Na parkietach NBA Marcin Gortat spędził już jedenaście lat. W nocy ze środy na czwartek rozpocznie kolejny sezon, w zupełnie nowych okolicznościach – po kilku udanych latach w Waszyngtonie przeniósł się na zachodnie wybrzeże do Los Angeles Clippers. Co czeka go w Mieście Aniołów? Opinii zasięgnęliśmy u dziennikarza "SB Nation" Roberta Floma specjalizującego się w nowym zespole Polaka.
Gortat trafił do drużyny, w której rzeczywistość w ciągu ostatnich dwóch lat zmieniła się o 180 stopni. W Los Angeles nie gra już trójka koszykarzy, na których Clippersi opierali swą siłę przez kilka sezonów. Silny skrzydłowy Blake Griffin został wymieniony do Detroit Pistons, a rozgrywający Chris Paul do Houston Rockets. Z kolei centrowi DeAndre Jordanowi skończył się kontrakt i od obecnego sezonu będzie występować w Dallas Mavericks.
Ambitny cel
Oczekiwania w Staples Center jednak nie zmalały. W klubie chcą, aby Clippers znaleźli się w ósemce najlepszych zespołów w Konferencji Wschodniej. – Wszystko wskazuje, że chcą zagrać w play-offach. Działacze w trakcie lata zatrudnili głównie zawodników doświadczonych, a skład jest jednym z najgłębszych w NBA – stwierdził Flom.
O zrealizowanie planu nie będzie jednak łatwo, przede wszystkim z powodów zewnętrznych. – Kłopot tkwi jednak w tym, że Clippersom brakuje gwiazd, które mogłyby wnieść odpowiednią siłę do zespołu grającego w "napakowanej" Konferencji Zachodniej – podkreślał. – Awans do play-offów nie wydaje się zbyt prawdopodobny, ale drużyna na pewno będzie w wyścigu o nie – dodawał. Jeśli więc cel uda się zrealizować, to raczej z niższych miejsc w tabeli, najprawdopodobniej tego ostatniego premiowanego awansem.
Jaka w tym wszystkim rola Gortata?
– Prawdopodobnie będzie rozpoczynać w pierwszej piątce Clippersów – twierdzi Flom. Rywalem Gortata do gry od początku spotkań będzie Boban Marjanović. Polak raczej będzie dzielić się z Serbem czasem na parkiecie. – Wciąż nie jest do końca jasne, jak dużo będzie grać, prawdopodobnie około 20, 25 minut na mecz, ale nie musi się martwić o to, czy dostanie minuty – uważa Flom.
Co więcej, Polak będzie najpewniej ważnym zawodnikiem dla Doca Riversa. – Powinien odgrywać relatywnie kluczową rolę jako center Clippersów przez większość pierwszych i trzecich kwart – dodał.
Co wniesie "Polish Hammer"?
– Powinien wnieść solidność i gotowość do zespołu. Jest jednym z najlepiej ustawiających zasłony zawodników w lidze, a to niezwykle cenne. Doc Rivers powinien dobrze wykorzystać jego talent – wyjaśniał Flom. Atuty Gortata powinny być bardziej widoczne w Los Angeles właśnie dzięki trenerowi, który w 2008 roku zdobył tytuł mistrzowski z Boston Celtics.
– Gortat jest dobry w pick and rollach, ma dobrze ułożoną dłoń, co pozwala mu kończyć rzuty na niezłej skuteczności blisko kosza – dodawał dziennikarz "SB Nation". – W porównaniu do Jordana dysponuje przynajmniej odrobiną rzutu, szczególnie z półdystansu. To powinno pomóc Clippersom w "rozciąganiu" parkietu – tłumaczył.
Czy Gortat będzie w stanie zastąpić Jordana?
– W pewien sposób na pewno – stwierdził Flom. Trzeba zdać sobie sprawę, że Polak jest przede wszystkim zupełnie innym graczem od atletycznego Amerykanina. – Gortatowi daleko do umiejętności bronienia obręczy czy zbierania piłek przez Jordana. Jest w stanie jednak robić to w przyzwoitym stopniu – wyjaśniał.
– W tym sezonie powinien być najlepiej zbierającym koszykarzem Clippers. Jego umiejętności ofensywne są odrobinę bardziej rozwinięte, a to również będzie przydatne – kontynuował Flom. – Nie jest jednak choćby w połowie tak groźny, gdy zbiera się do wyskoku. W ogólnym rozrachunku Gortat to spory krok wstecz w stosunku do Jordana, ale powinien być w stanie odgrywać jego rolę przynajmniej w pewnym stopniu – zaznaczył Flom.
Czy Gortat ostanie się w Mieście Aniołów?
Nie jest wcale powiedziane, że Gortat będzie grać w Los Angeles do końca sezonu. 7 lutego 2019 roku mija trade deadline, to znaczy ostatni dzień, w którym kluby mogą wymieniać między sobą zawodników. Czy może to dotknąć Polaka? – To możliwe, ale niezbyt prawdopodobne – stwierdził Flom.
– Gortat ma spory kontrakt opiewający na dwanaście milionów dolarów za rok, więc nie zostanie wymieniony lub zwolniony, ponieważ oznaczałoby to spore trudności dla Clippersów – rozwinął myśl amerykański dziennikarz. – Jeśli sam zechce odejść do zespołu walczącego o tytuł, nie będzie to łatwe, bo działacze raczej nie będą mogli znaleźć partnera do wymiany – dodawał.
Co musiałoby się stać, żeby Gortat zmienił barwy? – Prawdopodobnie nie zostanie wymieniony, dopóki w Clippers nie zapanuje przekonanie, że sezon się dla nich skończył – powiedział. Byłoby to powiązane bezpośrednio z draftem – działacze oddali wprawdzie pierwszorundowy wybór w 2019 roku do Bostonu, ale jest on chroniony w loterii (numery 1 – 14), co znaczy, że w razie niepowodzenia klub dostanie kolejnego młodego gracza. W takim wypadku lepiej jest przegrać więcej spotkań i zyskać wyższy wybór w drafcie, zwiększając szansę na "złowienie" potencjalnej gwiazdy.
"A skąd ten Gortat?"
– Nie mogę wypowiadać się za całą Kalifornię, ale wydaje mi się, że ludzie nie wiedzą tutaj zbyt wiele o Polsce – zdradził Flom. W jakimś stopniu powinno się to zmienić właśnie za sprawą Gortata. – Clippersi najpewniej będą organizować dla niego wiele akcji promocyjnych i przeprowadzać coś w rodzaju Polskiego Dnia podczas meczów. To z pewnością pomogłyby w popularyzacji wiedzy na temat waszego kraju – dodawał. Dodajmy, że w przeszłości w podobny sposób działali Washington Wizards.
Dlaczego nastąpił kryzys Clippers?
– W ciągu ostatnich kilku lat wydarzyło się trochę rzeczy, które sprawiły, że w zespole nie ma już zawodników na poziomie meczu gwiazd. Plaga kontuzji Griffina na początku sezonu 2017/18 sprawiła, że drużyna straciła szansę na awans do play-offów – zaczął Flom.
– Właśnie z tego powodu zarząd postanowił go wymienić. DeAndre Jordan z kolei chciał zostać, zdecydowano się jednak na skonstruowanie młodszego zespołu, dlatego nie podpisano z nim dłuższego, drogiego kontraktu – kontynuował. – Z tego powodu lista płac drużyny jest zbudowana głównie wokół solidnych weteranów i obiecujących młodych zawodników, ale nie gwiazd – tłumaczył Flom.
Starych Clippersów, opartych o gwiazdorskie trio, kojarzono zresztą z brakiem sukcesów. Klub nie potrafił sprostać wymaganiom w play-offach. – Działo się tak z wielu powodów. Czasem chodziło po prostu o pecha. Koszykarze Clippers często byli kontuzjowani w kluczowych momentach play-offów, trener niemal nigdy nie dysponował pełnym składem – wyjaśniał taki stan rzeczy Flom. – Z drugiej strony kłopoty wynikały także z problemów z nastawieniem. Sprawiali wrażenie zespołu, który nigdy tak naprawdę w siebie nie wierzył. Po części działo się tak z powodu plotek, a raczej ich zasadności, co do chemii w szatni – dodawał. Bywało też tak, że porażki można było wytłumaczyć w najprostszy możliwy sposób... – Pokonywały ich zespoły zwyczajnie lepsze.
Poniżej możliwości
– Klub osiągnął prawdopodobnie mniej, niż był powinien. Jeśli wziąć pod uwagę zaawansowane dane, Clippersi byli jednym z lepszych zespołów w NBA w ostatnich latach. Skoro taka drużyna nie awansowała do finału Konferencji Zachodniej, było to pewne zaskoczenie – wyznał Flom. – Przynajmniej raz powinni byli zajść dalej niż do drugiej rundy play-offów – zaznaczył.
Winę za taki stan rzeczy po części zrzuca się na Griffina. Silny skrzydłowy po znakomitym początku kariery, gdy kojarzono go nie tylko z efektownymi wsadami, ale i efektywną grą, nie stał się takim zawodnikiem jak oczekiwano. – To bardzo podchwytliwa sprawa. Sam pisałem przed półtora roku, że jego kariera rozczarowywała. Mimo wszystko nie była to do końca jego wina – tłumaczył dziennikarz "SB Nation".
– Blake borykał się przede wszystkim z licznymi poważnymi urazami, które nie pozwalały mu grać i ograniczyły jego możliwości atletyczne. Jeśli by do nich nie doszło, dziś mógłby być lepszy i rozwinąć swą karierę w innym kierunku niż ten, w którym podąża obecnie – mówił Flom.
W europejskim klimacie
Obecni Clippers są bardziej niż kiedykolwiek wcześniej oparci o zawodników ze Starego Kontynentu. Liderem ma być Danilo Gallinari, a wspomagać go będą między innymi Milos Teodosić i własnie Gortat. – Myślę, że europejski smaczek sprawi kibicom frajdę. Oczywiście wymieniona trójka pochodzi z różnych państw, jednak gracze z Europy tworzą ze sobą więzy już choćby dlatego, że mają podobne doświadczenia związane z dopasowywaniem się do gry w NBA i życia w Stanach Zjednoczonych – wyznał Flom.
– Clippersi mogą dzięki temu zyskać. A dla trenera Riversa praca z zawodnikami z Europy to nic nowego, robił to przez lata, aż od czasu prowadzenia Celtics – wyjaśniał dziennikarz.
W cieniu rywali z tej samej hali
Clippers grają w tej samej arenie co bardziej znani Los Angeles Lakers. Dysonans między popularnością zespołów widać nie tylko na świecie, ale też w samej Kalifornii. – Baza kibicowska klubu nie jest porównywalna do Jeziorowców. To przykre, ale w zupełności prawdziwe. Rzesza fanów zespołu jest mała jak na zespół NBA, ale nie w ekstremalnym stopniu. Zwyczajnie wypada blado w porównaniu z rywalami z miasta, którzy cieszą się największym zainteresowaniem w lidze – opowiadał dziennikarz.
Poprawa poprzez młodzież
Żeby to się zmieniło, zmienić musi się też sam zespół Clippersów. Obecnie droga przebudowy może wieść poprzez draft. – Jeżeli sezon nie zacznie się dobrze, a zespół raczej nie zakwalifikuje się do play-offów, prawdopodobnie zostanie obrana właśnie ta ścieżka – wyjaśnił Flom.
W obecnym sezonie do Clippersów trafiło dwóch zawodników z draftu. Obaj wydają się nieźle rokować. – Ani Shai Gilgeous-Alexander, ani Jerome Robinson nie są jednak pewniakami. Obaj zostali wybrani w loterii (pierwsze czternaście wyborów – przyp. red.), szczególnie podoba mi się pierwszy, który zdradza potencjał w defensywie, potrafi podawać i zdobywać punkty, w przyszłości może być przez długie lata zawodnikiem pierwszej piątki w zespole z NBA.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.