| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lechia Gdańsk pokonała na wyjeździe Piasta Gliwicę 2:0 (1:0) w spotkaniu 35. kolejki Lotto Ekstraklasy. Zespół Piotra Stokowca czekał na wygraną od 13 kwietnia. W drugim starciu, które rozegrano o godz. 18:00, Bruk-Bet Termalica Nieciecza zremisowała z Sandecją Nowy Sącz 1:1 (1:0). Oba zespoły pozostały w strefie spadkowej.
W Gliwicach zmierzyły się zespoły, które miały tyle samo punktów – po 34. W pierwszej połowie sytuacji było niewiele. Przyjezdni strzelili gola w dodatkowym czasie gry. Lechia miała rzut wolny, po którym źle zachował się Marcin Pietrowski. Piłka trafiła do Michała Nalepy, a ten kopnął pod poprzeczkę i pokonał Jakuba Szmatułę.
Po przerwie długo brakowało okazji. W 67. minucie Sasa Zivec zagrał do nadbiegającego Martina Konczkowskiego, ten uderzył z dystansu, ale Dusan Kuciak obronił. Chwilę później Słowak znów uratował Lechię – tym razem odbił piłkę po zagraniu Karola Angielskiego. Potem Angielski miał jeszcze jedną szansę – doszedł do piłki po dograniu Zivca, ale uderzył głową przy słupku.
W 73. minucie niewykorzystane sytuacje Piasta mogły się zemścić. Gdańszczanie wyprowadzili kontrę, Sławomir Peszko podał do Joao Oliveiry, który kopnął na bramkę, ale poprawnie zachował się Szmatuła. Przy kolejnej próbie Oliveira już się nie pomylił. W 79. minucie Flavio Paixao podał do Simeona Sławczewa, który zgrał piłkę głową, a Oliveira uprzedził obrońcę i strzelił gola. W 85. minucie gospodarze mogli zdobyć bramkę kontaktową, ale Kuciak w genialnym stylu odbił piłkę po kopnięciu Zivca. W końcówce bramkarz Lechii popisał się raz jeszcze, gdy przeniósł piłkę nad poprzeczką po uderzeniu Mateusza Szczepaniaka.
Na końcu bez zmian
W Niecieczy zagrały drużyny, które wciąż walczą o wydostanie ze strefy spadkowej. Już w 7. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Bartosz Szeliga zacentrował z prawej strony, a Bartosz Śpiączka uprzedził rywala i strzelił gola głową. Piłkarze z Niecieczy często dośrodkowywali w pole karne. Kilka minut później Śpiączka znów uderzył głową, ale dobrze zachował się Michał Gliwa. W 17. minucie Aleksandyr Kolew mocno kopnął z rzutu wolnego, a piłka nieznacznie minęła słupek.
W 61. minucie blisko gola był Maciej Małkowski, który doszedł do dośrodkowania z rzutu wolnego, ale nie oddał strzału z bliska. W 73. minucie dogodną sytuację zmarnował Kolew, który niedokładnie uderzył z woleja.
Pięć minut później Sandecja cieszyła się z bramki – Pavlo Ksionz wykorzystał bierną postawę obrońców i podał do wbiegającego w pole karne Małkowskiego, a ten wyrównał. W dodatkowym czasie gry zwycięstwo mógł dać Sandecji Patrik Mraz, jednak z jego strzałem z rzutu wolnego poradził sobie Dariusz Trela.