Po remisie z Islandią (1:1) całe spotkanie z Chorwacją (0:3) przesiedział na ławce rezerwowych. Jorge Sampaoli postawił jednak na Marcosa Rojo w meczu z Nigerią i się nie zawiódł – to właśnie obrońca Manchesteru United pięknym strzałem zapewnił Argentynie awans do 1/8 finału.
Rojo po potyczce z Islandią był jednym z głównym bohaterów prześmiewczych memów. W efekcie Sampaoli dał mu odpocząć w batalii z Chorwacją, jednak w starciu o wszystko z Nigerią ponownie postawił na defensora Czerwonych Diabłów. I to był strzał w dziesiątkę – w 86. minucie to on zapewnił triumf Argentynie i awans rzutem na taśmę do fazy pucharowej.
Co ciekawe Rojo przewidział taki scenariusz. – Przed mecze powiedziałem kilku piłkarzom, że strzelę gola i zamknę usta krytykom. Tak też się stało. Bardzo potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa. Teraz czujemy się silniejsi niż kiedykolwiek, mundial dopiero się dla nas zaczyna. Wiele myśli przeszło mi przez głowę po meczu z Islandią, ale się nie załamałem. Obiecałem rodzinie, że będą jeszcze ze mnie dumni. Już nie mogę doczekać się spotkania z Francją – przyznał.
Rojo nie czuje się jednak bohaterem. Piłkarz Manchesteru United nie ma złudzeń, że to Lionel Messi sprawił, że Argentyna wróciła do żywych.
– Dwa pierwsze mecze były w naszym wykonaniu złe. Dziennikarze i wielu kibiców już nas skreśliło, nie brakowało głosów, że Leo jest największym problemem tej kadry. Strzelając gola na 1:0 przypomniał wszystkim, że to on jest najlepszy na świecie – zakończył Rojo.