"Następca Lewandowskiego". Włosi zakochani w Krzysztofie Piątku
KRZYSZTOF PIĄTEK (FOT. GETTY IMAGES)
Marcin Borzęcki
Włoskie media nie mogą nachwalić się Krzysztofa Piątka. Po tym jak napastnik zaliczył brawurowe wejście do Serie A, został już określony... "następcą Lewandowskiego".
Fantastycznie rozpoczęła się przygoda 23-latka w Genui. W pierwszych pięciu oficjalnych meczach w barwach zespołu zdobył już... dziewięć bramek. Cztery z nich w jednym meczu pucharowym z Lecce. W lidze zaś pokonał już bramkarzy Empoli, Sassuolo, Bologni oraz Lazio.
Nie dziwi więc zachwyt ekspertów i kibiców. Zwłaszcza że Piątek, dzięki bramce w ostatnim meczu, dorównał Andrijowi Szewczence, który był pierwszym debiutantem w Serie A z pięcioma golami w pierwszych czterech kolejkach ligi.
– Nie da się mnie porównać z Lewandowskim, bo on gra w Bayernie, a ja w Genoi – powiedział skromnie w rozmowie ze Sky Italia. Trudno jednak nie zestawiać ze sobą napastników, zwłaszcza, że Piątek kosztował klub prawie tyle, co "Lewy" Borussię Dortmund. Włosi zapłacili za zawodnika Cracovii 4,5 mln euro, zaś Niemcy musieli wyłożyć kwotę o 250 tysięcy wyższą.
Ponadto Piątek wyjeżdżał za granicę jako 23-latek, a kapitan kadry był tylko o rok młodszy. W Ekstraklasie debiutował jako 18-latek, a zawodnik Bayernu rok później. "Następca Lewandowskiego" podkreśla jednak, że nie chce jeszcze myśleć o kolejnych okienkach transferowych, ponieważ skupia się wyłącznie na każdym kolejnym meczu.
Co ciekawe – zainteresowanie Piątkiem pojawia się nie tylko na Półwyspie Apenińskim, ale i w Niemczech. Tam też porównuje się go z aktualnym napastnikiem Bayernu.