Coraz ciemniejsze chmury zbierają się nad piłkarską reprezentacją Polski. Kadra nie potrafi odnieść zwycięstwa już od pięciu meczów. Seria powinna martwić, ale... bywało już dużo gorzej.
Jerzy Brzęczek objął drużynę narodową po nieudanych finałach mistrzostw świata, w których Polacy stracili szanse na wyjście z grupy po porażkach 1:2 z Senegalem i 0:3 z Kolumbią. Marną pociechą okazało się zwycięstwo, a zwłaszcza styl, w spotkaniu z Japonią. 28 czerwca w Wołgogradzie wygraliśmy 1:0 po golu Jana Bednarka. To ostatni mecz trenera Adama Nawałki i jednocześnie… ostatnia wygrana naszej drużyny.
Inauguracja nowego selekcjonera wypadła co najmniej obiecująco – zremisowaliśmy po niezłej grze 1:1 na wyjeździe z Włochami. Potem było jednak już tylko gorzej. Po słabym meczu i trafieniu Mateusza Klicha zdołaliśmy osiągnąć remis w towarzyskim meczu z Irlandią we Wrocławiu. Potem nadeszły trzy porażki z rzędu przed własną publicznością. W Chorzowie z Portugalią dobrze rozpoczęliśmy i prowadziliśmy po golu Krzysztofa Piątka. Rywale byli jednak lepsi i wygrali 3:2. Z Włochami przegraliśmy po bramce Cristiano Biraghiego w doliczonym czasie. Na przełamanie liczyliśmy w Gdańsku, przeciwnikiem byli będący w kryzysie Czesi. Ich kryzys okazał się jednak mniejszy od naszego. Zespół Jaroslava Silhavego wygrał 1:0 po trafieniu Jakuba Jankto.
Trudne początku Engela, niemoc Smudy
Brzęczek, z dwoma remisami i trzema porażkami, wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo z kadrą. W ostatnim dwudziestoleciu gorsze serie zdarzyły się Jerzemu Engelowi, Leo Beenhakkerowi i Franciszkowi Smudzie.
Engel przejął obowiązki selekcjonera 1 stycznia 2000 roku. Już wtedy bił licznik reprezentacji, która prowadzona przez jego poprzednika, Janusza Wójcika, nie wygrała czterech kolejnych meczów, w tym dwóch w eliminacjach mistrzostw Europy – z Anglią (0:0) i Szwecją (0:2). Nowy trener, podobnie jak Brzęczek, miał sześć meczów przed rozpoczęciem spotkań kwalifikacyjnych. Z tą tylko różnicą, że w przypadku Engela wszystkie mecze były towarzyskie. Nie udało się wygrać żadnego. W trudnych wyjazdowych spotkaniach biało-czerwoni przegrali 0:3 z Hiszpanią i 0:1 z Francją. Trudniej było wytłumaczyć bezbramkowe remisy z Węgrami i Finlandią.
Engel wstydził się nie tylko z powodu braku wygranych, ale i passy spotkań bez zdobytej bramki. Została przerwana w Lozannie, gdzie gola Holendrom strzelił Paweł Kryszałowicz. Rywale trafili jednak trzykrotnie. W próbie generalnej przed rozpoczęciem eliminacji MŚ 2002 padł remis 1:1. W drodze na koreańsko-japoński turniej zobaczyliśmy inną drużynę. Polacy wygrali grupę i jako pierwszy zespół z Europy zapewnili sobie udział w mundialu.
Leo Beenhakker zapisał się w historii polskiej piłki jako pierwszy selekcjoner, który wprowadził kadrę do finałów mistrzostw Europy. Debiut w turnieju nie był udany. W Austrii zremisowaliśmy z gospodarzem i przegraliśmy z Niemcami oraz Chorwacją. A gdy doliczymy remis 1:1 z Danią przed ME oraz dwa spotkania po nich (0:1 towarzysko z Ukrainą i 1:1 ze Słowenią na początek eliminacji MŚ 2010) wyjdzie nam sześć meczów bez zwycięstwa – trzy remisy i trzy porażki.
Najgorszą serią w XXI wieku wciąż legitymuje się jednak Franciszek Smuda. Między 29 maja a 12 października 2010 roku przygotowujący się do Euro 2012 Polacy rozegrali osiem spotkań. Trzy zakończyły się porażkami. Jedną z nich był blamaż 0:6 w Murcji z Hiszpanią. Przegraliśmy również 0:3 z Kamerunem i 1:2 z Australią. Nie zdołaliśmy się przełamać za Oceanem Atlantyckim, gdzie zremisowaliśmy ze Stanami Zjednoczonymi i Ekwadorem. Powrót na długo zapamiętali Artur Boruc i Michał Żewłakow, którzy zostali wyrzuceni z kadry za spożywanie alkoholu…
Przedwojenna klątwa i czarne lata 90.
Jak się jednak okazuje, bywało dużo gorzej. By znaleźć najdłuższą serię porażek reprezentacji Polski należy cofnąć się do lat 30. XX wieku. W latach 1933-1934 zespół Józefa Kałuży nie potrafił przeciwstawić się rywalom w sześciu kolejnych meczach. Jego piłkarze dwa razy ulegli III Rzeszy, a po razie Czechosłowacji, Danii, Szwecji i Jugosławii. Na domiar złego, w wyniku decyzji politycznej, oddano Czechosłowacji walkowerem mecz eliminacji mistrzostw świata.
Bardzo trudnymi dla kibiców kadry były lata 90., w których zaliczyła ona trzy poważne serie bez wygranych. W latach 1993-1994 drużyny prowadzone przez Lesława Ćmikiewicza i Henryka Apostela nie wygrały ośmiu kolejnych spotkań (trzy remisy i pięć porażek). Gorzej było jednak dwa lata później.
7 czerwca 1995 roku Polacy odnieśli w Zabrzu efektowne zwycięstwo 5:0 nad Słowacją w eliminacjach mistrzostw Europy. Na kolejną wygraną w oficjalnym spotkaniu trzeba Polacy czekali… do 10 listopada 1996, gdy zespół Antoniego Piechniczka pokonał w el. MŚ Mołdawię 2:1. Po drodze biało-czerwoni nie wygrali z aż 12 rywalami. Sześć razy zremisowali, tyle samo ponieśli porażek. To najgorsza seria w historii. Obyśmy nigdy się do niej nawet nie zbliżyli.
Następne