Pomysł stworzenia "Superligi" złożonej z największych i najbogatszych klubów Europy, o którym doniósł ostatnio "Der Spiegel", kiełkował w głowach piłkarskich decydentów już od paru ładnych lat. W 2012 przekonywał o tym Clarence Seedorf. – Na pewno dojdzie do zmian – przekonywał wówczas Holender.
Seedorf był jeszcze wówczas piłkarzem Milanu, niecałe dwa lata przed zakończeniem kariery. – Słyszałem, że powstał już projekt europejskiej Superligi, "piłkarskiej NBA". Choć wybór konkretnych drużyn i rezygnacja z innych nie byłyby łatwe – powiedział w rozmowie z BBC.
– Na pewno dojdzie do ewolucji. Ja wierzę w Superligę. Chciałbym widzieć więcej jakości, a mniej spotkań oznacza jej wzrost. Ludzie nie przychodzą na stadiony co trzy dni, bo to jest niemal niewykonalne. Mecze powinny być bardziej ekskluzywne, a to uczyniłoby je bardziej wyjątkowymi – ocenił czterokrotny triumfator Ligi Mistrzów.
– Dlaczego wszyscy uwielbiają Champions League? Bo jest ekskluzywna. Wystarczy 13 spotkań w sezonie, żeby ją wygrać. Liga Mistrzów mogłaby stanowić eliminacje dla europejskiej Superligi – opisywał pomysł.
Zanim do tego dojdzie – twierdził – należy przywrócić prestiż Lidze Europejskiej. – Jej znaczenie maleje od lat. Potrzeba zmian, tak żeby Liga Europejska miał prestż Pucharu UEFA sprzed 20 lat. Może należałoby zmniejszyć liczbę drużyn w Lidze Mistrzów albo ustalić, że zwycięzca LE ma zagwarantowane miejsce w kolejnym sezonie LM – proponował. Niedługo później drugi z tych pomysłów wszedł w życie.
2 - 1
Honduras
11:00
Białoruś