Tyson Fury wrócił na dobre. Brytyjski kolos pokonał Francesco Pianetę w Belfaście na punkty i zapewnił sobie lukratywny kontrakt na mistrzowskie starcie. Jeszcze w tym roku spotka się w Stanach Zjednoczonych z Deontayem Wilderem, panującym czempionem WBC. I po raz drugi spróbuje zaszokować świat. – Lubię go, jest wariatem, ale w sobotę nie zachwycił. Czeka nas bardzo fajna walka, już nie mogę się doczekać! Będą emocje, splendor i bój o wszystko – skomentował boksujący w kategorii ciężkiej Artur Szpilka.
Mańkut z Wieliczki z uwagą obserwował kolejny pojedynek z udziałem "Króla Cyganów". Były mistrz świata wrócił do boksu w czerwcu po blisko trzyletniej przerwie. I choć triumfował, to na peany nie może liczyć.
– Brakowało przekonania, nie wiem do końca, jaki miał pomysł. Ciężko wyciągać trafne prognozy po takim pojedynku. Może się przeliczył, może zabrakło motywacji. Nie mam pojęcia, co miał w głowie. Lubię go, jest wariatem, ale nie zachwycił. Miał gorszy dzień. Oglądałem to z niezadowoleniem, bo liczyłem na deklasację. Nie traktuję nawet tego w kategorii walki, on się bawił, tańczył w ringu w rytm muzyki, a to akurat mu wychodziło – skomentował były pretendent.
W chwilę po ostatnim gongu amerykańska stacja telewizyjna Showtime oficjalnie ogłosiła zakontraktowanie pojedynku Fury'ego z Wilderem. To bez wątpienia hitowa produkcja królewskiej kategorii wagowej. Fury już raz wprowadził świat w osłupienie, gdy w Niemczech w listopadzie 2015 roku wypunktował Władimira Kliczkę, odbierając ukraińskiemu dominatorowi pasy.
— Zawsze gdy miał przed sobą wyzwanie, boksował inaczej, tak jak w starciu z Kliczką czy Dereckiem Chisorą. Wtedy prezentował się bardzo dobrze, a gdy był wyraźnym faworytem, widzieliśmy regres.
"Bronze Bomber" z Alabamy przystąpi tym samym do ósmej obrony tytułu World Boxing Council. Szpilka zna go doskonale, bowiem rywalizowali w styczniu 2016 roku. Polak udanie rozpoczął pojedynek, ale ostatecznie został znokautowany w dziewiątej odsłonie.
– Wilder będzie wyjątkowo wymagający z wielu względów. Jak trafi raz, to zacznie się lawina ciosów przed którą trudno uciec. Z drugiej strony jak Fury zaboksuje z kontry, jak z Kliczką, to również będzie niewygodny. Czeka nas fajna walka. Tam będą emocje, splendor i bój o wszystko. Wiem z własnego doświadczenia, że jak masz coś do udowodnienia, to zostawiasz całe serducho w ringu. Wygrany będzie walczył z Joshuą albo Powietkinem. Cały bokserski świat czeka na takie zestawienia.
Na razie obaj panowie dbają o rozgłos w mediach. Wilder został zaatakowany przez przyjaciela Fury'ego – mistrza wagi średniej Billy'ego Saundersa – w jednej z restauracji. To była napaść z... kurczakiem w ręku (więcej tutaj>>>). Gorąco było również podczas spotkań z mediami, gdzie Amerykanin wdał się w pyskówkę z ojcem najbliższego rywala.
– Taka jest specyfika klanu Furych. Myślałem, że tata naprawdę "przysadzi" Wilderowi. Ich zachowania są... inne, ale ludzie oglądają to z zaciekawieniem. Nie udają, tacy po prostu są i być może to podoba się publiczności.
Fury wyszedł na prostą po trudnych zakrętach życiowych. Wcześniej zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Szpilka z kolei próbuje pozbierać się po dwóch porażkach, na razie na koncie zanotował wygraną nad Dominckiem Guinnem. Nie zamierza wzorować się na olbrzymie z Wilmslow i nie może doczekać się kolejnego występu – prawdopodobnie w listopadzie stanie oko w oko z Mariuszem Wachem podczas gali Knockout Boxing Night.
– Sam dla siebie jestem wzorem, uczę się przede wszystkim na swoich błędach. Doszedłem do pewnych wniosków i czekam na swój występ. Mam nadzieję, że to będzie 10 listopada i starcie z Wachem. I to również będzie walka o wszystko. Gdy zacznę przygotowania odcinam się na dobre od internetu.