| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Piłkarze Cracovii przegrali przed własną publicznością z Wisłą Kraków 0:2 (0:2) i po zakończeniu 11. kolejki Lotto Ekstraklasy nadal zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Wiślacy z kolei, dzięki derbowej wygranej awansowali na trzecie miejsce.
W efekcie kary nałożonej przez Komisję Ligi za awantury podczas derbów z grudnia ubiegłego roku mecz ten miał się odbyć bez udziału kibiców. Dzięki staraniom Fundacji Sportowcy Dzieciom na trybunach zasiadło ponad pięć tysięcy młodych widzów, którzy przybyli na stadion z Krakowa i okolic pod opieką wychowawców. Przez całe spotkanie starali się głośno i kulturalnie dopingować obydwa zespoły.
Mecz początkowo nie był ciekawym widowiskiem. Zarówno Cracovia, jak i Wisła grały ostrożnie i starały się unikać błędów. Jednak w 19. minucie Czech Zdenek Ondrasek podał głową do Jesusa Imaza i Hiszpan precyzyjnym strzałem zza pola karnego pokonał Macieja Gostomskiego.
Cracovia pierwszą groźna akcję przeprowadziła po pół godzinie gry. Mateusz Wdowiak podał ze skrzydła do Janusza Gola, lecz strzał pomocnika "Pasów" sparował Mateusz Lis. Chwilę później, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Rumun Cornel Rapa główkował obok słupka.
Odpowiedź Wisły była konkretniejsza. Ondrasek podał na skrzydło do Rafała Boguskiego, a ten dośrodkował z prawego skrzydła. Piłka odbiła się jeszcze od nogi interweniującego chorwackiego obrońcy Niki Datkovica, co zmyliło wychodzącego na przedpole Gostomskiego, a ustawiony na piątym metrze Imaz nie miał problemów ze skierowaniem futbolówki do pustej bramki. W poprzednich, grudniowych derbach, wygranych przez Wisłę 4:1, Hiszpan też dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców.
Cracovia ruszyła do bardziej zdecydowanych ataków. W polu karnym Wisły często kotłowało się po dośrodkowaniach z rzutów rożnych i wolnych. Goście też mieli okazję do podwyższenia prowadzenia – w 40. minucie Ondrasek z bliska posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.
Zaraz na początku drugiej połowy gospodarze powinni zdobyć kontaktową bramkę. Najpierw Marcin Budziński próbował zaskoczyć Lisa bezpośrednio z rzutu rożnego, a potem bramkarz Wisły popisał się efektowną paradą po strzale Gola z kilku metrów.
Podopieczni trenera Michała Probierza ostro nacierali, m.in. piłka po główce Rapy otarła się o poprzeczkę, w 69. minucie Damian Dąbrowski posłał piłkę tuż obok słupka, a kwadrans przed końcem Słowak Michal Siplak huknął w spojenie.
Potem gospodarze nie mieli już dobrych okazji, Wisła starała się kontrolować grę i utrzymała prowadzenie do ostatniego gwizdka. To było trzecie kolejne zwycięstwo Białej Gwiazdy w meczu derbowym; to pierwsza taka seria w "Świętej Wojnie" w tym stuleciu.