Przejdź do pełnej wersji artykułu

Chłopiec z kostki lodu. Real Madryt po następcę Casemiro do Argentyny?

Casemiro i William Barrios (fot. Getty Images) Casemiro i William Barrios (fot. Getty Images)

Problemy Realu Madryt ogniskują się w kilku punktach. Jednym z nich jest pozycja defensywnego pomocnika, gdzie Królewscy mogą liczyć tylko na Casemiro. Według "Marki" działacze w poszukiwaniu wzmocnień obrali kurs na Amerykę Południową, gdzie wypatrzyli Wilmara Barriosa – Kolumbijczyka, który ciekawi nie tylko sportowo...

Bezdomny Tottenham. Na dłużej bez własnego stadionu

Barrios mimo ledwie dwudziestu pięciu lat na karku życiowym doświadczeniem przerasta większość piłkarzy biegających po europejskich boiskach. Jak to często bywa w Kolumbii dorastał wśród nędzy, w Candelarii – biednej dzielnicy Cartageny. Z trudnymi warunkami przyszło mu się mierzyć bez ojca i matki, która w poszukiwaniu szczęścia wyemigrowała do Wenezueli, zostawiając rodzinę.

Opiekowała się nim babcia, która nie była jednak w stanie zasłonić Barriosowi widoku tego, co opanowało Kolumbię na przełomie XX i XXI wieku. Narkotyki i przemoc były tuż za rogiem, za każdym winklem Candelarii, ich zapach było czuć w powietrzu.

Wilmar wolał iść pod prąd, nie przystając do kolegów, którzy dali się zalać fali kolumbijskiej przemocy. Wziął przykład z ciężko pracującej babci i postanowił zmienić swe życie. Unikał więc pokus i skupił na rozwoju sportowym. I to wymagało poświęceń...

Aby absolutnie oderwać się od pokus złego środowiska, trafił do Comfenalco – placówki społecznej, która pomagała chłopcom podobnym do niego, wychowanym w trudnych warunkach. Boiska, na których grali tam młodzi, były jednak oddalone od mieszkania Barriosa, a babci nie było stać na przewożenie tam Wilmara.

Z drugiej strony zdawano sobie sprawę, że to jedyny sposób na odciągnięcie Wilmara od zagrożeń związanych z życiem w Candelarii. Pieniądze ostatecznie zdobywał więc sam chłopiec, sprzedając coś, co w Kolumbii jest niezbędne do życia – zimną wodę i lód. Z polskiej perspektywy może wydawać się to trywialne, ale temperatura w ojczyźnie Barriosa nie spada poniżej 27 czy 28 stopni Celsjusza, a w szczytowych momentach potrafi sięgać 42. I tak przez cały rok...

W ten sposób dotrwał do czasów, w których zainteresowali się nim skauci z Cali ze szkółki Ciclones. Adaptacja w tym miejscu była dla niego trudna, męcząca, głównie z powodu odległości od domu. Dlatego wrócił do swojej kwatery w Kartagenie. Wkrótce miał się opamiętać za sprawę Humberto Ortiza – byłego selekcjonera reprezentacji Kolumbii zwanego "El Tucho".

Ortiz zrezygnował z trenerskiej kariery na wyższym poziomie, aby zająć się szukaniem talentów kolumbijskiej piłki w całym kraju. Gdy zobaczył, jak gra Barrios, uznał go za godnego uwagi i pomógł w przenosinach do Deportes Tolima. Wtedy defensywny pomocnik miał tylko szesnaście lat.

Wilmar Barrios i Robert Lewandowski (fot. Getty Images) Wilmar Barrios i Robert Lewandowski (fot. Getty Images)

Dzięki ciężkiej pracy na boisku, podobnie jak w Boca, stawał się zawodnikiem absolutnie kluczowym dla kolejnych trenerów. W 2014 roku wraz z Tolimą był bliski wygrania Pucharu Kolumbii. To zaowocowało powołaniem do kadry narodowej do lat 23 i występami na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku.

Po wszystkim trafił do Boca Juniors, gdzie grał w środku pola z Fernando Gago, który występował jednak odrobinę wyżej. Kolumbijczyk spisywał się na tyle dobrze, że wreszcie stał się ważnym ogniwem seniorskiej reprezentacji narodowej, z którą pojechał na mundial do Rosji w 2018 roku (zagrał również w meczu z Polską).

Teraz będzie walczyć z Boca o największy i prawdopodobnie ostatni w najbliższych latach sukces w piłce klubowej w Ameryce Łacińskiej – o zwycięstwo w Copa Libertadores. Najpierw jego zespół musi jednak pokonać brazylijskie Palmeiras w półfinale rozgrywek.

"Panita", jak zwą go argentyńscy dziennikarze i koledzy z zespołu Boca, wiedzą, że wygranie rozgrywek byłoby spełnieniem jego marzeń. Później musiałby realizować się w Europie, według "Marki" bardzo możliwe, że właśnie w Realu Madryt.

O zespole z Hiszpanii sporo może mu zresztą powiedzieć Gago, który w 2007 roku trafił do Realu jako wielki argentyński talent, defensywny pomocnik kreowany na nowego Fernando Redondo. Kariery nie zrobił, przede wszystkim z powodu licznych kontuzji.

Real do takiego transferu może również zachęcać przykład... Barcelony. W ostatnim zimowym okienku transferowym Katalończycy pozyskali z Gremio, które wygrało Copa Libertadores w zeszłej edycji, Arthura Melo. Ruch okazał się być strzałem w dziesiątkę, a na Camp Nou czują, że wreszcie znaleźli prawdziwego następcę Xaviego Hernandeza. Królewscy w ten sam sposób mają poszuka prawdziwego rywala dla Casemiro za niezbyt wygórowaną jak na dzisiejsze warunki kwotę – jego klauzula wykupu wynosi 24 miliony dolarów.

Wilmar Barrios (fot. Getty Images)

Źródło: sport.tvp.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także