Już 10 listopada na gali KnockOut Boxing Night #5 w Gliwicach Artur Szpilka skrzyżuje rękawice z Mariuszem Wachem. "Szpila" nie tylko sparuje, ale i... rozwiązuje łamigłówki. Transmisja z gali w TVP1, TVP Sport, SPORT.TVP.PL i aplikacji mobilnej TVP Sport.
RAFAŁ MANDES, SPORT.TVP.PL: – Nakręcać na walkę pana nie trzeba. Latają nawet łyżki i widelce.
ARTUR SZPILKA: – Roznosi mnie adrenalina i czasem tak się to objawia, że różne rzeczy latają. Ale to taka pozytywna energia, nie chcę nic popsuć i nikomu nie chcę zrobić krzywdy. Taki charakter (śmiech). Atmosfera w klubie jest znakomita, chce się pracować i trenować, bo przede mną walka o naprawdę wysoką stawkę.
– Na sparingach pojawił się m.in. Aleksander Ustinow.
– To najsilniejszy zawodnik, z który miałem do czynienia w ringu. Jak na pierwszym sparingu i już w pierwszej rundzie mnie trafił, to przed oczami pojawiło się całe dzieciństwo. Najpierw myślałem, że najciężej bije Mike Mollo, potem że Deontay Wilder, ale Ustinow to zdecydowanie numer jeden. Ma naprawdę ciężką łapę, kawał konia i dlatego podwójnie cieszy mnie to, że również daję mu się we znaki. To, co przerabiamy, nie idzie na marne.
– Trudniej skoncentrować się na walkę z kolegą, niż na starcie z kimś zupełnie obcym?
– Nie jesteśmy z Mariuszem bliskimi znajomymi, nie dzwonimy do siebie. Szanuję go za całokształt kariery, ale w ringu będziemy śmiertelnymi wrogami, a nie kumplami. Wach mocno się zdziwi tym, jak niewygodnym jestem rywalem i jak dobrze przygotowałem się do tego pojedynku.
Boks to nie tylko sparingi i obijanie worka🤓🔥�🥊 @szpilka_artur @knockoutprm @sport_tvppl pic.twitter.com/4dze0Exe28
— Rafał Mandes (@MandesR) 22 października 2018
– Przygotowania to nie tylko sparingi i trening siłowy, ale także trening szarych komórek.
– To pomysł naszego psychologa. Od groma tego jest – od jengi do żonglowania, a po drodze m.in. skreślanie liczb na pełnym zmęczeniu. Te wszystkie ćwiczenia poprawią szybkość, koncentrację, sprawiają, że potrafię się skupić tylko na wyznaczonym celu. Do tego dochodzi też rywalizacja, bo jengę układam np. razem z Maćkiem Sulęckim czy moją ukochaną.
– Ponownie przed walką w odstawkę poszły media społecznościowe.
– To już tradycja, szkoda zawracać sobie tym wszystkim głowę, gdy ważna walka przede mną. Tak będzie już zawsze – jak tylko jakiś pojedynek zostanie oficjalnie potwierdzony, ja znikam z internetu. To znaczy coś tam się pojawia, ale to moja kobieta wrzuca, ja jestem na internetowym odwyku.
– To będzie walka o być albo nie być?
– Nie chcę tak do tego podchodzić, bo to tylko narzucanie na siebie jeszcze większej presji. Ładunek emocjonalny i tak jest duży i to i na mnie, jak i na Mariuszu. Od mojego pojedynku z Tomaszem Adamkiem to będzie największa walka w Polsce, więc każdy z nas jest odpowiednio skoncentrowany na tym, co jest do zrobienia. Nie trzeba nas dodatkowo mobilizować.
– Ile kilogramów wniesie pan na wagę?
– Na pewno nie będę ważyć więcej niż 110 kilogramów. Tak między 108 a 110. To waga ciężka, nie będę zrzucał na siłę. Wcześniej ważyłem za mało, zdarzało się, że do najcięższych treningów przystępowałem ze 106 kilogramami i jeszcze cztery spadały po drodze. To było za mało, przy moim stylu boksowania te 108-110 to będzie idealna waga. Jest szybkość, jest siła!
– W trakcie sparingu z Ustinowem trener Andrzej Gmitruk powtarzał, że każdy sparing trzeba traktować jak najważniejszą walkę w karierze, że to jedyna droga, by odnieść sukces.
– Trener ma niesamowitą zdolność obserwacji. Popatrzy, przekaże jedną wskazówkę i ja od razu widzę, że miał rację, że tak i tak należy to robić. To będzie nasza druga walka razem i muszę przyznać, że to najlepszy okres w mojej karierze. Jestem ukształtowanym zawodnikiem, wiem, że muszę ciężko pracować, a teraz mam jeszcze dodatkowo obok siebie niesamowicie inteligentnego trenera. Wiele nas łączy, ja dopełniam trenera, trener dopełnia mnie.
– Wacha będzie jednak niezwykle trudno powalić.
– Skoro Władimir Kliczko i Aleksander Powietkin nie byli w stanie posłać go na deski, to zdaję sobie sprawę, że i ja będę miał z tym kłopot. Dziękuję promotorowi, który zakontraktował takich a nie innych sparingpartnerów, bo dzięki temu wiem, co mnie będzie czekać 10 listopada w ringu. Początkowo się bał, że Ustinow mnie zrani tak, jak zranił kilku innych na sparingach, ale porozmawiał z trenerem i zmienił zdanie. Nokaut nie chodzi mi zatem po głowie, nie nastawiam się na niego, ja chcę z rundy na rundę rozpracowywać Wacha.
– Co stało się z maskotką – kotem, którą Wach wręczył panu na konferencji?
– Pumba (pies Szpilki – red.) ją zjadł.
Następne