Sympatycy siatkówki oczekiwali 2018 roku z nadzieją, ale chyba jeszcze większą niepewnością. Rzeczywistość przerosła oczekiwania, dzięki czemu mijający rok na stałe zapisał się w historii nie tylko dyscypliny, ale całego polskiego sportu. Jednak nie we wszystkich aspektach było tak kolorowo. Zapraszamy na podsumowanie mijających 12 miesięcy.
Najlepszy (i najdłuższy) wybór: PZPS
We wrześniu 2017 roku po nieudanych mistrzostwach Europy w Polsce związek zakończył krótką współpracę z Ferdinando De Giorgim (to nie ostatnie o nim w tym tekście wspomnienie – zasłużył na swoje "naj"). Od razu ruszyła lawina nazwisk szkoleniowców, którzy mogliby poprowadzić kadrę w roku mundialu. "Czas na Polaka" – zgodnie mówili eksperci, a za nimi większość kibiców. Wszak ostatnim naszym rodakiem na tym stanowisku był Stanisław Gościniak w 2004 roku. Wszyscy byli zdenerwowani niepowodzeniami na igrzyskach olimpijskich w Rio oraz wspomnianą klapą w ME. Zapomnieli chyba jednak, że to z obcokrajowcami nasza kadra odnosiła w XXI wieku wielkie sukcesy.
Do konkursu stanęło siedmiu trenerów – sześciu Polaków i on, Vital Heynen. – Po wielu latach nadszedł czas na Polaka – powiedział Waldemar Wspaniały, selekcjoner w latach 2001-2003. – Mam wątpliwości, jeśli chodzi o Heynena. Znam go z boiska, kiedy był zawodnikiem Noliko Maaseik. Ja wówczas prowadziłem Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle. Zapadły mi w pamięć takie, czy inne zachowania, które powtarzały się również, gdy był już trenerem – przypomniał. Ostatecznie jednak to Belg przekonał komisję PZPS do swojej kandydatury i w lutym, po pięciu miesiącach wakatu, został nowym trenerem reprezentacji. I jak się okazało, całe szczęście...
Najlepszy trener: Vital Heynen
Jakkolwiek byśmy się nie nagimnastykowali i jakkolwiek by się Belga nie lubiło – ten tytuł należy do niego. Chociaż powodów do niechęci nie stwarzał – od początku otwarcie mówił o potencjale kadry i nadrzędnym celu – igrzyskach olimpijskich w Tokio. Wrześniowe mistrzostwa miały być przystankiem – bardzo ważnym, ale jednak. Odważnie postawił na młodzież, która dostała mnóstwo okazji do pokazania się. Ligę Narodów potraktował jako poligon doświadczalny, co wielu się nie do końca podobało. W nowych rozgrywkach osiągnął cel minimum – awans do Final Six. W Lille Polacy nie mieli większych szans z USA i Rosją, ale Belg cały czas powtarzał, że to tylko przygotowania do MŚ, a w dalszej perspektywie – do igrzysk.
Do Bułgarii jechał z młodym zespołem – tylko pięciu zawodników zdobyło MŚ cztery lata wcześniej. Potrafił jednak skonsolidować drużynę i wykonać krok, który okazał się kluczowy – zawierzyć Bartoszowi Kurkowi. Dzisiejsza supergwiazda, bohater pierwszych stron gazet na mundial jechał niepewny miejsca w pierwszym składzie. Tak się przynajmniej wydawało. Heynen postawił na Kurka, a ten, wraz z trwaniem turnieju, rozkręcał się, aż wszedł na kosmiczny poziom. Mocną stroną była świetna atmosfera w drużynie. Heynen słynął z niekonwencjonalnych metod i nie odszedł od nich na MŚ. Symbolem stały się wózki sklepowe, których Belg używał jako... przyrządów treningowych. Gdyby nie wyszło – zostałby wyśmiany. Jednak dokonał tego, o czym nawet pewnie nie marzył. Liczył na półfinał, a skończyło się złotem...
Najlepszy siatkarz: Bartosz Kurek
Kolejny wybór z kategorii niepodważalnych. Któż jednak pomyślał, że odkupi winy i zapomni o wielkiej zadrze, jaką był brak powołania na MŚ 2014 i w dalszej konsekwencji – brak złotego medalu. Cztery lata później był inną osobą i innym siatkarzem. Wielu wątpiło, czy lepszym. Miewał przebłyski geniuszu, ale nie potrafił utrzymać dyspozycji i "pociagnąć" drużyny. Wszystko to stało się nieaktualne we wrześniu. Otoczony parasolem zaufania Heynena rozkręcał się z meczu na mecz. Stęsknieni za Mariuszem Wlazłym kibice zaczęli przecierać oczy ze zdumienia. Kurek w końcu wszedł na poziom swych niebotycznych umiejętności. Odblokował się psychicznie, co sprawiło, że był nie do zablokowania.
Najlepiej grał w najważniejszych meczach. Wielkość pokazał w meczu półfinałowym z USA. W trzeciej partii zepsuł prostą piłkę, w konsekwencji której przegraliśmy trzeciego seta (na 1:2). Wróciły stare demony, ale Kurek odgonił je w wielkim stylu. Zapomniał o nieprzyjemnej sytuacji i poprowadził drużynę do zwycięstwa w dwóch kolejnych partiach. W finale po prostu "fruwał". Potrafił wbić "gwoździa" nawet z sytuacyjnej piłki atakowanej z czwartego metra. Brazylijczycy tylko patrzyli po sobie, a komentatorzy oszaleli. W finale zdobył 24 punkty, a więc niemal w pojedynkę wygrał jedną z trzech partii meczu. Został MVP turnieju, a potem najlepszym siatkarzem Europy.
Największy walczak: Michał Kubiak
Kapitan reprezentacji, o którego roli przekonaliśmy się gdy go nie było. Wymęczony chorobą dostał wolne od Heynena i nie zagrał z Argentyną. Efekt? Bolesna porażka. Kubiak powrócił, pomimo że nie wyzdrowiał do zakończenia turnieju. Skonsolidował jednak drużynę i potrafił przechylić szalę na naszą stronę nie tylko umiejętnościami siatkarskimi, ale i... wrodzoną zadziornością. Doprowadzał rywali do białej gorączki swoimi prowokacyjnymi zachowaniami. Sam potrafił utrzymać przy tym wysoki poziom gry. Niektórzy, jak Amerykanin Taylor Sander, "gotowali się", w konsekwencji czego grali już tylko gorzej. A o to przecież Kubiakowi chodziło. Wielki lider po raz drugi wzniósł w górę Puchar Świata.
Najlepszy mecz: Polska – USA 3:2
Amerykanie nigdy nam "nie leżeli". Potężna zagrywka i atak sprawiały polskim siatkarzom wielkie kłopoty już od dawna. To Jankesi jako jedyni pokonali złotą drużynę Stephane'a Antigi w MŚ 2014, to oni wyrzucili biało-czerwonych z walki o olimpijski krążek w Rio. Pomimo znakomitej gry pojawiły się duże wątpliwości i obawy. Zupełnie niebezpodstawnie. Mecz z USA był prawdziwą drogą przez mękę, w której trudno było o każdy punkt. Wygraliśmy pierwszego seta, przegraliśmy jednak dwa kolejne, co postawiło nas pod ścianą. Siłę ekipy Heynena poznaliśmy w czwartym i piątym secie. Polacy weszli na niebotyczny poziom i okazali się zdecydowanie lepsi. Wygrali do 21 i 11. Wielu odetchnęło z ulgą i zaczęło wieszać złote medale na szyjach Polaków, wszak pokonali najtrudniejszego rywala. Taka również okazała się rzeczywistość. W finale Brazylijczycy okazali się być tylko tłem dla naszego zespołu.
Największa wtopa: Stocznia Szczecin
Po mistrzostwach kibice ze zwiększonym zainteresowaniem czekali na rozpoczęcie sezonu ligowego. Wydawało się, że pojawiła się nowa siła, która będzie w stanie rzucić wyzwanie Skrze Bełchatów i ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Nazwiska robiły wielkie wrażenie. Matej Kazijski, Nikołaj Penczew, Łukasz Żygadło, Simon van de Voorde, ale przede wszystkim bohater narodowy – Bartosz Kurek. Zespołem kierował asystent Heynena z kadry – Mieszko Gogol, a dyrektorem sportowym został słynny Radostin Stojczew. Pierwszy sygnał alarmowy, zupełnie przypadkowy, pojawił się już w pierwszej kolejce, gdy mecz musiał zostać przełożony z powodu awarii światła w Netto Arenie.
Ta ciemność była, jak się później okazało, prorocza. Klub, który wziął na siebie ogromne zobowiązania, wynikające z gwiazdorskich kontraktów zawodników, nie był w stanie im finansowo podołać. Siatkarze kolejne spotkania rozgrywali za darmo, ale było kwestią czasu, aż dojdzie do spektakularnego upadku. "Bomba" wybuchła w momencie rozwiązania kontraktu przez Bartosza Kurka. Za nim poszli kolejni gracze i 13 grudnia klub ogłosił wycofanie z rozgrywek. Katastrofa wizerunkowa nie tyle dla klubu, co dla ligi mistrzów świata. Pytanie tylko, kto pozwolił Stoczni na składanie obietnic bez pokrycia...
Najsprytniejsi: Onico Warszawa
Jako że w przyrodzie nic nie ginie, na nieszczęściu Stoczni skorzystali inni. W najbardziej spektakularny sposób – stołeczne Onico, które do szczęśliwych okoliczności dołożyło zdecydowanie działaczy, sporo pieniędzy i sprowadziło Kurka i Penczewa do siebie. Opłacalności inwestycji świadczy fakt, że bilety na Torwarze wyprzedają się na pniu, nawet z dużym wyprzedzeniem. Magia najlepszego siatkarza Europy działa. Pytanie, czy na dłuższą metę nie zepsuje to atmosfery w drużynie, w której niektórzy mogli się poczuć takim obrotem spraw poszkodowani. Czasem za dużo dwa grzyby w barszcz...
Największa niespodzianka: reprezentacja kobiet
Pokonanie Brazylii 3:2 podczas prestiżowego turnieju Montreux zaskoczyło największych optymistów. Polki nie awansowały do MŚ w Japonii i to właśnie w Szwajcarii chciały pokazać się z jak najlepszej strony. O skali sukcesu świadczy fakt, że na wygraną z Brazylijkami trzeba było czekać 48 lat. Z zespołu mógł je zatem pamiętać tylko trener Jacek Nawrocki, który w 1970 roku miał pięć lat... Biało-czerwone nie zdołały przejść do kolejnej rundy, o czym zadecydowała jedyna porażka – 0:3 z Rosją.
Do Ligi Narodów Polki przystąpiły jako "pretendentki", nie mając zapewnionego bytu w nowych rozgrywkach. Spisały się jednak nieźle, zagrały kilka naprawdę solidnych spotkań i zajęły dziewiąte miejsce w stawce 16 zespołów. Wydawało się, że nie wystarczy to na udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Tokio, ale... uśmiechnęło się szczęście. W wyniku wycofania się jednej z reprezentacji będą miały szansę powalczyć o udział w imprezie czterolecia. Rywalkami będą mistrzynie świata Serbki, a także Tajlandia i Portoryko.
Najmniej słowny: Ferdinando De Giorgi
Po nieudanej przygodzie z reprezentacją Polski, która nadszarpnęła jego pozycję nad Wisłą, pomocną dłoń wyciągnął do niego Jastrzębski Węgiel. Z klubem podpisał w stycznuy trzyletni kontrakt. Zapowiadał realizację dalekosiężnego planu. Do zespołu trafili między innymi mistrz świata Dawid Konarski, a także reprezentant Francji Julien Lyneel. Wprowadzanie w życie planu De Giorgiego zakończyło się wraz z otrzymaniem przez niego lukratywnej oferty z Cucine Lube Civitanova. Zdziwienie było tym większe, że po kim jak po kim, ale po Włochu można było się spodziewać słowności i dotrzymywania umów. Rzeczywistość okazała się dla jastrzębian bardzo nieprzyjemna...
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.