01 gru 2018 | Piłka ręczna / Reprezentacja kobiet

ME 2018 piłkarek ręcznych: liczby nie kłamią. W grze Polek zawiodło wszystko

Nieskutecznie w ataku, koszmarnie w obronie, bez wsparcia rezerwowych i bramkarek... Statystyki z meczu Serbia – Polska nie pozostawiają złudzeń – z taką formą biało-czerwone mogą mieć kłopoty, aby wyjść z grupy. W drugim występie kadra Leszka Krowickiego musi zagrać zdecydowanie lepiej. Transmisja spotkania Polska – Dania w niedzielę od godz. 14:35 w TVP2, na stronie SPORT.TVP.PL i w aplikacji mobilnej.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

"Bez pomysłu nie da się wygrać z Serbią"

W piątek polskie szczypiornistki przegrały z Serbią 26:33, choć w pierwszej połowie prezentowały się nieźle i po 30 minutach rywalizacji prowadziły 14:13. Po przerwie zagrały jednak słabiej i już na początku mistrzostw skomplikowały sobie drogę do kolejnej rundy turnieju.

Biało-czerwone ciągle mają szansę na wyjście z grupy, ale statystyki meczu z Serbkami pokazują, że w starciach z Danią i Szwecją muszą poprawić właściwie wszystkie elementy w grze...

Co z tą ławką?

Na kadrę Krowickiego spadla fala krytyki. Pojawiły się zarzuty, że trener za mało rotował składem i grę opierał tylko na podstawowej siódemce. – Widzimy od dłuższego czasu, że sztab szkoleniowcy wybiera grę ośmioma czy dziewięcioma zawodniczkami. Jeśli tydzień przed tak dużą imprezą przez 60 minut gramy jednym składem i "piłujemy" te same zawodniczki, to potem są tego efekty... – oceniła Karolina Szwed-Oerneborg, była reprezentantka Polski, w studiu TVP.

Czy jednak selekcjoner rzeczywiście w meczu z Serbią nie dał szans rezerwowym? Przeczą temu statystyki. W piątek na parkiecie pojawiło się aż 13 biało-czerwonych. Szansy nie dostały tylko Bogna Sobiech, Karolina Kochaniak i Aleksandra Rosiak.

Dla porównania trener rywalek wprowadził do gry tylko 12 zawodniczek. Co więcej, serbskie rezerwowe pojawiały się na parkiecie tylko na chwilę (Marija Colić – 7 minut, Dijana Radojević – 5 minut). Tymczasem zmienniczki w polskim zespole dostały o wiele więcej szans: Sylwia Matuszczyk i Aleksandra Zych po 14 minut, Joanna Wołoszyk – 15 minut, Sylwia Lisewska – 11 minut.

Problem nie było zatem rotowanie składem, ale skuteczność szczypiornistek z ławki. Cóż z tego, że grająca w podstawowym składzie Monika Kobylińska rzucała tylko ze skutecznością 50 proc. (3/6), skoro zastępująca ją Zych trafiła zaledwie raz na trzy próby (33 proc.).

Zaledwie 33 proc. skuteczności (jedna bramka) zaprezentowała też niezwykle skuteczna w polskiej lidze Lisewska. Z kole Wołoszyk i Matuszczyk nie oddały żadnego rzutu na bramkę rywalek. Ta druga wyróżniła się jedynie dwuminutowym wykluczeniem...

Bardzo źle wyglądają też statystyki leworęcznych. Poza wspomnianymi Kobylińską (50 proc. skuteczności) i Zych (33 proc.), kilka razy pomyliła się Aneta Łabuda (57 proc.), która przecież świetnie prezentowała się podczas turnieju towarzyskiego w Alicante.

Na pochwałę za postawę w ofensywie zasłużyły jedynie doświadczone – Karolina Kudłacz-Gloc, która rzuciła sześć bramek oraz Kinga Grzyb, która trafiła pięć razy, a pomyliła się tylko raz.

Po przerwie bez obrony

W pierwszej połowie Serbki dużo grały środkiem, próbowały na siłę oddawać rzuty z drugiej linii. Czytelna i niezbyt skuteczna gra – Andrea Lekić 50 proc., Jelena Lavko 56 proc. – i tak wystarczyła rywalkom do kontrolowania gry i pokonania polskich bramkarek aż 13 razy. W całym meczu Weronika Gawlik zanotowała tylko 23 proc. skutecznych interwencji (5 obronionych rzutów na 22), a Adrianna Płaczek, mimo spędzenia na parkiecie ponad 20 minut, skutecznie interweniowała tylko dwa razy.

Inna sprawa, że w drugiej połowie bramkarkom zupełnie nie pomogły koleżanki z defensywy. Zupełnie niezrozumiałe jest, jak biało-czerwone mogły pozwolić Katarinę Krpez Slezak na tyle rzutów. Serbska rozgrywająca rzuciła 11 bramek (5 z rzutów karnych). Spędziła na parkiecie 60 minut. Rozstrzelała Polki niemal w pojedynkę, właściwie bez żadnej reakcji zespołu Krowickiego…

– Nie było pomysłu, a bez pomysłu nie da się wygrać z Serbią. Musimy sobie powiedzieć szczerze: to wyglądało po prostu źle. W naszej grze w drugiej połowie ciężko znaleźć pozytywy – podkreśliła Szwed-Oerneborg.

Łącznie w całym spotkaniu biało-czerwone pozwoliły rywalkom na oddaniem aż 51 rzutów, podczas gdy same rzucały tylko 44 razy. Dla porównania w stojącym na świetnym poziomie meczu Dania – Szwecja jedna drużyna rzucała 41 razy, druga 43...

Przy zbliżonej skuteczności (Polki 59 proc., Serbki 65 proc.) to właśnie łatwość w dochodzeniu do pozycji rzutowych zdecydowała o końcowym triumfie Serbek.

Weronika Gawlik: jest nam przykro, ale będzie lepiej

Weronika Gawlik: jest nam przykro, ale będzie lepiej

– Mam nadzieję, że dziewczyny nie załamią się tym meczem i ten następny – z Dunkami – będzie lepszy. Jeśli wyciągną wnioski, powinny zagrać zdecydowanie solidniej – podsumowała Romana Roszak, która z powodu kontuzji nie pojechała na mistrzostwa Europy.

Polki kolejne spotkanie rozegrają w niedzielę 2 grudnia. Ich rywalki – Dunki – to m.in. trzykrotne mistrzynie olimpijskie (1996, 2000, 2004). Transmisja spotkania od godz. 14:35 w TVP2 oraz na stronie SPORT.TVP.PL i w aplikacji mobilnej.

Trener Leszek Krowicki: nie tracimy jeszcze nadziei