledwie 21. minutach gry. Doznał urazu więzadła pobocznego przyśrodkowego i nie będzie mógł grać przez przynajmniej trzy tygodnie. Oznacza to, że ominą go oba mecze półfinałów Ligi Europy z Red Bull Salzburg.
Shinji Kagawa ostatni mecz w tym roku rozegrał 10 lutego. Od tego czasu walczył z kontuzją stawu skokowego. Nareszcie, po wielu miesiącach, z Dortmundu napływają dobre wieści. W zeszły czwartek pomocnik powrócił do treningów z drużyną. Ma o co walczyć, gdyż zmiana szkoleniowca może otworzyć mu drogę na mundial. W nastawionej na defensywę taktyce Halilhodzicia nie był kluczowym punktem. Akira Nishino, nowy selekcjoner, zapewnia, że pod jego wodzą Japonia będzie grać bardziej ofensywnie. Jeśli te deklaracje okażą się prawdą, może to oznaczać nową rolę dla Kagawy. Czy pomocnikowi Borussii uda się powrócić na finały mistrzostw świata? Tego dowiemy się już w przyszłym miesiącu.
Magdalena Żywicka