Lechia Gdańsk – Zagłębie Lubin 3:3: hat-trick Sobiecha na nic. Miedziowi grali do końca

Kolejka przełamań. Pierwsze zwycięstwo Pasów
Sobiech od listopada zeszłego roku miał problemy z załapaniem się do składu grającego w 2. Bundeslidze Darmstadt. W wyjściowej jedenastce pojawił się od tego czasu tylko dwa razy i w sierpniu przeniósł się do Gdańska.

Początki w Lechii też miał trudne, dopiero w poprzedniej kolejce wyszedł w pierwszym składzie i zaliczył asystę. Teraz jednak, po przerwie na kadrę, jest już chyba w optymalnej formie, bo w sobotę hat-tricka skompletował już w 25. minucie.

Co ciekawe, jego trzy gole były zarazem jedynymi strzałami oddanymi w pierwszej połowie przez oba zespoły. Gospodarze nie poszli za ciosem i nie dobili rywali, którzy po przerwie zaczęli pogoń.

Głównie za sprawą Filipa Starzyńskiego, który najpierw Damjanowi Boharowi, a później wykorzystał rzut karny. Sędzia Jarosław Przybył wskazał na "wapno" po konsultacji z wozem VAR. Zagłębie grało do końca i w doliczonym czasie Jakub Mares doprowadził do wyrównania.

Choć Lechia pewnie pluje sobie w brodę, że wypuściła z rąk taką przewagę, dzięki remisowi i tak wróciła na fotel lidera. Przeskoczyć może ją jednak Jagiellonia, która traci tylko dwa punkty.