"Strzela kiedy chce, strzela kiedy chce. Ondrej Duda, on strzela kiedy chce" – taką piosenkę w każdej kolejce słychać z sektora kibiców Herthy Berlin. Bo w każdej kolejce do siatki rywali trafia Ondrej Duda. Pomocnik Herthy pokazuje, że jego kariery nie należy jeszcze spisywać na straty, a dziesiątka pod nazwiskiem Duda to nie przypadek.
Robert Lewandowski nie jest przyzwyczajony do takiej sytuacji – na czele tabeli strzelców Bundesligi nie widnieje jego nazwisko. Nie żeby Polak nie strzelał goli – trafia z typową regularnością, ma już na koncie trzy trafienia. Ale wyprzedza go jeden piłkarz – Duda właśnie. Słowak zdobył cztery bramki w czterech meczach i na początku sezonu jest jedną z najjaśniej świecących gwiazd w Niemczech.
Najtrudniejszy czas w życiu
A przecież jego dwa pierwsze sezony w Berlinie można było spisać na straty. Latem 2016 roku odchodził z Legii za ponad cztery miliony euro – jak na polskie realia kwota potężna. Ci, którzy regularnie oglądali mecze Wojskowych mali jednak uzasadnione obawy, czy zrobi karierę w Niemczech. Po pierwsze, Duda to piłkarz podatny na kontuzje (o czym w Hertcie szybko się przekonali). Po drugie, miał problemy z utrzymaniem dobrej formy na dłużej. Co do jego talentu nie było wątpliwości – gdy "był w gazie" wciągał polską ligę nosem. Ale często zamiast skupić się na grze, angażował się w pozaboiskowe sprawy, toczył medialne wojenki i rozglądał za nowym klubem. Warszawskie wróbelki ćwierkały też o wątpliwym zaangażowaniu Dudy w treningi.
Hertha zainwestowała w potencjał, jednak przez pierwsze dwa lata wydawało się, że to nietrafiona inwestycja. Szybko wykryto u niego problemy z więzadłem rzepki, przez które musiał w grudniu poddać się operacji, a zadebiutował w Bundeslidze dopiero pod koniec lutego. W sumie w sezonie 2016/17 spędził na boisku 67 minut.
– To był najtrudniejszy czas w moim życiu. W ogóle nie grałem, nie miałem dobrego kontaktu z trenerem. Najgorsze było jednak to, że nie wiedziałem co mi jest. Miałem różne myśli… – wspominał Duda w rozmowie ze Sport.pl.
Nowy sezon, nowy Duda
Pal Dardai nie zapomniał jednak o swoim młodym piłkarzu i od początku sezonu 2017/18 zaczął wystawiać go w wyjściowym składzie. Duda strzelił nawet gola Bayernowi w meczu zremisowanym 2:2 z Bayernem. Ale to był jego cały dorobek w klasyfikacji kanadyjskiej. W październiku wylądował na ławce, z której wstał dopiero na wiosnę. Pojawiał się na boisku na końcówki meczów. Skończył sezon z dorobkiem 17 meczów i jednego, wspomnianego gola.
Latem musiało jednak dojść do przełomu. Być może w mentalności Słowaka. W pierwszej kolejce Hertha wygrała 1:0 z Norymbergą po golu Vedada Ibisevicia, ale już w meczu drugiej kolejki z Schalke zaczął się "Duda show", który trwa do dziś. W 15. minucie strzelił gola z okolic 11 metra po dynamicznej, świetnej akcji Javairo Dilrosuna. Bliźniaczo podobną bramkę ten duet wypracował w 4. kolejce, przeciw Borussii Moenchengladbach. Duda trafił na 4:2, a asystę znów zanotował Dilrosun. Współpraca byłego pomocnika Legii z młodym Holendrem wygląda znakomicie, tak samo zresztą jak z doświadczonym Ibiseviciem.
W międzyczasie Słowak strzelił jeszcze dwa gole z rzutów wolnych. Pierwszego pięknego, prosto w okienko bramki Schalke (skończyło się 2:0 dla Herthy), drugiego bardzo sprytnego, pod murem w meczu z Wolfsburgiem (ostatecznie 2:2). Efekt: Hertha jest wiceliderem ze stratą tylko dwóch punktów do Bayernu, a Duda może być pewien nagrody dla piłkarza września w Bundeslidze.
Ondrej #Duda seems to be forming something of a habit 🤔 pic.twitter.com/IxPWnd85Pn
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) 19 września 2018
– Najważniejsze: mam zaufanie trenera. Tak było w Legii za Henninga Berga, później za Stanisława Czerczesowa. Kiedy zaczynali mi ufać, ja zaczynałem grać swój najlepszy futbol. Pal Dardai nie jest może człowiekiem, który codziennie z tobą porozmawia, który pyta o rodzinę, ale umie pokazać tę wiarę stawiając na ciebie w odpowiednim momencie. Kiedy widzę, że znów gram 90 minut to wiem, że mi ufa. Wcześniej tego brakowało mi najbardziej: rytmu, pewności siebie – tłumaczył we wspomnianym wywiadzie dla Sport.pl.
Takiej regularności na pewno nie zachowa do końca sezonu, rywali dla Lewandowskiego należy szukać gdzie indziej, ale dla Dudy najważniejsze będzie, żeby rozegrać wreszcie pierwszy, cały, udany sezon na poważnym poziomie. Żeby grał świetnie przez kilka miesięcy bez przerwy, a nie raz na jakiś czas, tak jak to bywało w Legii. I najważniejsze – żeby był zdrowy.
🎶 He scores when he wants
— Hertha Berlin (@HerthaBSC_EN) 22 września 2018
He scores when he wants
Ondrej Duda
HE SCORES WHEN HE WANTS 🎶#hahohe pic.twitter.com/A6c51fi1xo