Jest jednym z najlepszych strzelców ligi polskiej w XXI wieku. W barwach Iskry Kielce, Azotów Puławy i Pogoni Szczecin rzucił ponad 2000 goli, ale mimo to w reprezentacji Polski zaliczył ledwie epizod. Gdy ta wkraczała do światowej czołówki, on leczył kontuzje. W 2017 roku Wojciech Zydroń zakończył sportową karierę, by... zostać konsultantem medycznym. Piłka ręczna zawsze była jednak dla niego jak narkotyk.
Maciej Wojs, SPORT.TVP.PL: – Na polskich boiskach spędziłeś ponad dwadzieścia lat. Czy po takim czasie trudno podjąć decyzję o zakończeniu kariery?
Wojciech Zydroń, były reprezentant Polski: – Nie jest to łatwe. Dwadzieścia jeden lat gry w piłkę ręczną odbiło się na mnie... dużym piętnem. To jedna z najpiękniejszych i najbardziej widowiskowych dyscyplin na świecie, więc decyzja o zostawieniu jej nie mogła być prosta. I to mimo tego, że w trakcie kariery miałem sporo kontuzji, które mogły mnie zniechęcić. Miałem chwile zwątpienia, ale je przetrwałem. Walczyłem wtedy z niemocą i złością na wszystko dookoła. Udało mi się. U schyłku kariery czułem się dobrze, kontuzje mnie omijały. Kończyłem grę w wieku blisko 40 lat, ale piłka ręczna została gdzieś we mnie. Nie pozwoliłem jej odejść...
– Co trzymało cię przy szczypiorniaku mimo urazów?
– Ta dyscyplina jest tak widowiskowa, że nie pozwoliła mi zrezygnować. Jasne, kontuzje mnie zniechęcały, ale jednocześnie piłka ręczna trzymała mnie za "lejce".
– Innymi słowy – była jak narkotyk.
– Tak, to jest dobre porównanie. Gdy spróbuje się jej raz, to chce się coraz więcej i więcej... Jako dziecko uprawiałem kilka dyscyplin. Mama nie mogła mnie nawet zagonić do domu. To jednak piłka ręczna okazała się tą jedyną. Zaszczepił mi ją starszy brat Jacek i... tak jakoś zostało.
– Po zakończeniu kariery przez rok byłeś trenerem w Szczecinie, a teraz zmieniłeś branżę i życie. Opowiedz o swoim nowym życiu.
– To prawda, całkowicie się przebranżowiłem. Moje życie odwróciło się o 180 stopni. Przeprowadziłem się ze Szczecina do Rzeszowa. Pracuję teraz w branży medycznej. Jestem konsultantem medycznym firmy, która zajmuje się kompleksowym wyposażeniem gabinetów stomatologicznych i to... sprawia mi niesamowitą frajdę. Poznawanie branży i kontakt z ludźmi to coś, co mnie bardzo nakręca. Rozwijam się w czymś zupełnie nowym. Tak jak w 1997 roku zaczynałem budować karierę sportową w Kielcach, tak teraz zaczynam budować zupełnie nową karierę.
– Dla Wojciecha Zydronia trenera nie ma już miejsca w polskich klubach?
– Był taki moment, gdy bardzo poważnie myślałem o karierze trenerskiej, ale... to bardzo niewdzięczny zawód. Ktoś może się ze mną nie zgodzić, ale tak to odbieram: dziś jesteś, jutro cię nie ma. Sam się o tym przekonałem w Szczecinie. Ja potrzebuję większej stabilizacji, chcę pobyć w domu. I dlatego zrezygnowałem z dalszej kariery. Czy kluby mnie chciały? Owszem, były propozycje, ale istniał problem z papierami trenerskimi. Nie mam licencji A, a jedynie C, przez co nie mogę prowadzić drużyn w Superlidze czy I lidze. Nie zamierzałem jednak i nie zamierzam iść w tym kierunku. Obrałem nową drogą i w niej będę się spełniał.
– Dlaczego pomimo tego, że przez lata byłeś czołowym strzelcem ligi, nie występowałeś w reprezentacji?
– Nie wiem czy to pytanie do mnie... Powinieneś zapytać trenerów, którzy w tym czasie prowadzili kadrę. Nie chciałbym tego szerzej komentować, to ich decyzja. Ja ją uszanowałem. Nie mówię tego, by dobrze wypaść teraz przed kamerą. Stwierdziłem wówczas, że na mojej pozycji jest tylu młodych zawodników, którzy dobrze rokują, że po prostu im kibicowałem.
– Nie masz żalu, że nie dostałeś nawet szansy, by sprawdzić się z nimi na treningach?
– Było tylu utalentowanych i dużo młodszych ode mnie graczy, że nie mogę mieć żalu. Gdyby rzeczywiście było tak, że ci zawodnicy byli ode mnie słabsi, to mógłbym się zastanawiać: hello, co tu się dzieje?! Ale akurat lewe skrzydło było jedną z lepiej obsadzonych pozycji. Żadnego żalu nie mam.
– Był jednak czas, gdy o powołanie dla ciebie upominali się kibice.
– Faktycznie był taki moment, że dobrze czułem się na boisku, a kontuzje mnie omijały i... może faktycznie można mi było dać szansę. Wtedy chciano już jednak budować zespół na przyszłość, a ja wypadłem z kręgu zainteresowań ze względu na wiek. Miałem już ponad 30 lat, a zawodnicy na mojej pozycji po 24 albo 25. Każdy myślał długofalowo, a gdy trener spoglądał w moją stronę, to pewnie zastanawiał się: ile on jeszcze da radę pograć? To było chyba przyczyną.
– Zmieniłeś pracę, ale chyba na śledzenie piłki ręcznej masz czas?
– Tak, choć ostatnio było go mało, by się "wczytać". Rozmawiam jednak z chłopakami, czytam też portale internetowe. Podejrzewam, że już zawsze będę śledził.
– Zapytam więc: co z naszą kadrą? Możemy Twoim zdaniem z optymizmem patrzeć na mistrzostwa świata 2023, które odbędą się w Polsce i w Szwecji?
– To trudne pytanie. Bądźmy szczerzy: materiał, który mamy obecnie nie jest taki, jak ten, z którego skleiliśmy drużynę wicemistrzów świata w 2007 roku. To była fantastyczna ekipa, począwszy od trenerów, kończąc na masażystach. To wszystko współgrało. Była świetna atmosfera, było to flow. To pozwalało wierzyć, że zespół osiągnie dobry wynik, a jednocześnie wszystko studził Bogdan [Wenta]. Tamta kadra świetnie się rozkręcała. W pewnym momencie było widać, że nikt jej nie zatrzyma. Dostarczała takich emocji, że ludzie – to widziałem na zdjęciach – całowali podłogę przed telewizorem.
– Tamto pokolenie było znakomite, ale wróćmy do obecnej drużyny. Jedna rzecz to umiejętności, a druga to, co się z nimi robi...
– Ci zawodnicy, którzy trafiają do reprezentacji muszą mieć świadomość niesamowitej nobilitacji, jaka ich spotkała. Nie może tu być podejścia: "dostałem powołanie, bo mi się należało". Każdy reprezentant musi wiedzieć, że gra dla Polski, dla kibiców, dla siebie, a jednocześnie podchodzić do tego tak, jak mawiał jeden z moich trenerów: jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz...
Wojciech Zydroń – były piłkarz ręczny. Grał na pozycji lewoskrzydłowego. W 1997 roku trafił do Iskry Kielce, w barwach której trzy razy został mistrzem Polski. Choć przez 20 lat rzucił ponad 2000 goli w lidze, w reprezentacji zaliczył jedynie krótki epizod. Jego karierę kilkukrotnie przerywały poważne kontuzji. W 2017 roku zakończył grę. Przez trzy miesiące był trenerem Pogoni Szczecin. Niedawno został konsultantem medycznym.
26 - 22
KPR Gminy Kobierzyce
18 - 31
KGHM MKS Zagłębie Lubin
29 - 25
Młyny Stoisław Koszalin
28 - 27
Energa Szczypiorno Kalisz
38 - 32
Energa Start Elbląg
28 - 22
Piotrcovia Piotrków Tryb.
26 - 35
Paris Saint-Germain HB
32 - 33
Fuechse Berlin
32 - 37
Dinamo Bukareszt
29 - 29
Aalborg Haandbold
31 - 24
OTP Bank-Pick Szeged
36 - 27
Kolstad Handball
31 - 30
Ystads IF
33 - 30
Bidasoa Irun
30 - 38
FC Porto
35 - 24
MT Melsungen
15:00
SCM Ramnicu Valcea
15:00
Brest Bretagne HB
17:00
CSM Bukareszt
17:00
Zepter KPR Legionowo
17:00
HC Izvidac
17:00
RK Partizan AdmiralBet
17:00
Młyny Stoisław Koszalin
17:00
KGHM MKS Zagłębie Lubin
17:00
MKS PR URBIS Gniezno
13:00
HC Dunarea Braila
15:00
HSG Bensheim/Auerbach
17:00
HC Blomberg-Lippe
13:00
Krim Mercator Lublana
15:00
Odense Haandbold
16:00
Valur
18:00
Hazena Kynżwart
16:00
Runar Sandefjord
16:00
HC Alkaloid
17:00
Sośnica Gliwice
17:45
MT Melsungen
17:45
Limoges Handball