| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Sytuacja kadrowa PGE VIVE Kielce z tygodnia na tydzień wygląda lepiej, ale daleka jest jeszcze od idealnej. W nadchodzących meczach mistrzów Polski wciąż nie wspomoże Marko Mamić. Chorwat, choć jego występ zapowiadany był już tydzień temu, wciąż odczuwa skutki uraz stawu skokowego.
Mamić pauzuje od początku września, gdy na jednym z treningów skręcił kostkę. Sprawa wydaje się błaha, ale taka nie jest. – To już trzeci raz jak Marko skręcił tę kostkę – wyjaśnia trener VIVE Tałant Dujszebajew. W Kielcach dmuchają więc na zimne. – Dopóki lekarz nie powie mi, że Marko jest gotowy do treningów, nie będę go nawet brał pod uwagę – dodaje.
Podejście szkoleniowca jest zrozumiałe, bo ewentualny zbyt szybki powrót Chorwata może skończyć się poważnymi komplikacjami. – Jeśli wróci do gry za wcześnie, to może wypaść nawet na pięć czy sześć miesięcy. A tego nie chcemy – stwierdza Dujszebajew.
We wtorek jego drużyna rozegra ligowy mecz z Sandra SPA Pogonią Szczecin. Dla zespołu będzie to jedyny sprawdzian przed niedzielnym spotkaniem Ligi Mistrzów z obrońcą trofeum, francuskim Montpellier. – Cel na Pogoń? Wygrać i uniknąć kolejnych urazów – mówi Dujszebajew.
W starciu z drużyną ze Szczecina szkoleniowiec VIVE będzie miał najpewniej do dyspozycji 13 zawodników, choć niewykluczone, że liczba ta ulegnie zmianie. – Zimno się zrobiło, jest trochę przeziębień, kataru... Ja sam od trzech, czterech dni jestem troszkę chory – dodaje.
Oprócz Mamicia poza składem VIVE znajdą się obrotowy Bartłomiej Bis oraz dwaj inni rozgrywający – Władzisław Kulesz i Mariusz Jurkiewicz. Powrót Chorwata i ostatniej dwójki byłby dla zespołu o tyle cenny, że zwiększyłby rotację w drugiej linii. W tym momencie Dujszebajew ma do dyspozycji ledwie pięciu rozgrywających, w tym trzech na środek i lewe rozegranie – Lukę Cindricia, Michała Jureckiego i Daniela Dujshebaeva.
Według wstępnych informacji, Mamić nie wróci do gry wcześniej niż za dwa tygodnie. Kulesz i Jurkiewicz pauzować będą natomiast co najmniej do końca listopada.