{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Narodowa Gala Boksu: radość i rozgoryczenie. "To boks, głowa może rozboleć"

Narodowa Gala Boksu, która została zorganizowana na PGE Narodowym, przyniosła wiele emocji. Pewne zwycięstwo odniósł Artur Szpilka, a ambitną walkę pokazała Ewa Piątkowska. Nie zabrakło jednak pewnych rozczarowań jak w pojedynku Izu Ugonoha, który co prawda wygrał, ale – przez poddanie się rywala – nie zdołał pokazać pełni możliwości.
Szpilka, Buffer i Sulęcki. Kulisy Narodowej Gali Boksu
Fred Kassi, rywal Ugonoha z Kamerunu, wytrzymał tylko dwie rundy. Nie został znokautowany, lecz po drugiej rundzie nie miał ochoty już kontynuować pojedynku. Polski pięściarz nie krył z tego powodu rozczarowania.
– Długo się przygotowywałem, czułem, że jestem w dobrej dyspozycji i chciałem to pokazać w ringu. Chciałem powoli się rozkręcać. Myślałem, że Kassi jest dobrze przygotowany fizycznie. Nie spodziewałem się, że rywal się podda bez otrzymania żadnego mocnego ciosu – stwierdził.
Dodał także, że nie wie, z jakich powodów rywal postanowił tak wcześnie zrezygnować. – Nie wiem co się stało z Fredem. Powiedział tylko, że boli go głowa, ale to jest zawodowy boks. Mógł liczyć się z tym, że jak dostanie kilka ciosów, to może go rozboleć – zażartował.
– Cieszę się jednak, że powróciłem po ponad rocznej przerwie. Boksuję w Polsce i w pewnym sensie moje marzenie się spełniło. Życzyłbym jednak sobie zwycięstwa w trochę innych okolicznościach – przyznał Ugonoh.
Pewność w ringu pokazał z kolei Artur Szpilka, który na punkty wygrał z Dominikiem Guinnem. Było to pierwsze zwycięstwo po dwóch porażkach z rzędu.
– Wszystkie demony już za mną. W końcu przystąpiłem do walki ze zdrową ręką, choć przed walką był pewien incydent. Miałem spotkanie z charakterną ścianą… Trochę rozwaliłem tę rękę, coś podpuchło, ale na szczęście mogłem boksować – przyznał tajemniczo Szpilka.
– Boksowałem zachowawczo, bo miałem w pamięci poprzednie porażki. Zdałem jednak test dzięki pomocy trenera Andrzeja Gmitruka. To była dobra robota – dodał.
Co dalej z karierą polskiego pięściarza? Na razie konkretów nie ma. – Wszystko zależy od mojego promotora – Andrzeja Wasilewskiego. Z trenerem robimy robotę i czekamy na nazwiska – zakończył.
Trudno z kolei przyszło zwycięstwo Ewie Piątkowskiej. Polska zawodniczka obroniła pas federacji WBC, ale Maria Lindberg postawiła jej trudne warunki. – To była twarda dziewczyna, mocno bijąca i ze świetną kondycją. Dziś dałam z siebie wszystko. Zabrakło może wyczucia, ale serce pozostawiłam w ringu – oceniła mistrzyni.
– Wypełniłam zadania taktyczne, trzymałam ją na dystans, ale szczerze mówiąc, to nie jest mój boks. Ja lubię iść do przodu i atakować, lecz z tą rywalką nie miało to sensu. Na początku starałam się klinczować. Nie przynosiło to jednak efektów, więc postawiłam na ciosy z dystansu. To robiło na niej wrażenie – dodała.
Polka nie myśli jednak o kolejnych walkach. Jej głównym celem jest w tym momencie… nauka. – Zrobię sobie tydzień wolnego i zajmę się szkołą, bo to ostatni miesiąc zjazdów. Zaraz skończę studia podyplomowe i zobaczymy co dalej. Chciałabym boksować jeszcze w tym roku na jakiejś gali w Polsce.