Rozpoczynający się w piątek finał Pucharu Davisa przejdzie do historii. Rozgrywany od 1900 roku turniej zostanie po raz ostatni rozegrany w klasycznej formie. W meczu, który trafi do annałów tenisa, broniący tytułu Francuzi zmierzą się z Chorwatami. Wszystkie finałowe spotkania pokażemy w TVP Sport, na sport.tvp.pl i w aplikacji mobilnej. Początek transmisji w piątek o 14:00
Sprzedana tradycja
Przypomnijmy, że w dotychczasowym formacie reprezentacje są podzielone na grupy według rankingu. 16 najlepszych rozgrywało mecze w systemie play-off. Mecze rozłożone były na cały sezon. Dwie najlepsze drużyny mierzyły się w finale. Lepszą wyłaniało się w każdej rundzie w pięciu meczach – czterech singlowych i jednym deblowym. Spotkania były na kortach jednego z państw. Pozostałe reprezentacje rywalizowały na niższych poziomach w trzech strefach: Ameryki Północnej i Południowej, Azji i Oceanii oraz europejsko-afrykańskiej.
Od przyszłego roku zdobywca Pucharu Davisa wyłaniany będzie w tygodniowym turnieju na koniec sezonu, w którym weźmie udział 18 najlepszych drużyn. Zamiast pięciu, zwycięzcy poszczególnych par wyłaniani będą w trzech, a nie pięciu meczach. Reforma ta została przegłosowana przez ITF, ale za tą ideą stoi firma Cosmos z Gerardem Pique, a finansowe wsparcie zapewnia Hiroshi Mikitani, jeden z najbogatszych Japończyków.
Największe postacie w odwrocie
– W 2017 roku w Pucharze Davisa wzięło udział 125 reprezentacji, co potwierdza, że jest to największy corocznie rozgrywany turniej drużynowy na świecie ze wszystkich dyscyplin. Okazuje się, że nawet w tak konserwatywnej jak tenis, odpowiednia kwota wystarczy do zerwania z tradycją. Ucierpi tenis. Kalendarz jest bardzo napięty, a gdy od przyszłego roku dojdzie jeszcze tygodniowy turniej, rozgrywany już po ATP Finals, możemy spodziewać się, że najlepsi będą omijać Puchar Davisa szerokim łukiem – obawia się Joanna Sakowicz-Kostecka, była tenisistka, dziś ekspert TVP Sport. – Zniknie też klimat gry przed własną publicznością, co często stanowi ważny czynnik wpływający na wynik – dodaje.
Finał odkupienia
Zanim przyzwyczaimy się do nowego formatu, czeka nas ostatni rozdział w 118-letniej historii. W Lille Francja podejmie Chorwację i mimo jej ambitnych planów obrony tytułu, faworytem będą goście.
Gospodarze podejdą do finału mocno osłabieni. Z powodu kontuzji z gry wycofali się Gael Monfils, a przede wszystkim najlepszy tenisista w tym sezonie, Richard Gasquet. Jo-Wilfried Tsonga wrócił dopiero we wrześniu po kilkumiesięcznej przerwie, spowodowanej kontuzją i operacją kolana. Dlatego ich ewentualne zwycięstwo będzie niespodzianką. – Pamiętajmy jednak, że zagrają przed własną publicznością, co może im pomóc we wzniesieniu się na swoje wyżyny – podkreśla Sakowicz-Kostecka.
Gra przed swoimi wyzwala dodatkowe pokłady energii, ale w Lille najbardziej zmotywowanym będzie... Chorwat. Marin Cilić chce odkupić winy po finale z 2016 roku. Mierząca się wtedy z Argentyną Chorwacja prowadziła już 2:1 i do triumfu brakowało im tylko wygranego meczu. W czwartym spotkaniu Cilić prowadził z Juanem Martinem del Potro 2:0 i wydawało się, że zwycięstwo Chorwatów jest pewne. Argentyńczyk odrobił straty, wygrał spotkanie, a w ostatnim meczu finału Federico Delbonis nie dał szans Ivo Karloviciowi. W weekend Cilić może zrehabilitować się za porażkę sprzed dwóch lat i poprowadzić reprezentację do drugiego w historii Chorwacji trofeum Pucharu Davisa.
Transmisję z finału Francja - Chorwacją przeprowadzimy na antenie TVP Sport, na naszej stronie i w aplikacji mobilnej. Pierwszy z pięciu meczów – singlowy Jeremy'ego Chardy'ego z Borną Coriciem zaplanowano na piątek o godzinie 14:00. Spotkanie skomentuje duet Jacek Jońca-Tomasz Wiktorowski. Drugie dzisiejsze starcie, pomiędzy Jo-Wilfriedem Tsongą a Marinem Ciliciem relacjonować na naszej antenie będzie relacjonować Michał Lewandowski z Dawidem Celtem.