Za nami historyczny, pierwszy Puchar Świata na Arenie Lodowej w Tomaszowie Mazowieckim. Zawody wypadły bardzo dobrze także pod względem organizacyjnym. Padły rekordy toru, a łyżwiarze pokazali, że w Polsce można jeździć równie szybko, jak w innych halach Europy.
To, że w Tomaszowie pobite zostaną rekordy toru na każdym dystansie (i że będą poprawiane wielokrotnie) można było stawiać w ciemno. Przed Pucharem Świata w Arenie Lodowej rozgrywano wyłącznie zawody krajowe i Puchar Świata Juniorów. Na torze rywalizowali zatem łyżwiarze, z których rezultatami najlepsi zawodnicy świata nie powinni mieć problemów.
Tak się rzeczywiście stało. Podczas Pucharu Świata łyżwiarze jednak nie tylko poprawili najlepsze wyniki, ale także udowodnili, że w Arenie Lodowej można osiągać czasy takie, jak w najlepszych obiektach w Europie. Tomaszowska Arena wypada całkiem nieźle w zestawieniu z ubiegłorocznymi wynikami w europejskich halach.
Należy zaznaczyć, że porównanie nie jest równomierne. W sezonie olimpijskim łyżwiarze byli z pewnością w lepszej formie, niż w roku poolimpijskim. Co więcej – Puchary Świata w Heerenveen i Stavanger były częścią olimpijskich kwalifikacji. Startowała tam zatem cała czołówka, będąca dodatkowo blisko szczytu formy.
Mimo to czasy zwycięzców z Pucharu Świata w Tomaszowie Mazowieckim nie odbiegają znacznie od wyników, które osiągali łyżwiarze wygrywający w zeszłym sezonie w innych europejskich obiektach. Arena Lodowa może spokojnie równać się z arenami w Berlinie i Mińsku. Wyraźnie lepiej w tym zestawieniu wypada tylko norweskie Stavanger.
Na dystansie 500 metrów u mężczyzn słabiej wypadły nawet wyniki ze słynnej hali Thialf w Heerenveen. Na tym dystansie Arena Lodowa zajmuje drugie miejsce w zestawieniu sześciu europejskich aren, na których w ostatnim czasie rozgrywane były zawody rangi Pucharu Świata.
– Zabrakło szczęścia, jeśli chodzi o szybkość lodu. Pogoda nie jest sprzyjająca. Tydzień temu lód był dużo szybszy. Gdyby było tak jak wtedy, mielibyśmy Puchar Świata pokroju najszybszych torów w Europie – mówił Zbigniew Bródka po sobotnim starcie. Lód w drugim i trzecim dniu zawodów odbiegał jakością od tego z ich początku, co podkreślało wielu zawodników. To tłumaczy dlaczego rezultaty na dystansie 1500 metrów wypadły w zestawieniu z innymi organizatorami znacznie słabiej, niż te z rywalizacji na 500 i 1000 metrów.
Wskoczenie na poziom najlepszych europejskich aren wydaje się być jednak kwestią czasu. Szczególnie, że bardzo dobre wyniki na dystansie 500 metrów nie były jedynymi przebłyskami wysokiego poziomu w Tomaszowie. Paradoksalnie lepsze recenzje wobec lodu padały dwa tygodnie wcześniej – podczas Pucharu Świata Juniorów.
– O tej porze w Norwegii mamy gó….ny lód. Cieszę się, że mogłem przyjechać tutaj i rywalizować na tak dobrym – mówił Hallgeir Engebraten – Norweg, który wygrał rywalizację na 3000 metrów, ustanawiając przy tym nowy rekord toru.
O tym, ile rzeczywiście brakuje tomaszowskiej Arenie Lodowej do uznawanej za jedną z najlepszych na świecie hali Thialf, przekonamy się już w następny weekend. Wówczas niemal ci sami zawodnicy, którzy rywalizowali w Polsce zmierzą się ze sobą w Heerenveen.