Przyszłoroczne MŚ Dywizji 1B również w Europie
Reprezentanci Szwecji w tegorocznych mistrzostwach świata Elity są nie do zatrzymania. Po bezbłędnie rozegranej fazie grupowej i zwycięstwie (3:2) w ćwierćfinale z Łotyszami, w półfinale trafili na zawodników USA. Ci rozgrywki grupowe zakończyli niespodziewaną porażką z Finami (2:6), przez co już w ćwierćfinale trafili na Czechów. Pokonali ich jednak bez większych problemów (3:2).
Bezpośrednie spotkanie tych dwóch drużyn zapowiadało się zatem niezwykle emocjonująco. W pierwszej tercji rzeczywiście było ciekawie – więcej szczęścia przy wyrównanej grze mieli hokeiści Trzech Koron. Zamieszanie pod bramką rywali w 15. minucie wykorzystał Arvidsson, który skierował krążek do bramki.
Po pierwszej części spotkania Szwedzi prowadzili zatem 1:0. Prawdziwy koncert strzelecki dali jednak podczas kolejnych 20 minut gry. Niedługo po rozpoczęciu drugiej tercji – pomimo że Skandynawowie grali wówczas w osłabieniu po tym, jak na ławkę kar powędrował Larsson – Backlund wyprowadził dynamiczny kontratak. Jego strzał obronił jeszcze Kinkaid, ale przy dobitce Paajarvi'ego był już bez szans.
Kilka minut później Backlund ponownie wyprowadził akcję, która zakończyła się golem. Tym razem rozegrał jednak krążek do Klingberga, a ten wycofał do Hornqvista, który perfekcyjnie uderzył. Przed końcem tercji wynik na 4:0 podwyższyć zdołał jeszcze Janmark.
Tak wysokie prowadzenie i bardzo pewna gra Trzech Koron sprawiły, że ostatnia tercja była jedynie formalnością. Amerykanie robili, co tylko mogli. Podjęli nawet ryzyko i grali bez bramkarza. To obróciło się jednak przeciwko nim i otworzyło drogę do tego, aby Arvidsson mógł trafić z kontrataku do pustej bramki.
Kolejne chaotyczne akcje hokeistów z USA doprowadziły do straty krążka, po której – na niespełna trzy minuty przed końcową syreną – Szwedzi jeszcze raz wyprowadzili znakomity kontratak. Po nim bramkę zdobył Kempe.
Gol hokeisty Ontario Reign ustalił wynik meczu półfinałowego. Szwedzi wygrali z Amerykanami 6:0 i awansowali do wielkiego finału. Trzy Korony staną zatem przed szansą obrony zdobytego przed rokiem tytułu mistrzów świata Elity.