| Kolarstwo / Kolarstwo torowe
Wojciech Pszczolarski w znakomitym stylu wywalczył w niedzielę złoty medal mistrzostw Europy w wyścigu punktowym. – Pewnie fajnie się to oglądało, ale z mojej perspektywy wyścig wyglądał zupełnie inaczej – przyznał w rozmowie z Filipem Czyszanowskim. Transmisje z mistrzostw Europy w Telewizji Polskiej, SPORT.TVP.PL i aplikacji mobilnej.
Wojciech Pszczolarski o złotym medalu:
– Polacy wiedzą jak zdobywać złoto. Rok temu mistrzostwo Europy wywalczył Alan Banaszek, teraz ja. Tytuł zostaje więc w Polsce. Dla mnie to powrót na najwyższy stopień podium w wyścigu punktowym. Trzy lata temu w szwajcarskim Grenchen byłem najlepszy, a co ciekawe trzy lata przed tym sukcesem zostałem młodzieżowym mistrzem Europy, więc po raz trzeci zdobywam złoto w tej konkurencji.
Wojciech Pszczolarski o wyścigu:
– Pewnie fajnie się to oglądało w telewizji, ale z mojej perspektywy rywalizacja wyglądała zupełnie inaczej. Próbowałem odjazdów, solowych akcji, ale zawodnicy do mnie dojeżdżali.
Robił to choćby Kenny de Ketele, który dwa razy mnie "przeładował". Oddałem mu zmianę, a on pojechał dalej. Była chwila zwątpienia, ale nie można się poddawać. Taktyka była taka, żebym jak najczęściej był w odjazdach i w nich punktował. Czułem się też mocny na finiszach, ale ucieczki okazały się kluczowe.
Wojciech Pszczolarski o rywalach:
– Groźny był szczególnie de Ketele, który jest bardzo dynamicznym zawodnikiem. Znamy się z wyścigów sześciodniowych, wiem na co go stać. Kiedyś przegrałem z nim srebrny medal mistrzostw świata. On jechał z bardzo dużą prędkością i w momencie, kiedy oddawałem zmianę, trener krzyknął mi, że Holender do mnie dojeżdża. Miałem na niego poczekać, ale różnica prędkości była zbyt duża. Zastanawiałem się, czy warto za nim jechać, czy czekać na peleton. Nie warto jednak rezygnować i słuchać tych "wariackich pomysłów".
Następne