{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Mundial 2018. Traumatyczne dzieciństwo. "Dzieci wojny" w finale MŚ

Luka Modrić, Dejan Lovren, Mario Mandzukić czy Danijel Subasić awansem do finału mistrzostw świata na stałe zapisać się w historii swojego kraju. Kraju, z którego w dzieciństwie musieli uciekać przed wojną...
MISTRZ KARNYCH. SUBASIĆ WYRÓWNAŁ DWA REKORDY
Wojna domowa na Bałkanach była najbardziej krwawym konfliktem w Europie od zakończenia II wojny światowej. Konfliktem, który odcisnął piętno na życiu wielu piłkarzy, którzy doprowadzili właśnie Chorwację do pierwszego w historii finału MŚ. W 1998 roku Davor Suker i spółka na boiskach we Francji zajęli trzecie miejsce, teraz zawodnicy Zlatko Dalicia już poprawili ten wynik.
Dziennik "Vecernji list" przed ćwierćfinałową potyczką z Rosją przypomniał trudne dzieciństwo chorwackich piłkarzy, nazywając ich "dziećmi wojny". Modrić w wieku sześciu lat wraz z najbliższymi musiał uciekać z rodzinnej miejscowości – dziadek piłkarza został zamordowany, a dom, który opuścili, kilka dni później został spalony.
– To wspomnienia, których nigdy się nie pozbędę. Za każdym razem, gdy zamykam oczy, widzę śmierć, krew i całe zło, jakiego wszyscy wtedy doświadczaliśmy. Trudno mi o tym mówić, chciałbym zapomnieć, ale nie da się. To, co się wtedy wydarzyło, sprawiło, że teraz jestem silniejszy, że nic nie jest w stanie mnie złamać, zaskoczyć – przyznał.
Modrić z rodziną schronili się w hotelu w Zadarze. Ojciec znalazł
zatrudnienie jako mechanik w armii, a młody Luka rozpoczął przygodę z futbolem, która już w niedzielę może zakończyć się tytułem mistrza świata. Równie trudne dzieciństwo ma za sobą Lovren. On przed wojną uciekł do Niemiec. Tam pracował jego dziadek i to on zapewnił najbliższym dach nad głową i - co najważniejsze - bezpieczeństwo. Dejan, podobnie jak Modrić, także przeżył śmierć bliskiej osoby.
– Najgorzej było na wsiach. Mój wujek został zamordowany przed własnym domem. Pamiętam głos syren, pamiętam, że zło nadciągało z każdej strony. Miałem tylko trzy lata, ale
jestem w stanie odtworzyć każdą chwilę z tamtego okresu. Gdy ostrzelano
rynek w Puticevie, miejscowości znajdującej się w pobliżu moich
rodzinnych stron, po prostu wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do samochodu i
uciekliśmy do Niemiec. Zabraliśmy tylko jedną torbę, resztę
zostawiliśmy.
Lovren wspomina, że choć w Niemczech byli
bezpieczni, to matka ciągle płakała. Uspokoiła się dopiero po powrocie
do ojczyzny. Lovren również nigdy nie zapomniał tego koszmaru i teraz
sam stara się pomagać uchodźcom.
– Wiem, że każdy chce dbać o
własne bezpieczeństwo, ale nie zapominajmy, że ludzie, którzy szukają
schronienia, nie mają domów, nie mają żadnych perspektyw. Oni po prostu
chcą lepszego życia dla siebie i swoich dzieci, to nie ich wina, że
muszą uciekać przed wojną. Dobrze wiem jak to jest, gdy ktoś nie chce
cię w swoim kraju. Dajmy im szansę – zaapelował. – Nie wiem, czy moje
dzieci kiedykolwiek będą w stanie zrozumieć, co przeszedłem. Czasem, gdy
córka prosi mnie o to, bym kupił jej jakąś zabawkę, odpowiadam, że nie
mam pieniędzy. Chcę, by zrozumiała, że nic w życiu nie przychodzi łatwo.
Musi zrozumieć, że nie potrzebuje 20 zabawek, że wystarczy jedna lub
dwie.
Traumatyczne przeżycia mają za sobą także Mandzukić czy
Subasić. – Pod naszym drzwiami i oknami ginęli ludzie. Mnóstwo krwi, to
był przerażający widok. Mario to widział, płakał, nigdy o tym nie
zapomni – zdradził ojciec piłkarza. – Nie zdawałem sobie sprawy, co
dokładnie się dzieje. Rodzice robili wszystko, żebym nie widział tego na
własne oczy. Pamiętam jak uciekaliśmy do piwnicy, pamiętam dźwięk
samolotów, słyszałem wybuchy, ale nie wiedziałem, że ludzie umierają –
zakończył Subasić.