Pierwsze miesiące współpracy z nowym trenerem okazały się niezwykle owocne dla Mateusz Klicha. Polski pomocnik świetnie rozpoczął sezon w barwach Leeds w Championship. W wywiadzie dla "The Telegraph" tłumaczył, jaki wpływ na wyniki drużyny ma praca Marcelo Bielsy.
– Wcześniej niewiele o nim wiedziałem jako o osobie – przyznawał Polak. – Zdawałem sobie sprawę, że cieszy się sporym szacunkiem i ma znaczne osiągnięcia. Nie wiedziałem jednak, jak pracuje i co czeka mnie na jego sesjach treningowych – dodawał KLich.
– Doznałem szoku, to było coś innego. Nie gramy w gierki na treningach, skupiamy się na taktyce, taktyce i jeszcze raz taktyce, a także przygotowaniu fizycznym – tłumaczył pomocnik. – Okres przygotowawczy był bardzo ciężki, sporo biegaliśmy, pracowaliśmy na siłowni, a potem każdego popołudnia pochylaliśmy się nad strategią – mówił Klich.
– Byliśmy wykończeni. Osobiście byłem bardzo zmęczony. Niektórzy narzekali, ale to się zdarza. Szanowaliśmy jednak Bielsę i szybko pojęliśmy, co starał się zrobić – mówił Klich, doceniając argentyńskiego szkoleniowca.
Z początku piłkarze mieli pewne wątpliwości do stylu gry preferowanego przez Bielse. – Być może martwiliśmy się tym, że nie zadziała to w angielskim futbolu, szczególnie w Championship, bo tutaj grasz średnio co trzy dni. Sądzę jednak, że ten plan może zadziałać wszędzie – zaznaczył Polak.
– To naprawdę fajny sposób na grę, fani to kochają, bo zawsze naciskamy. Bronimy wysoko i martwimy się raczej tym, co dzieje się przed nami – wyjaśniał Klich.
Jednym z podstawowych założeń stylu Bielsy jest to, aby to rywal dostosowywał się do jego drużyn, nie odwrotnie. – Jak dotąd potrafiliśmy narzucać nasz styl gry przeciwnikom. Lubimy wychodzić do przodu, tworzyć zagrożenie na atakowanej połowie. Mnie to naprawdę pasuje – wyznał pomocnik.
– Myślę, że nie wiedzieliśmy, jak dobrzy możemy być. Wszystko zmieniło się w meczu przeciwko Stoke w pierwszej kolejce – wyjawił Klich. – Dopiero spadli z Premier League, ale zagraliśmy przeciwko nim bardzo dobrze i ich pokonaliśmy – tłumaczył.
– Wtedy uświadomiliśmy sobie, że plan Bielsy może zadziałać w angielskim futbolu. Stoke na pewno skończy w czołowej szóstce – zaznaczył Polak. – Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, zapytałem, co mam zrobić, aby być lepszym piłkarzem – wyznał Klich. – Słuchałem go, starając się robić to, co mówił. Zawodnicy czasem o tym zapominają, ale przy takim trenerze nie można być na tyle głupim, aby tak zrobić – zaznaczył.
– Chce, żebyśmy odbierali piłkę rywalom w jak najwyższej strefie boiska. Generalnie rzecz biorąc, w jego filozofii piłkarskiej chodzi o to, aby przechwytywać futbolówkę na połowie przeciwników, bo stamtąd jest blisko do ich bramki – mówił Klich.
– To wydaje się bardzo proste, ale nie tak łatwo to zrobić. Trzeba mieć w sobie sporo siły, dobrą kondycję i potrafić "polować na piłkę" w grupie – podkreślał Klich. – Nie ma sensu, jeśli naciska tylko jeden gracz. Zawodnicy muszą pracować wspólnie, a to wymaga organizacji, szczególnie jeśli piłkarze nie grali w ten sposób wcześniej. Dla wielu z nas była to nowość, ale szybko się tego nauczyliśmy – dodawał pomocnik.
– W tym systemie chodzi o zaufanie. Musisz wiedzieć, że człowiek obok lub za tobą pójdzie razem z tobą – podkreślał Klich. – Kiedy wybiegam naprzód, nie muszę spoglądać, czy ktoś zrobił to ze mną. Wiem, że reszta zespołu stoi za mną. Jeśli się zawahasz albo zabraknie ci pewności, to nie wypali – zaznaczył.
– Bielsa jest bardzo surowy, trochę jak w wojsku. Codziennie chodzimy na siłownię przed treningiem, dopiero wtedy wybiegamy na murawę. Wszystkie posiłki, niezależnie czy chodzi o śniadanie, lunch czy obiad, jemy wspólnie – wyjawił Polak.
– Nie ma czasu na relaks. Pracuję ciężej niż kiedykolwiek wcześniej, ale cieszymy się tym – wyjaśniał Klich. – Wszyscy wierzymy, że Bielsa może uczynić nas lepszymi, dlatego musimy go słuchać – konkludował.