– Irańczycy grają w tym samym zestawieniu od kilku lat. Pojawiały się niewielkie zmiany. To powoduje, że są bardzo groźni. Znają się jak łyse konie – stwierdził Ireneusz Kłos, 337-krotny reprezentant kraju w siatkówce, w rozmowie ze SPORT.TVP.PL. Transmisja ze spotkania Iran – Polska w poniedziałek 17 września od godziny 19:00 w TVP Sport (od godziny 20:10 także w TVP1), na SPORT.TVP.PL oraz w aplikacji mobilnej.
Filip Kołodziejski: – Możemy być zadowoleni po wygranej 3:1 z Finlandią?
Ireneusz Mazur (trzykrotny siatkarski wicemistrz Europy): – Widać ogromny brak koncentracji. Przed najważniejszymi grupowymi spotkaniami z Iranem i Bułgarią trochę się obawiam. Podobna sytuacja i rozprężenie miało miejsce w zmaganiach z Kubą. Poprzednich rywali nie zlekceważyliśmy, ale teraz na biało-czerwonych czekają światowe "marki".
– Było aż tak źle?
– Wybiegam w przyszłość. Niestety, po raz kolejny niefrasobliwość dała o sobie znać. Przegraliśmy seta. Przy przeciwniku o podobnych umiejętnościach o niczym to nie świadczy. Gorzej, gdy wyjdziemy na parkiet w meczu z Iranem. Wtedy możemy przegrać nawet całe spotkanie. Oby Polacy wyszli "nabuzowani", docenili klasę i renomę przeciwnika. Najlepiej wyładować energię na siatce.
– Wizja łatwego awansu z grupy mogła przeszkodzić w trzecim grupowym meczu?
– Oczywiście. Na turniejach zdarzają się słabsze spotkania. Można przytoczyć Brazylię, która przegrała z Holandią 1:3. Nie wiem czy ich zlekceważyli, ale zwycięstwo za trzy punkty zrobiło wrażenie. Nawet najmniejsza różnica ogrywa rolę w grupach. Na słabszą dyspozycję u Polaków mógł także wpłynąć dzień przerwy. Zagraliśmy spotkanie i po raz kolejny odpoczywamy… Nie jesteśmy w rytmie. W innych turniejach jest lepiej. Gra się dwa-trzy dni z rzędu. Podczas mistrzostw rywalizacja jest rozłożona w czasie. Powinno być bardziej płynnie.
– A jakieś plusy?
– Coraz lepsza zagrywka. Zdobywamy bezpośrednio punkty. To ważny element, walcząc o zwycięstwa. Jeśli dobrze zaserwujemy wychodzi także gra w bloku. Jedno z drugim się łączy. Solidnie bronimy.
– Z meczu na mecz rozkręca się Artur Szalpuk.
– Popieram opinie na jego temat. To zawodnik, który cały czas się rozwija. Jeśli wykorzysta czas w mistrzostwach i uwierzy w siebie może być następcą Kubiaka. Nie twierdzę, że Michał wybiera się na emeryturę, ale oceniając ich występy lepiej do tej pory zaprezentował się Szalpuk.
– Poprzeczka coraz wyżej…
– Właśnie. Oczekuję poniedziałkowego meczu. Irańczycy pokazali, że stać ich na zwycięstwo. Są silniejsi niż Bułgarzy, u których przed turniejem ubyło trzech zawodników i pojawiły się kłótnie. Słusznie trener Płamen Konstatntinow usunął z zespołu libero Władysława Iwanowa. Mogło skończyć się na większych problemach w kadrze. To taka nacja. Jeśli pojawią się nieporozumienia, jest po herbacie. Ich problemy mnie jednak nie interesują. Martwmy się o polski zespół.
– W mistrzostwach Irańczycy nie przegrali jeszcze meczu.
– Grają w tym samym zestawieniu od kilku lat. Pojawiały się niewielkie zmiany. To powoduje, że są bardzo groźni. Znają się jak łyse konie. Mają dobrego rozgrywającego – Sa’ida Marufa, który w przeszłości próbował występów w Europie. Nie wyszło, bo zawsze chciał prowadzić akcje. Widać, że w pewnych momentach wchodzi nawet w rolę szkoleniowca. Irańczycy dysponują dobrą techniką. Mają dobry wyblok. Wyprowadzają skuteczne kontrataki. Ciekawe, jak na ich tle zaprezentują się biało-czerwoni, którzy mają chwilę słabości. Nie możemy wyjść za bardzo nastroszeni. Potrzebujemy luzu. Podejdźmy do meczu spokojnie. Jeśli wkradną się błędy, będę miał pewne obawy.
– Niektórzy nadal dziwią się, gdy słyszą o dokonaniach azjatyckiej reprezentacji.
– Wiem, wiem… Często dostaję pytania: "jak to się stało, że radzą sobie z tak dobrymi kadrami"? Wtedy tłumaczę, że w czołówce są od kilku lat. Zajmują wysokie lokaty w ważnych turniejach. Są na równi z pięcioma-sześcioma najlepszymi reprezentacjami na świecie. Stawka jest bardzo wyrównana.
– Wracając do reprezentacji Polski… Uwagę kibiców skupia przede wszystkim selekcjoner Vital Heynen.
– Taki ma styl bycia. Nie podoba mi się to. Każdą akcję komentuje. Na miejscu zawodnika bym odburknął. Nie wiem, jak odbierają to Polacy. Wydaje mi się, że parę razy zareagowali Kubiak i Paweł Zatorski. Heynen nie może się z tym pogodzić. Ma podejście do pracy, jak każdy trener. Uważa, że zawsze ma rację. Są jednak momenty, kiedy trzeba zrozumieć błąd. Sędziowie główni i liniowi nie są robotami. Zdarzają się pomyłki.
– Częste zmiany w składzie weszły w życie na stałe.
– W tym szaleństwie wydaje się być metoda. Rywale mają problem. Nie wiedzą, w jakim składzie wyjdziemy. Szkoleniowcom łatwo jest rozpisać czternastu Polaków. Gorzej przekazać taktykę. Trzeba rozpisać zagrywki co najmniej dziesięciu siatkarzy. Trudno wszystko zapamiętać. Jeśli przeciwnik się pogubi można to wykorzystać. Odskoczyć na kilka punktów. Wygrać seta. Najważniejsze, że zmiennicy dają jakość. Tę samą wysoką formę, którą prezentują siatkarze z pierwszej szóstki. To najbardziej pocieszające. Mamy wyrównany skład. Oby było coraz lepiej…
Następne
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna