{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Nierówna walka VIVE. Chory Alex Dujshebaev, uraz Michała Jureckiego...

PGE VIVE Kielce doznało w niedzielę drugiej porażki w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Zespół Tałanta Dujszebajewa w starciu z FC Barcelona Lassa musiał jednak walczyć nie tylko z rywalami, ale też z przeciwnościami losu: urazu tuż przed meczem doznał Michał Jurecki, a z chorobą wystąpił Alex Dujshebaev.
Przez sport do polityki. Bogdan Wenta nowym prezydentem Kielc
Brak Jureckiego na boisku i nie najwyższa dyspozycja starszego z braci Dujshebaev sprawiła, że VIVE od początku spotkania musiało gonić wynik. Barcelona po kwadransie prowadziła już 8:3. Mistrzowie Hiszpanii do końca meczu nie pozwolili kielczanom doprowadzić do remisu. Najbliżej było tuż przed przerwą przy stanie 11:10 i w 47. minucie, gdy VIVE trafiło na 20:22. Gospodarze ostatecznie wygrali jednak 31:27.
Całe spotkanie z ławki rezerwowych śledził Jurecki. Kapitan VIVE w trakcie piątkowego treningu zespołu doznał urazu pachwiny.
– Michał opuścił trening po dwudziestu minutach. Następnego dnia po przylocie w ogóle nie trenował. W niedzielę wyszedł na rozgrzewkę, chciał pomóc drużynie, ale zdecydowaliśmy, że nie będziemy podejmować ryzyka – wyjaśnił już po meczu Tałant Dujszebajew.
– Nie chcieliśmy pogłębiać jego urazu, Michał będzie nam jeszcze potrzebny. Dodatkowo w ostatnich dniach przeziębiony był mój syn Alex, ale on akurat musiał zagrać – tłumaczył.
Uraz Jureckiego poważnie ograniczył pole manewru trenera VIVE. Do gry w ataku nie był jeszcze gotowy Mariusz Jurkiewicz, który kilka tygodni temu o mało nie stracił palca. Uraz wciąż leczy Białorusin Władzisław Kulesz, a słabszy dzień miał Dani Dujshebaev. Dlatego też z przymusu na lewym rozegraniu zagrać musiał niższy o 16 cm Luka Cindrić. To z kolei sprawiło, że kielczanie nie zagrażali zbytnio rywalom z dystansu.
Dujszebajew mimo porażki nie załamywał jednak rąk. – Jeśli wszyscy moi zawodnicy będą zdrowi, to stać nas na zajęcie pierwszego lub drugiego miejsca w grupie – przekonywał.
Po sześciu spotkaniach jego zespół zajmuje 4. miejsce w grupie, ale do liderujących stawce Barcelony i Vardaru traci zaledwie dwa punkty. Kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów VIVE rozegra w sobotę. Rywalem białoruski Mieszkow Brześć.
Rozgrywający VIVE: usłyszałem: "ciesz się, że masz palec, ale..." [WYWIAD]
Czytaj więcej:
– Mistrz Polski ogłosił upadłość w cieniu długów, skandali i listów o pomoc
– 3 tys. euro za... środkowy palec. EHF ukarał gracza po meczu z VIVE
– Czołowy gracz wyjedzie z Polski. Trafi do zespołu z Ligi Mistrzów