Piłka ręczna gości na okładce francuskiego L'Equipe tylko w chwilach wyjątkowych. Tymi od jakiegoś czasu nie są już kolejne medale zdobywane przez francuskie reprezentacje. Poniedziałkowe wydanie otwiera jednak Montpellier HB, drużyna piłkarzy ręcznych, która w niedzielę po 15 latach wygrała rozgrywki Ligi Mistrzów. To sukces tak wyjątkowy, jak wyjątkową drogę przeszedł klub od poprzedniego triumfu w 2003 roku.
W niedzielnym finale rozgrywanego w Kolonii turnieju Final Four, Montpellier pokonało 32:26 inną francuską drużynę, HBC Nantes. Dzień wcześniej, w półfinale, zwyciężyło broniący tytułu Vardar Skopje.
Ten sukces ma zupełnie inny smak niż ten z 2003 roku. Wówczas, triumf Montpellier w Europie był czymś oczekiwanym, ponieważ klub należał do ścisłej europejskiej czołówki, a na krajowym podwórku w ciągu sześciu sezonów zdobył 10 tytułów. Przed startem obecnych rozgrywek, na zespół Patrice'a Canayera nie stawiało wielu. Bo choć Montpellier potrafiło bić się z najlepszymi, to traktowane było jak zdolny, ale nie wybitny uczeń.
Niedoceniani
Najpierw zaszufladkowała ich Europejska Federacja Piłki Ręcznej, przed dwoma laty zsyłając do gry w "drugiej lidze" Ligi Mistrzów, czyli grupach C i D. Montpellier swoją grupę wygrało, tak jak i barażowy dwumecz, a później w fazie TOP 16 wyeliminowało obrońcę trofeum, VIVE Tauron Kielce. Dla EHF nie miało to jednak znaczenia, bo przy podziale grup na nowy sezon, znów nakazało Francuzom grę z europejskim zapleczem. Zamiast do Kielc czy Veszprem, Montpellier jeździło więc na mecze do Zaporoża i Stambułu. I znów wygrało swoją grupę, a później baraż i mecze 1/8 i 1/4 finału z tuzami z Flensburga i Barcelony.
Te triumfy nie zmieniły jednak postrzegania zespołu w Europie. Gdy w piątek, tuż przed startem turnieju Final Four EHF ogłosił skład drużyny sezonu, znalazło się w niej czterech graczy Paris Saint-Germain, dwóch Nantes i jeden Vardaru. Wyróżnionym przedstawicielem Montpellier był jedynie trener Canayer. Dzień później, już po wygranej z Vardarem, EHF poprosił 12 legend światowej piłki – m.in. Tałanta Dujszebajewa – o wytypowanie zwycięzcy finału. Na sukces Montpellier postawiły dwie osoby.
Pomimo tego zwycięstwo Francuzów uznać można najbardziej zasłużonym triumfem ostatnich lat. Bo sukces Montpellier jest sukcesem konsekwentnej pracy u podstaw, szkolenia młodzieży i wyszukiwania talentów, miast płacenia horrendalnych sum za gwiazdy światowej piłki. I jest to też sukces Canayera, człowieka, który w niedzielę dostąpił sportowego nieba, po tym jak przeszedł drogą przez piekło.
57-letniego Francuza nie bez powodu porównuje się do sir Aleksa Fergusona. W Montpellier pracuje od 1993 roku. Przez blisko ćwierć wieku doprowadził klub do 41 tytułów; jest najbardziej utytułowanym trenerem w historii francuskiej klubowej piłki. Budowli jego życia o mało nie zburzył jednak skandal korupcyjny z 2012 roku.
Zdrada
Zaraz po tym, jak Montpellier po raz czternasty zapewniło sobie mistrzostwo kraju, zespół przegrał w ostatniej kolejce z ligowym outsiderem, Cesson Rennes. Porażka mistrzów była zaskoczeniem, ale uznano ją za wypadek przy pracy. Do czasu, aż jedna z krajowych firm bukmacherskich, La Francaise des Jeux, poinformowała, że na zwycięstwo Rennes postawiono szereg zakładów za 90 tysięcy euro. Przy wysokim kursie, dawało to ponad 250 tysięcy wygranej.
Sprawą zajęła się policja. Trop prowadził do Montpellier. W toku śledztwa postawiono zarzuty klubowemu fizjoterapeucie oraz ośmiu zawodnikom, w tym gwiazdom Nikoli Karabaticiowi i Draganowi Gajiciowi. Klub nie bawił się w półśrodki – niedługo później rozwiązał umowy z zamieszanymi Słoweńcem Primozem Prostem i młodszym z braci Karabticiów, Luką, a po paru miesiącach pożegnał też Nikolę, który na świątecznym spotkaniu wdał się w przepychankę z prezesem klubu Remy Levym.
Dla Canayera to zdarzenie było jak cios w plecy. To on wprowadzał młodego Nikolę do światowej piłki, w 2001 roku dając 17-latkowi szansę debiutu w zespole. Dwa lata później Karabatić w finale Ligi Mistrzów rzucił 11 bramek. Z Montpellier wyjechał w 2005 roku do THW Kiel, ale powrócił po czterech latach (w pakiecie z Videm Kavticnikiem) za rekordowe wówczas 1,2 mln euro. Canayer nalegał na jego transfer, później traktował go jak syna.
Gdy wybuchnął skandal, klub popadł w poważne problemy. Część sponsorów wycofała się z finansowania zespołu, a nikt z czołowych graczy Europy nie chciał, by jego nazwisko było łączone z Montpellier. Canayer patrzył jak jego okręt nabiera wody i idzie na dno. Postanowił jednak działać. Chodził od drzwi do drzwi, spotykał się ze sponsorami i próbował odbudowywać zszarganą opinię klubu. Jego starania nie poszły na marne, bo Montpellier przetrwało, ale też musiało mocno zacisnąć pasa.
Sukces jak lekarstwo
To wtedy 57-letni dziś Francuz obrał nowy kurs w polityce transferowej. Zamiast wielkich transferów, szukał graczy perspektywicznych, ale niedoświadczonych. Tak w przeciętnym Ivry znalazł Argentyńczyka Diego Simoneta, MVP weekendowego turnieju Final Four, teraz jednego z najlepszych playmakerów świata. Na podobnych zasadach do klubu trafili Jure Dolenec czy Valentine Porte, a niedawno Jonas Truchanovicius, któremu w 2013 roku powiedzieli w Płocku, że jest za słaby na grę w Lidze Mistrzów. Do tego Canayer regularnie stawiał na utalentowaną francuską młodzież (Ludovic Fabregas, Melvyn Richardson), której dał możliwość rozwoju przy kilku bardziej doświadczonych graczach (Michael Guigou, Vid Kavticnik). Tak stworzył zespół, który wspiął się na szczyt Europy.
Skandal z 2012 roku pozostawił jednak w jego sercu ranę. Kilka miesięcy po ujawnieniu szczegółów afery wyznał: – Czasami budzę się w nocy pełen niepokoju, tak jakby to zdarzenie było tylko złym snem. Choć wiem, że to się wydarzyło, to nie potrafię tego zaakceptować. Wciąż zastanawiam się co mogłoby się stać, gdyby nie ten mecz...
Rany z tamtego okresu wyleczył ostatecznie w niedzielę. Jeszcze półtorej minuty przed końcem, gdy jego zespół wygrywał już sześcioma bramkami, Canayer wciąż dyrygował zawodnikami, jakby w obawie, że rywale zdołają odebrać mu sukces. Minutę później, gdy Egipcjanin Mamdouh Ashem Shebib trafił na 32:26, Francuz po raz pierwszy wzniósł zaciśnięte dłonie i zaczął krzyczeć.
Chwilę później, ocierając łzy, objął fizjoterapeutę Alaina Carmanda (w klubie od 1991) i kapitana zespołu Michaela Guigou (od 1999). We trójkę stanowili pomost między finałami w 2003 i 2018 roku.
Triumf Montpellier podkreślił kunszt trenerski Canayera. W środę jego zespół przegrał ligowy mecz z St. Raphael, tracąc w ten sposób pozycję lidera i praktycznie wypuszczając z rąk mistrzostwo kraju. Po spotkaniu zawodnicy MHB oskarżyli sędziów o stronniczość, a ich komentarze odbiły się szerokim echem w krajowym środowisku. Canayer uspokoił jednak zespół, a frustrację swych graczy zdołał zamienić w paliwo napędowe na najważniejsze mecze sezonu.
Niedzielnym zwycięstwem Canayer nie tylko rozprawił się z przeszłością, ale też zagrał na nosie Karabaticiowi i Thierry'emu Omeyerowi, obecnie graczom Paris Saint-Germain, które w Final Four zajęło trzecie miejsce. W 2014 roku Omeyer, wówczas grający dla Canayera, stwierdził, że chce odejść z klubu (mimo kontraktu ważnego do 2017 roku), bo z Montpellier nie ma szans na wygranie rozgrywek w Europie. – Taką możliwość da mi Paryż – uznał. Tego samego roku odszedł do PSG i trzykrotnie zagrał z nim w turnieju Final Four. Rozgrywek jednak nie wygrał.
Droga Montpellier do triumfu w Lidze Mistrzów:
Faza grupowa, grupa D:
Montpellier HB – Metalurg Skopje 32:22 (19:11)
Czechowskie Niedźwiedzie – Montpellier HB 24:28 (13:14)
Montpellier HB – Motor Zaporoże 28:20 (18:13)
Besiktas Mogaz Stambuł – Montpellier HB 32:36 (16:20)
Sporting CP Lizbona – Montpellier HB 29:33 (11:19)
Montpellier HB – Sporting CP Lizbona 33:32 (16:17)
Metalurg Skopje – Montpellier HB 21:27 (14:16)
Montpellier HB – Czechowskie Niedźwiedzie 34:23 (15:11)
Montpellier HB – Besiktas Mogaz Stambuł 28:33 (14:19)
Motor Zaporoże – Montpellier HB 31:30 (14:12)
Baraże o miejsce w fazie TOP 16:
Abanca Ademar Leon – Montpellier HB 24:28 (12:14)
Montpellier HB – Abanca Ademar Leon 20:19 (13:8)
Faza TOP 16:
Montpellier HB – FC Barcelona Lassa 28:25 (13:13)
FC Barcelona Lassa – Montpellier HB 30:28 (15:14)
1/4 finału:
SG Flensburg-Handewitt – Montpellier HB 28:28 (17:15)
Montpellier HB – SG Flensburg-Handewitt 29:17 (14:9)
Turniej Final Four, 1/2 finału:
Vardar Skopje – Montpellier HB 27:28 (11:14)
Turniej Final Four, finał:
HBC Nantes – Montpellier HB 27:32 (13:16)
30 - 31
Paris Saint-Germain HB
26 - 30
SC Magdeburg
30 - 20
Energa Start Elbląg
33 - 31
GOG
35 - 28
Fenix Toulouse
36 - 29
Limoges Handball
29 - 26
MT Melsungen
19 - 25
Zepter KPR Legionowo
31 - 28
Hazena Kynżwart
25 - 23
Valur
34 - 27
Sośnica Gliwice
25 - 28
HC Blomberg-Lippe
31 - 27
HSG Bensheim/Auerbach
32 - 30
HC Dunarea Braila
31 - 31
HC Alkaloid
37 - 31
Runar Sandefjord
22 - 33
KGHM MKS Zagłębie Lubin
20 - 33
Odense Haandbold
31 - 21
Krim Mercator Lublana
24 - 24
Młyny Stoisław Koszalin
27 - 22
RK Partizan AdmiralBet
30 - 27
HC Izvidac
24 - 34
CSM Bukareszt
29 - 21
MKS PR URBIS Gniezno
15:00
JDA Bourgogne Dijon
17:00
Ikast Haandbold
15:00
CS Rapid Bukareszt
17:00
HC Podravka Vegeta
15:00
Consevas Orbe Zendal BM Porrino
15:00
KPR Ruch Chorzów
17:00
PGE MKS FunFloor Lublin
17:00
MKS PR URBIS Gniezno
19:00
Haukar
12:00
Thueringer HC
14:00
Super Amara Bera Bera
12:00
HB Ludwigsburg
14:00
Storhamar Handball Elite
14:00
Energa Szczypiorno Kalisz
15:00
Olympiacos SFP
16:00
AEK Ateny
17:00
CS Minaur Baia Mare
17:30
MSK IUVENTA Michalovce
16:45
HC Kriens-Luzern
16:45
Sport Lisboa e Benfica
18:45
VfL Gummersbach
18:45
FC Porto