Losowanie eliminacji Euro 2020 było głównym tematem poniedziałkowego magazynu "4-4-2". Swoimi wrażeniami podzielili się goście Dariusza Szpakowskiego – były selekcjoner Jerzy Engel oraz dziennikarze Michał Kołodziejczyk (WP SportoweFakty) oraz Paweł Wilkowicz (sport.pl).
JERZY ENGEL:
– Nie zgadzam się, że ta grupa jest wyrównana. Ta grupa ma jednego zdecydowanego faworyta i jest nim Polska. Oczywiście można się potknąć tu i tam, ale pamiętajmy, że i tak wychodzą dwie drużyny.
– Bardzo ważny będzie pierwszy mecz z Austrią. Jeśli go wygramy, to ustawimy sobie całe eliminacje – wskoczymy na pierwsze miejsce i go nie oddamy do końca.
PAWEŁ WILKOWICZ:
– Byliśmy losowani z pierwszego koszyka i trudno w takim przypadku mówić, że miało się szczęście. To są odsetki z kapitału, który udało się zgromadzić za kadencji Adama Nawałki.
– Pamiętam Austrię z eliminacji Euro 2016, gdy wręcz fruwali i wygrali grupę ze zdecydowaną przewagą, ale pamiętam też Austrię z eliminacji MŚ 2018, gdy skończyli na czwartym miejscu i nie pojechali na mundial. A byli losowani z drugiego koszyka, podczas gdy my z trzeciego.
– Największym problemem nie są nasi rywale, ale fakt, że do końca nie wiemy, jaką my sami mamy drużynę.
– Początek jest ważny, ale przez cały czas trzeba będzie patrzeć pod nogi i uważać, by nie gubić punktów.
MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK:
– Przeczytałem gdzieś, że ta grupa jest tak piękna, że aż żal z niej wychodzić. Nie ma tutaj zdecydowanego faworyta, nie można powiedzieć, że mecze Polaków czy Austriaków są gwarancją hitowego starcia. Naszą grupę nazwałbym niebezpieczną, bo pamiętam eliminacje MŚ 2010 i to, że wyprzedziliśmy tylko San Marino.
– Jesteśmy beneficjentami fantastycznej kadencji Adama Nawałki, który w spadku zostawił nam pierwszy koszyk.
Następne