W sobotę Bayern Monachium nie zaliczył po prostu kolejnej wpadki. Strata dwóch punktów, po golu w ostatniej minucie, z ostatnią w tabeli Fortuną Duesseldorf to kompromitacja. Szefostwo klubu nie kryje rozczarowania, ale nie chce wszczynać polowania na czarownice. – Niko Kovac zostaje naszym trenerem co najmniej do wtorku – zapewnił prezydent Uli Hoeness.
Bayern prowadził 2:0, później 3:1, a skończyło się remisem 3:3. Po golu Dodiego Lukebakio (ustrzelił hat-tricka) sędzia zakończył mecz, a piłkarzy pożegnały gwizdy. W sieci szybko pojawiło się nagranie, na którym widać, jak zdenerwowani Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge zmierzają do szatni na wychowawczą rozmowę z zespołem.
Hoeneß and Rummenigge on their way to the dressing room [@Sky_Torben]
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) 24 listopada 2018
pic.twitter.com/7BNil8kQ0g
– To dla nas trudny dzień. To, co się stało, jest nie do zaakceptowania. Potrzebujemy wewnętrznej dyskusji. Czy posada Kovaca jest zagrożona? Na tę chwilę nie ma tematu. Zdecydowaliśmy, że prześpimy tę noc w spokoju. We wtorek, przeciw Benfice, naszym trenerem na pewno będzie jeszcze Niko Kovac. Potem zasiądziemy do analizy – zapowiedział Hoeness.
Więcej uwag niż do trenera miał jednak do zawodników. – Piłkarze powinni skupić się na sobie. Dzisiaj ich futbol nie był poruszający, popełniali ogromne błędy. Prowadząc 2:0 lub 3:1 z Fortuną Duesseldorf u siebie musisz wygrać ze spokojem. A ja miałem wrażenie, że każda kontra gości dzisiaj groziła utratą gola – przyznał.
Film klasy B
Kovac też nie krył rozczarowania. – Możecie się domyślać, jak się czuję. Nie wiem, czy mógłbym być bardziej wściekły... Tak nie można bronić grając w Bundeslidze. Widziałem dziś wiele indywidualnych błędów. Żaden trener na świecie by ich nie przewidział – zrzucał winę na piłkarzy.
A ci nie unikali odpowiedzialności. David Alaba przyznał, że to ich wina, a nie trenera. A Thomas Mueller powiedział: – Nie wygraliśmy u siebie ostatnich czterech meczów. Nie dziwą mnie gwizdy kibiców. Jestem zmieszany tym, że znowu tracimy gola w końcówce meczu. Może brakuje nam zaciętości, gramy niedbale. Tracąc gola i dwa punkty w ostatniej minucie meczu nie mamy prawa mówić o tytule mistrzowskim.
Leon Goretzka skwitował po prostu: – To jest nierealne. Czuję się, jakbym grał w filmie klasy B.
Dobra zabawa i ciągły rozwój
Dużo lepsze nastroje, co naturalne, panują w Dortmundzie. Borussia nadal jest niepokonana, ma dziewięć punktów przewagi nad Bayernem, a w sobotę wygrała 2:1 z Mainz. Decydującego gola – swoją drogą pięknego – strzelił Łukasz Piszczek. Wcześniej trafił Paco Alcacer. To już dziewiąta bramka w tym sezonie napastnika wykupionego z Barcelony.
– To niesamowite! Strzelił dwie minuty po wejściu na boisko. Mecz był bardzo trudny i wyrównany. Wygraliśmy szczęśliwie, ale zasłużenie. Po wygranej z Bayernem piłkarze byli bardzo chwaleni, potem była przerwa na reprezentacje, więc teraz musieliśmy znów wyostrzyć zmysły. To się udało – ocenił dyrektor sportowy BVB, Michael Zorc.
– Patrzymy na tabelę, ale skupiamy się na każdym kolejnym meczu – powtórzył znaną formułkę trener Lucien Favre. – Goni nas nie tylko Bayern. Inne zespoły też grają dobrze: Gladbach, Frankfurt, Hoffenheim, Lipsk. Wszystkie spotkania są wyrównane. Teraz czas na Ligę Mistrzów i mecz z Brugią. Nasz cel to dobra zabawa na treningach i ciągły rozwój.