{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Rozczarowany Kamil Glik. "Takie detale robią różnicę"

AS Monaco zaczęło nowy sezon Ligi Mistrzów od domowej porażki z Atletico Madryt. – Musimy dalej pracować, chociaż już jest trochę lepiej – ocenił polski obrońca gospodarzy, Kamil Glik. Jego vis-a-vis, strzelec decydującego gola, Jose Maria Gimenez powiedział: – Nasz zespół osiągnie wielkie rzeczy. W środę hit Real – Roma. Transmisja w TVP.
Zmarnowana szansa Napoli. Zieliński: jestem wściekły
Wszystkie gole wtorkowego meczu padły w pierwszej połowie. Monaco wyszło na prowadzenie za sprawą 22-letniego Samuela Grandsira. – Cieszę się z pierwszej bramki w Champions League, ale jestem rozczarowany wynikiem. Po przerwie przeważaliśmy, ale nie wiedzieliśmy jak przekuć przewagę na gole. Dobrze chociaż, że nic więcej nie straciliśmy przeciw wspaniałej drużynie, jaką jest Atletico – powiedział Francuz.
Świetny widok na złe boisko
Po niecałym kwadransie wyrównał Diego Costa. Przy tej bramce zawinił Glik, który nie upilnował napastnika Atleti. Polak skupiał się jednak na drugiej straconej bramce, "do szatni". – Takie rzeczy nie powinny nam się zdarzać. W Lidze Mistrzów takie detale robią różnicę. Jest trochę lepiej niż na początku sezonu, ale musimy dalej pracować. W piątek czeka nas kolejna bitwa o powrót na szczyt – przypomniał obrońca. W lidze Monaco nie wygrało od czterech spotkań.
W madryckim obozie panują lepsze nastroje. – Jest jeszcze wiele rzeczy do poprawy, zwłaszcza w ataku pozycyjnym, gdy jesteśmy przy piłce. Powinniśmy być spokojniejsi w ostatnim podaniu, nie spieszyć się. Gdy poprawimy takie drobne rzeczy, staniemy się wielkim zespołem – ocenił Gimenez, który też strzelił swojego pierwszego gola w LM.
– Boisko było w bardzo złym stanie, to utrudniało grę obu zespołem. Najważniejsze, że umieliśmy odpowiednio zareagować na straconego gola. Przewagę dał nam środek pola z Koke i Angelem Correą i duet Costa-Antoine Griezmann w ataku – podsumował Diego Simeone, który oglądał ten mecz z trybun, w wyniku zawieszenia. – Miałem świetny widok, lepszy niż z ławki – żartował "Cholo".
