| Piłka ręczna / Reprezentacja kobiet
Przez poważną kontuzję powinna była poddać się operacji i zakończyć występy w tym roku. Nie zrobiła tego jednak, jak mówi, "ze względu na reprezentację". Na dniach weźmie z nią udział w mistrzostwach Europy we Francji. Karolina Kudłacz-Gloc, kapitan kadry, poświęca dla kadry zdrowie.
– Moja kontuzja okazała się dużo poważniejsza niż to początkowo wyglądało. Całkowicie zerwałam mięsień dwugłowy. Taki uraz zdarza się niezmiernie rzadko. Chciano mnie operować, wtedy mój sezon już by się zakończył. Jednak podjęłam inną decyzję i podjęłam się leczenia zachowawczego – wyznaje Kudłacz-Gloc.
Kapitan drużyny w kadrze gra nieprzerwanie od 30 marca 2004 roku. W ciągu 14 lat rzuciła dla reprezentacji 904 gole. To rekord. Druga w klasyfikacji Mirella Mierzejewska nie przekroczyła granicy 700 trafień.
Kudłacz-Gloc wraca teraz do drużyny po dłuższej przerwie spowodowanej wspomnianym urazem. Jak na razie trener kadry Leszek Krowicki główny nacisk kładzie na to, by mogła ponownie zgrać się z koleżankami i opanować nowe elementy taktyczne.
– Przerwa była bardzo długa i na pewno wiele mnie ominęło. Sama w tej chwili naprawdę nie wiem na co mnie stać. Dopiero dwa tygodnie temu dołączyłam do treningów z drużyną w Niemczech... – dodała.
Mistrzostwa we Francji będą pierwszym etapem eliminacji olimpijskich do igrzysk w Tokio, jednak Kudłacz-Gloc uważa, że igrzyska nie są dla niej dodatkową motywacją do występów w kadrze. – Zostawiam swój największy skarb w domu [syna Jakuba – przyp. red.] i wyjeżdżam na cztery tygodnie, podczas których nie będę widziała swojego dziecka. Przede wszystkim to on nie będzie widział mnie. To dla nas ogromne wyzwanie. To pokazuje jak bardzo chce się walczyć w reprezentacji, mimo różnych przeciwności losu, jak kontuzje czy zmęczenie – przekonuje.
Przez uraz mięśnia dwugłowego rozgrywająca opuściła w październiku towarzyskie mecze z Norwegią, Danią i Francją. Biało-czerwone wygrały dwa z nich. Te wyniki dają nadzieję na dobry występ na mistrzostwach, ale... zdaniem Kudłacz-Gloc rywalizacja o punkty to zupełnie inna rzeczywistość.
– Optymizm jest zawsze, bo wierzymy we własne siły. Turnieje towarzyskie a mistrzostwa to są jednak dwa zupełnie różne światy. Oczywiście zwycięstwa w takich imprezach napawają optymizmem i napełniają pozytywną energią, ale powtarzam, to zupełnie inna bajka. Na mistrzostwach nikogo się nie oszczędza, wszyscy grają na sto procent – podkreśla.
Będąca jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w kadrze Kudłacz-Gloc unika porównań poprzednich i obecnej reprezentacji kraju.
– Nie chcę porównywać tej reprezentacji, do tych, które były wcześniej. Nie ma co porównywać młodych zawodniczek, które teraz wchodzą do drużyny, do tych doświadczonych, z którymi dochodziłyśmy do wielkich rzeczy, jak dwukrotnie czwarte miejsce w mistrzostwach świata, a które często już pokończyły kariery. Uważam, że ta grupa ma potencjał. Dobre wyniki na imprezach towarzyskich napawają optymizmem, ale ta ekipa musi się jeszcze sprawdzić na dużej imprezie. A jak to będzie wyglądało, tego na razie nie wie nikt – zakończyła.
Polki pierwszy mecz podczas mistrzostw rozegrają w piątek 30 listopada, gdy zmierzą się z Serbią. Pozostałymi ich rywalkami w grupie są Dunki i Szwedki. Ostatnim etapem przygotowań będzie turniej towarzyski w hiszpańskim Alicante, gdzie oprócz drużyny gospodyń wystąpią również Niemki i Brazylijki.
Transmisje turnieju w Alicante oraz wszystkich meczów mistrzostw Europy piłkarek ręcznych transmitować będzie Telewizja Polska.