FC Barcelona ogłosiła we wtorek, że jej nowym piłkarzem został perspektywiczny brazylijski skrzydłowy Malcom. Jeszcze kilka dni wcześniej wydawało się, że przeniesie się do AS Roma. Cała sytuacja mocno zdenerwowała szefostwo włoskiego klubu. – Zastanawiamy się nad podjęciem kroków prawnych – zastrzegł Monchi, dyrektor sportowy klubu.
Katalońskie "Mundo Deportivo" ujawnia szczegóły transferu i reakcje przedstawicieli Romy. – Rozpoczęliśmy negocjacje z Bordeaux mniej więcej tydzień temu. Po trzech lub czterech dniach intensywnych debat, które trwały do piątej rano w poniedziałek, doszliśmy do porozumienia z piłkarzem, jego agentem oraz z klubem – powiedział Monchi.
Podkreślił, że umowa została przygotowana i wszystko było gotowe na przylot zawodnika do Rzymu, gdzie miał przejść badania. – Wylot zaplanowany był na godzinę 21.
Byliśmy spokojni pomimo tego, że nic nie było podpisane. Wymieniliśmy jednak wiele wiadomości z prezesem klubu i agentem, w których była mowa o zakończeniu negocjacji. Trzeba to brać pod uwagę – stwierdził.
– Nagle przedstawiciele piłkarza zaproponowali mi inną ofertę, wyższą od ustalonej, bo Barcelona była gotowa zapłacić więcej. W tym momencie powiedziałem "basta" – zdradził.
Malcom występował w Bordeaux od sezonu 2015/2016. W ostatnich rozgrywkach spisywał się rewelacyjnie – strzelił 12 goli i miał siedem asyst. Barca zapłaciła za niego 41 milionów euro. Kolejny milion francuski klub może zarobić w zmiennych, zapisanych w kontrakcie.