Należy do ścisłej czołówki sportowców obok których nie można przejść obojętnie. Ma to związek nie tylko z tym, co potrafi zrobić z piłką, ale również z... rywalem. Luis Suarez i reprezentacja Urugwaju zagrają w sobotę o ćwierćfinał mistrzostw świata. Czy "El Pistolero" znalazł się w takim miejscu kariery, by w końcu zostawić za sobą wszystkie demony przeszłości?
Jest 2003 rok. Suarez ma 16 lat i od dwóch jest gwiazdą młodzieżowej drużyny Club Nacional de Football. Strzela gola za golem, aż w jednym z meczów po raz pierwszy ujawnia się jego mroczna natura. Nastolatek nie może pogodzić się z decyzją sędziego i postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość... uderzając arbitra głową. Wszyscy są w szoku. Na czele z samym Suarezem.
Ta sytuacja doskonale oddaje charakter zawodnika, który wielokrotnie w swojej karierze podejmował decyzje absurdalne również dla niego samego. Być może jego kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej, gdyby lepiej panował nad emocjami i częściej potrafił zachować chłodną głowę. Nie tylko pod bramką przeciwnika.
Pierwszą wielką szansę otrzymał w wieku 19 lat. Na trening Nacionalu przyjechali wysłannicy Groningen. Mieli zabrać ze sobą jednego z kolegów Suareza, ale to on ich oczarował. Holendrzy zapłacili blisko milion euro, bo wiedzieli, że ta kwota zwróci się bardzo szybko. Przecież prędzej czy później o każdego wyróżniającego się gracza Eredivisie zapyta Ajax Amsterdam.
Razem z Klaasem-Janem Huntelaarem stworzyli w nim jeden z najlepszych duetów w historii klubu, strzelając wspólnie 50 goli w sezonie 2007/08. Z miesiąca na miesiąc Suarez stawał się coraz ważniejszą postacią drużyny. W 2009 roku zespół objął Martin Jol, a jedną z jego pierwszych decyzji było mianowanie napastnika nowym kapitanem. Kiedy w 2010 r. został wybrany najlepszym piłkarzem w Holandii stało się jasne, że ta liga robi się dla niego zbyt ciasna.
Chętnych było mnóstwo. Nie odstraszył ich nawet incydent z listopada, gdy "Kanibal z Ajaksu", jak napisał "De Telegraaf", zaatakował po raz pierwszy. Suarez ugryzł Otmana Bakkala, za co zawieszono go na siedem spotkań. Mimo to rozstał się z mistrzem Holandii w znakomitych relacjach. Na Amsterdam ArenA żegnano go jak bohatera. Nie mogło być inaczej – w 159 meczach strzelił przecież aż 111 goli.
Z Ajaxu przeniósł się do Liverpoolu. Jego kariera na Anfield to prawdziwa huśtawka nastrojów. Strzelał gole niezwykłe, jak choćby ten przeciwko Norwich, gdy zaskoczył bramkarza uderzeniem z połowy boiska. Choć z The Reds wywalczył zaledwie Puchar Ligi, to indywidualnie zgarnął wszystkie najważniejsze nagrody Premier League, na czele z tytułem dla najlepszego piłkarza sezonu (2013/14). Zresztą strzelił wówczas 31 goli – tyle co Cristiano Ronaldo, z którym wspólnie odebrali Złotego Buta.
Po drugiej stronie medalu znalazły się jego niesportowe wybryki. Najpierw obraził na tle rasistowskim Patrice'a Evrę, za co zawieszono go na osiem spotkań. Nigdy się do tego nie przyznał, a kilka miesięcy później nie podał Francuzowi ręki, co również spotkało się z sankcjami. Jeszcze głośniejszy był incydent z Branislavem Ivanoviciem. Serb podzielił los Bakkala, a Suarez już po raz drugi dopuścił się ugryzienia przeciwnika. Sprawę potępił nawet David Cameroon, ówczesny premier Wielkiej Brytanii.
Podobnie było w reprezentacji. Z 53 trafieniami w 101 występach jest najlepszym strzelcem w historii Urugwaju i być może najlepszym graczem La Celeste. Cień na jego wizerunek rzucają wydarzenia z mistrzostw świata w 2010 i 2014 roku. W RPA, podczas ćwierćfinału z Ghaną, celowo zatrzymał piłkę ręką na linii bramkowej, ratując swój zespół. Jego drużyna wygrała i awansowała do półfinału, ale niemal cały świat uznał go za oszusta. Zwłaszcza że sam nie wyraził skruchy. Wręcz przeciwnie.
"To była interwencja tych mistrzostw"
Prawdziwą bombą było jednak ugryzienie Giorgio Chielliniego cztery lata później. Tego nie mogli wybaczyć mu nawet urugwajscy kibice. Suarez zrobił to po raz trzeci, w najbardziej spektakularnym turnieju na świecie. Dostał karę czterech miesięcy zawieszenia. I wtedy nadeszło katharsis. Piłkarz nie tylko przeprosił za zachowanie, ale zwrócił się po pomoc do specjalistów. – Rozmawiałem z moim psychologiem. Jest mi bardzo przykro, że coś takiego miało miejsce – powiedział.
Niemniej FC Barcelona, która zapłaciła za niego ponad 80 milionów euro, zdecydowała się na specjalny zapis w umowie. Jeśli Suarez po raz trzeci dopuści się takiego czynu, kontrakt zostanie rozwiązany z winy zawodnika. Coraz więcej wskazuje jednak na to, że paragraf nie wejdzie w życie. W wieku 31 lat "El Pistolero" wydaje się być zupełnie innym człowiekiem.
Ogromną rolę odegrała w tym przeprowadzka na Camp Nou. I nie chodzi tylko o możliwość zdobywania trofeów czy grę u boku Lionela Messiego. Suarez zawsze podkreślał, że najważniejsza jest dla niego rodzina, a jej bliskość zapewnia mu komfort psychiczny. Zwłaszcza żona – Sofia Balbi – z którą związany jest od 15. roku życia.
"Liverpool zrobił wszystko, by mnie zatrzymać, ale możliwość gry w Hiszpanii, gdzie mieszka cała moja familia, jest spełnieniem marzeń"
Na pamiątkę swoich związków z The Reds nazwał córkę Delfina, co jest anagramem słowa "Anfield". W Barcelonie jest człowiekiem spełnionym. Zdobył tu wszystkie najważniejsze trofea, wiedzie szczęśliwe życie, a wciąż ma przed sobą cele, które chciałby zrealizować. Choćby ten, by wszystkie jego błędy zostały przyćmione przez osiągnięcia sportowe.
SZCZEGÓŁY TRANSMISJI URUGWAJ – PORTUGALIA
GODZINA: studio od 19:30 w TVP Sport, SPORT.TVP.PL i aplikacji mobilnej oraz od 19:45 w TVP1. Początek meczu o 20:00
KOMENTATORZY: Szymon Borczuch, Marcin Żewłakow
PROWADZĄCY STUDIO: Piotr Sobczyński
GOŚCIE W STUDIO: Tomasz Frankowski, Grzegorz Rasiak, Paweł Janas, Jan Tomaszewski
ANALIZA: Rafał Ulatowski, Michał Listkiewicz