Robert Lewandowski znów będzie niezadowolony. Bayern Monachium sprzedał jednego z jego najlepszych kolegów, Arturo Vidala, a planuje pozbyć się jeszcze kilku zawodników. Szefowie klubu uważają, że kadra jest za szeroka i nie przewidują wzmocnień. Czy Bayern na stałe rezygnuje z europejskich aspiracji i zadowoli go siódmy z rzędu tytuł mistrza Niemiec?
– Bayern musi coś przemyśleć i być bardziej kreatywnym, jeśli chce sprowadzać do Monachium zawodników światowej klasy. Nie zapłaciliśmy za piłkarza więcej niż 40 milionów euro. W międzynarodowych realiach to co najwyżej przeciętna kwota. Dystans do najbogatszych jest coraz większy – mówił Lewandowski we wrześniu zeszłego roku, w szczerej rozmowie z "Der Spiegel". Mocno mu się wtedy oberwało za krytykę pracodawcy.
Wspomniane 40 milionow Bayern zapłacił za Corentina Tolisso i był to rekord klubu. Poza tym, sprowadził Jamesa Rodrigueza, Niklasa Suelego, Sebastiana Rudego, wykupił na stałe Kingsleya Comana, a w styczniu dokupił jeszcze Sandro Wagnera.
70 lat na skrzydłach
Jeśli Lewandowski wtedy krytykował politykę Bayernu, to co musi sobie myśleć teraz, gdy klub przeznaczył jedynie 10 mln euro na 18-letniego Kanadyjczyka Alphonso Daviesa? Trafi do Bawarii z Vancouver w styczniu. Poza tym, udało się za darmo zatrudnić bardzo dobrego pomocnika w osobie Leona Goretzki. I to tyle. Szefowie klubu za wzmocnienia uznają też Renato Sanchesa i Serge'a Gnabry'ego, którzy wrócili do Monachium z wypożyczeń, ale umówmy się –mają przed sobą długą drogę, by można było ich nazywać piłkarzami europejskiego formatu.
Ofensywa Bayernu znów ma się opierać na Lewandowskim i duecie "Robbery". Franck Ribery i Arjen Robben przedłużyli umowy, a ich przełożeni najwyraźniej nie zauważają, że Francuz ma już 35, a Holender – 34 lata. Kwestią czasu jest też, kiedy któryś z nich dozna kontuzji. Konkurencję dla nich mają stanowić Coman i Gnabry. W Monachium nie ma już Douglasa Costy, który został sprzedany za 40 milionów euro. Cena, jak na obecne realia, naprawdę niewygórowana.
Zaskakująco tanio sprzedano również Arturo Vidala. Według wiarygodnych źródeł, Barcelona zapłaciła za niego ledwie 18 mln euro. Kolejne trzy miliony uzależnione są od bonusów. Jasne, Vidal ma 31 lat. Ale nadal jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie na swojej pozycji. "Grać z tobą wojowniku, to była przyjemność. Dziękuję bracie" – napisał Lewandowski na Instagramie.
It was a pleasure to play with you warrior! Gracias hermano✊🙏 @kingarturo23oficial
Post udostępniony przez Robert Lewandowski (@_rl9)
Zastępcą Vidala w środku pola będzie prawdopodobnie Goretzka. Dlatego odejście Chilijczyka, pomijając śmieszną cenę, można jeszcze zrozumieć. Ale kolejne decyzje tercetu Uli Hoeness – Karl-Heinz Rummenigge – Hasan Salihamidzić są coraz trudniejsze do pojęcia.
Po co Martial? Po co Pavard?
To bowiem prawdopodobnie nie koniec. O krok od odejścia jest Jerome Boateng. Niemiec szuka nowych wyzwań, a klubowi też niespecjalnie zależy, żeby został. Hoeness i Rumenigge mają ponoć dość jego stylu bycia i ciągłych podróży do USA. Zainteresowanie Niemcem wyrażały PSG i Manchester United. Czerwone Diabły chciały go wymienić na Anthony'ego Martiala, który nie nadaje na tych samych falach, co Jose Mourinho. Bayern jednak, ku zdziwieniu swoich kibiców, odmówił.
– Nie potrzebujemy Martiala. Mamy czterech skrzydłowych: Ribery'ego, Robbena, Comana i Gnabry'ego. Do tego Alphonso Davies dołączy do nas w styczniu. Nie można przedobrzyć. Niektóre kluby tak robią i potem trener ma problem – tłumaczył Rumenigge w rozmowie z "Bildem".
Dlatego jeśli (a nawet bardziej "kiedy" niż "jeśli") Boateng odejdzie, to raczej za gotówkę. Niemiecka prasa twierdziła na początku, że miałby go zastąpić Benjamin Pavard, mistrz świata ze Stuttgartu. Ale ten transfer Rumenigge również wykluczył, przynajmniej na razie. – Mamy Hummelsa, Suelego, Martineza, Alabę i dwóch młodych – Chrisa Richardsa i Lukasa Maia. Mamy wiele jakości na środku obrony – wymieniał prezes Bayernu w rozmowie z "Bildem".
Wygląda na to, że Martineza czeka wymagający sezon, w którym będzie musiał pomagać i w obronie, i w pomocy. A przecież jego też nie można nazwać piłkarzem, którego omijają urazy. Po Boatengu kolejni na liście transferowej są Juan Bernat i Sebastian Rudy, a możliwa jest też sprzedaż Thiago. Rummenigge uważa bowiem, że nadal w kadrze jest zbyt wielu pomocników.
Who do you think is the next player to be sold?
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) 3 sierpnia 2018
Bayern wygrywał Bundesligę przez ostatnie sześć lat. Na krajowym podwórku nie ma sobie równych. Ale jednocześnie od 2013 roku klub nie był w stanie dotrzeć do finału Ligi Mistrzów. Trudno nie odnieść wrażenia, że zamiast gonić europejskich gigantów, Bawarczycy dostosowali się do tempa Bundesligi, której odjeżdżają już nie tylko La Liga i Premier League, ale również Serie A.
Konserwatywne władze Die Roten chcą udowodnić wszystkim, że da się odnosić sukcesy wbrew szaleństwom transferowego rynku. Czy mają rację? Przekonamy się na wiosnę. Wtedy, kiedy dla największych i najbogatszych przychodzi prawdziwa weryfikacja.