Od kilku lat konsekwentnie, w kontekście reprezentacji Belgii, wspomina się o jej "złotym pokoleniu". I rzeczywiście – w niewielkim kraju w Beneluksie w podobnym czasie wykrystalizowała rewelacyjna generacja piłkarzy. Czas jednak leci, zawodnicy się starzeją, a sukcesów na arenie międzynarodowej jak nie było, tak nie ma...
Jeszcze cztery lata temu wydawało się, że Czerwone Diabły będą mogły całkiem niespodziewanie zdominować kolejne turnieje. Naszpikowany gwiazdami zespół prowadzony wówczas przez Marca Wilmotsa awansował na mundial w Brazylii w znakomitym stylu. Belgowie strzelali co prawda niewiele goli (raptem 18 w 10 meczach), ale też nie ponieśli ani jednej porażki, a aż osiem razy schodzili boiska z tarczą.
Światowy czempionat w Ameryce Południowej brutalnie jednak zweryfikował możliwości tej drużyny, a raczej – jej brak doświadczenia na zawodach tej rangi. W grupie co prawda udało się dość gładko rozprawić z rywalami, ale zauważyć jednocześnie trzeba, że nie byli oni zbyt wymagający. Algierię udało się pokonać po golach w ostatnich 20 minutach spotkania (przeciwnicy prowadzili już 1:0 po trafieniu Feghouliego), Rosję po trafieniu w 88. minucie Divocka Origiego, zaś Koreę Południową – dzięki bramce Vertonghena na niespełna kwadrans przed ostatnim gwizdkiem.
Szczęścia starczyło jeszcze na konfrontację z Amerykanami w 1/8 finału (triumf po dogrywce). Później jednak przyszła Argentyna, czyli przyszły finalista, po czym odesłała drużynę Wilmotsa do domu.
Eliminacje do Euro 2016 znów rozpaliły nadzieje kibiców. Belgowie grali z rozmachem, zdobywali średnio ponad dwie bramki na mecz i z 6-punktową przewagą na finiszu wyprzedzili znajdującą się na miejscu barażowym Bośnię i Hercegowinę.
Na inaugurację Czerwone Diabły przyjęły jednak zimny prysznic. W Lyonie ulegli 0:2 Włochom i automatycznie postawili się w niekomfortowej sytuacji mając przed sobą mecz o życie z Irlandią. Wyspiarze zostali jednak ograni 3:0, a na zakończenie w pokonanym polu pozostawiono także Szwecję.
Gdy w 1/8 finału Belgowie zdemolowali 4:0 Węgrów, wydawało się że genialne pokolenie ozłacane było w mediach nie na wyrost. Balonik pękł jednak z ogromnym hukiem – w ćwierćfinale lepsi aż dwoma bramkami okazali się Walijczycy.
W walce o wyjazd do Rosji piłkarze Roberto Martineza (zastąpił Wilmotsa po Euro) zaprezentowali się jeszcze efektowniej niż w poprzednich próbach. 10 meczów, 9 zwycięstw, 1 remis. 43 strzelone gole i tylko 6 straconych. Te liczby robią wrażenie, a fani mają wielką nadzieję, że nie okażą się tylko zapowiedzią puenty w postaci kolejnej porażki w przykrych okolicznościach.
Zegar bowiem tyka. W drużynie narodowej bezsprzecznie zebrała się fantastyczna grupa piłkarzy, ale każdy z nich stopniowo się starzeje. Teraz wydaje się, że dla wielu to ostatni dzwonek, by osiągnąć wielki sukces z kadrą. Toby Alderweireld ma 29 lat, Jan Vertonghen 31, Vincent Kompany 32, Axel Witsel 29, Marouane Fellaini 30, Eden Hazard 27 a Dries Mertens 31.
Czy historia zatoczy koło, czy Belgowie w końcu osiągną sukces? Znaleźli się w grupie z Anglią, Tunezją i Panamą, więc awans do fazy pucharowej wydaje się być obowiązkiem. W ostatnich latach też jednak się to udawało, a powrót z turnieju przebiegał w atmosferze niesmaku i niedosytu. Przed Czerwonymi Diabłami więc ogromna odpowiedzialność. Bo jak nie teraz to kiedy?