| Inne

Justyna Plutowska i Jeremie Flemin w szkole mistrzów. "Spełniliśmy marzenie z dzieciństwa"

Justyna Plutowska i Jeremie Flemin latem trafili do ośrodka w Montrealu (fot. PAP/archiwum prywatne)
Justyna Plutowska i Jeremie Flemin latem trafili do ośrodka w Montrealu (fot. PAP/archiwum prywatne)

Podczas igrzysk olimpijskich w Pjongczangu świętowali podwójny sukces, prowadząc swoich zawodników do złotego i srebrnego medalu w łyżwiarstwie figurowym. Teraz Marie-France Dubreuil, Patrick Lauzon i Romain Haguenauer pod swoje skrzydła wzięli wicemistrzów Polski. – To szaleństwo. Spełniły się nasze marzenia z dzieciństwa – przyznali Justyna Plutowska i Jeremie Flemin w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Justyna Plutowska i Jeremie Flemin – dwukrotni wicemistrzowie Polski w łyżwiarstwie figurowym, w konkurencji par tanecznych. Uczestnicy mistrzostw Europy 2018 i innych zawodów międzynarodowych. Latem rozpoczęli treningi w Montrealu, w którym szkolą się medaliści igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy. Prowadzą kanał na YouTube, gdzie opowiadają o tajnikach łyżwiarstwa.

***

Mateusz Górecki, SPORT.TVP.PL: – W 2014 roku byłaś blisko zakwalifikowania się na igrzyska olimpijskie w Soczi, a później… zniknęłaś. Skąd decyzja o powrocie do sportu?
Justyna Plutowska: – Wciąż czegoś mi brakowało i wiedziałam, że jako sportowiec nie osiągnęłam tego, co chciałam. Podejmowałam różne prace, ale to nie było to. Uważałam, że jestem jeszcze młoda, mogę jeździć na łyżwach i spełniać marzenia. Początkowo kontaktowałam się z różnymi łyżwiarzami, m.in. z innym zawodnikiem z Francji. Nie do końca nadawał się jednak do sportu, bo prowadził imprezowy tryb życia. Wtedy dostałam wiadomość od Jeremiego, spróbowaliśmy wspólnych treningów i tak się zaczęło.

– Początkowo trenowaliście u Barbary Fusar-Poli – mistrzyni świata i Europy oraz medalistki olimpijskiej. Dlaczego przerwaliście tę współpracę?
Jeremie Flemin: – Złożyło się wiele czynników. Czuliśmy, że nie robimy takich postępów, jakich oczekiwaliśmy. Po dwóch latach pracy w Mediolanie nie zauważyliśmy dużej zmiany w naszej jeździe. W samej szkole było wiele wydarzeń, które nas zniechęciły. Brakowało motywacji do pracy, nie czuliśmy też porozumienia z trenerami. Między zawodnikami nakręcała się spirala negatywnych emocji i atmosfera nie była najlepsza. Potrzebowaliśmy zmiany, czegoś nowego.

– Wybór padł na Montreal.
Justyna: – Był celem od samego początku, kiedy tylko zdecydowaliśmy się startować razem. Jeremie znał wcześniej trenera Romaina Haguenauera i starał się z nim skontaktować. Wtedy stwierdzili, że nie mają miejsca, ale pewnie to była wymówka. Doskonale to rozumiemy, zgłosiliśmy się dwa lata przed igrzyskami w Pjongczangu, a w ich ośrodku byli m.in. Tessa Virtue i Scott Moir oraz Gabriella Papadakis i Guillaume Cizeron, czyli par, które później zdobyły dwa najcenniejsze medale. O nas nikt nie słyszał, nie mieliśmy żadnych wyników.

– Jak udało wam się dostać do szkoły, uznawanej za mekkę światowego łyżwiarstwa?
Justyna: – Romain i Marie-France Dubreuil widzieli nas podczas treningów przed ubiegłorocznymi mistrzostwami Europy. Po zawodach skontaktowaliśmy się z nimi i znów zapytaliśmy o możliwość dołączenia do ich szkoły. Tym razem się zgodzili. Spotkaliśmy się ponownie podczas mistrzostw świata w Mediolanie i ustaliliśmy szczegóły. Musieliśmy jeszcze poczekać na zgodę polskiego związku, ale wszystko poszło po naszej myśli.

– Musieliście mocno starać się o to miejsce?
Justyna: – To była wyłącznie ich decyzja, nie musieliśmy spełniać żadnych konkretnych warunków. Nie zważali też na to, że jesteśmy drugą w parą w kraju, bo uważają, że wszystko jest w naszych rękach i dzięki ciężkiej pracy możemy być najlepsi. Wiemy też, że Kanadyjczycy – Kaitlyn Weaver i Andrew Poje (wicemistrzowie świata z 2014 roku, brązowi medaliści MŚ 2015 i 2018 – przyp. red). po igrzyskach też chcieli przyjechać do Montrealu, ale nie zostali przyjęci. Być może trenerzy nie chcieli robić konkurencji wewnątrz ośrodka, bo mają już u siebie dwie pary kanadyjskie.

Justyna Plutowska i Jeremie Flemin podczas treningów w Montrealu (fot. archiwum prywatne)
Justyna Plutowska i Jeremie Flemin podczas treningów w Montrealu (fot. archiwum prywatne)

– W ten sposób spełniło się jedno z waszych marzeń.
Jeremie: – Pamiętam, że jako mały chłopiec oglądałem transmisje z mistrzostw świata i widziałem tych szkoleniowców przy każdym mistrzu. To są bogowie łyżwiarstwa, sprawiają, że każdy zawodnik jeździ znakomicie. Od dziecka marzyłem o tym, żeby trafić pod ich skrzydła, ale wtedy mieszkałem w małym mieście we Francji. Słysząc, ile kosztuje szkolenie w tym ośrodku myślałem, że nie ma możliwości, abym kiedykolwiek do niego trafił. To szaleństwo, bo jednak tam jestem. Czuję się jak młody piłkarz, który ma okazję trenować pod okiem Cristiano Ronaldo albo Zinedine Zidane'a.

– Za dobrych trenerów trzeba sporo zapłacić. Koszty są duże?
Jeremie: – Jest drogo, ale nie tak, jak w Mediolanie. Tutaj możemy wybierać różne opcje, ustalać ile godzin chcemy pracować codziennie z trenerami. Na przykład Papadakis i Cizeron wykupują tylko pełne sesje ze szkoleniowcami, a my czasami jeździmy sami. Wszystko zależy od możliwości finansowych poszczególnych duetów. Jeśli w danym miesiącu mamy więcej pieniędzy, możemy wykupić dodatkowe godziny z trenerami. Co ważne, wiemy też ile zapłacimy każdego miesiąca i nie musimy martwić się wysokimi rachunkami. W Mediolanie czasami byliśmy zaskoczeni. Nie odnotowywaliśmy godzin spędzonych na lodzie, więc nigdy nie mogliśmy być pewni jakie będą koszty. Największy problem stanowią podróże. Przylot na zawody z Kanady do Europy to duży wydatek.

– Wszystko pokrywacie z własnej kieszeni?
Justyna: – Mamy ogromne wsparcie ze strony klubu i PZŁF-u, którzy pomagają przy finansowaniu treningów. Poza tym jest jednak codzienne życie i w tej kwestii musimy radzić sobie sami. Trzeba bardzo pilnować wydatków, zastanawiać się na co wydajemy nasze oszczędności. Mieliśmy ogromne szczęście, że w wakacje jeździliśmy w rewii "Art on Ice". Pieniądze, które tam zarobiliśmy, pozwalają nam utrzymywać się w Kanadzie. Ze względu na kwestie związane z wizami nie możemy podjąć żadnej pracy. Gdybyśmy byli zatrudnieni nielegalnie i ktoś nas złapał, to natychmiast moglibyśmy pakować walizki i wyjechać z kraju. Od jakiegoś czasu mamy kanał na YouTube i przed materiałami wyświetlane są reklamy. Generują trochę zysków, ale jest ich niewiele. Na razie nie wiemy, co będzie w przyszłym roku i musimy znaleźć jakiś sposób na zarobienie pieniędzy. Najważniejsze, że mam ciasne, ale ładne mieszkanie niedaleko lodowiska. Sama okolica w której mieszkamy nie należy jednak do najbezpieczniejszych…

– Będąc w Polsce trenujecie głównie w Gdańsku. W porównaniu do Kanady różnica jest pewnie duża.
Jeremie: – W kraju czasami nie mamy konkurencji, bo zazwyczaj jesteśmy na tafli z jedną juniorską parą. Klub zapewnia nam co prawda dużo godzin na lodzie, ale w tak małej grupie trochę brakuje motywacji. W hali nie ma też dobrego nagłośnienia, a to dla mnie bardzo istotne, bo wykonując program muszę wsłuchać się w muzykę. W Montrealu wszystko jest perfekcyjnie. Do dyspozycji są dwie tafle, codziennie dostajemy rozpiskę zajęć na kolejny dzień. Dzięki temu wiemy co będziemy robić w każdym kwadransie i kto będzie sprawował nad nami opiekę. Bardzo podoba nam się też sposób przygotowań do zawodów. Dwa tygodnie przed startem kilkukrotnie powtarzamy programy w trakcie treningów. Dzięki temu później wszystko wychodzi automatycznie i nawet jeśli zdarzy się błąd, dokładnie wiemy jak zareagować. W Mediolanie robiliśmy tylko jeden przejazd dziennie, więc po przeliczeniu w skali miesiąca powtarzaliśmy programy około trzy razy mniej niż obecnie.

Justyna Plutowska i Jeremie Flemin podczas ME 2017 (fot. PAP)
Justyna Plutowska i Jeremie Flemin podczas ME 2017 (fot. PAP)

– W waszych treningach udział wzięła jedna z największych gwiazd dyscypliny, trzykrotny mistrz olimpijski i mistrz świata, Scott Moir.
Jeremie: – Sama możliwość poznania Scotta była ogromnym zaszczytem. To wielki mistrz i legenda tego sportu. Oglądałem jego występy szukając motywacji do treningów i nagle okazało się, że będę miał okazję z nim pracować. Pamiętam, że podczas pierwszego spotkania byłem mocno zestresowany, ale okazał się bardzo sympatyczny, była nawet okazja, żeby trochę pożartować. Dał nam kilka drobnych wskazówek, pokazał na co zwrócić uwagę i wszystko nagle zaczęło działać. Uważam, że nie do końca potrafi przekazać swoją wiedzę słownie, a zdecydowanie lepiej sprawdza się, kiedy sam pokazuje elementy.

– Wiem, że byłeś na niego trochę zły…
Jeremie: – To było bardzo dziwne, bo podczas pierwszego spotkania przyłożył dłoń Justyny do swojej twarzy i… powąchał ją. Może chciał ją w ten sposób oczarować, ale przyznam że przez chwilę byłem zazdrosny. Pomyślałem sobie: "uwielbiam cię, jesteś legendą, ale to moja kobieta…". Oczywiście żartuję, trzeba przyznać, że Scott jest świetnym aktorem. Oglądając go w parze z Tessą Virtue można odnieść wrażenie, że łączy ich coś więcej niż tylko sport.

– Tessa też pojawiła się w Gadbois?
Justyna: – Kiedy przyjechaliśmy do Montrealu jeździli do różnych miast w Kanadzie i robili pokazy. Przez tydzień trenowali też w naszym ośrodku więc mieliśmy okazję poznać Tessę, choć rozmawialiśmy tylko kilka minut. Była natomiast okazja, aby potrenować obok siebie i to wydarzenie zapamiętamy na długo. Dobrze jest mieć idoli i kogoś na kim można się wzorować. Oczywiście nie chcemy być ich kopią, ale to zawodnicy, którzy stanowią inspirację dla wszystkich łyżwiarzy.

– Treningi w grupie z medalistami igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata to dla was dodatkowa motywacja?
Justyna: – Samo podglądanie par, ich treningów i zachowania na lodzie daje nam bardzo dużo. Wszyscy za każdym razem dają z siebie wszystko, mimo że trenujemy codziennie po kilka godzin. To ogromna motywacja, bo nie chcemy wstydzić się naszych umiejętności i tego co prezentujemy. Myślę, że nie tylko trenerzy, ale grupa z którą trenujemy pozwoliła nam zrobić tak duży progres od poprzedniego sezonu. Jeżdżąc z innymi dziewczynami zawsze potarzam sobie, że nie jestem od nich gorsza i mogę prezentować podobny poziom. Przecież mam dwie ręce i dwie nogi, a jedyne co nas odróżnia to kraj, który reprezentujemy. Nawet kiedy mamy przerwy siadamy na trybunach i oglądamy przejazdy innych par. Dzięki temu można się sporo nauczyć – interpretacji, pokazywania emocji czy poruszania się po tafli.

– W tak mocnej grupie nie dochodzi do konfliktów?
Jeremie: – Jesteśmy jak jedna duża rodzina. To bardzo miłe kiedy na treningach wykonujemy nasze programy, a każdy nas motywuje, trzyma kciuki za udany przejazd. Nie czujemy konkurencji i tego, że poszczególne pary rywalizują między sobą. Nikt nie patrzy z poczuciem wyższości, bo ma większe umiejętności albo lepsze wyniki. Atmosfera jest niesamowita, a to jeszcze nakręca nas do większej pracy.

W Montrealu można spotkać trzykrotnego mistrza olimpijskiego Scotta Moira oraz wicemistrza igrzysk, Shomę Uno (fot. archiwum prywatne)
W Montrealu można spotkać trzykrotnego mistrza olimpijskiego Scotta Moira oraz wicemistrza igrzysk, Shomę Uno (fot. archiwum prywatne)

– Jak wyglądają wasze relacje z trenerami?
Justyna: – Współpraca z Romainem jest wspaniała. To człowiek bardzo szczery i zawsze mówi otwarcie o tym, co mu się nie podoba. To dobrze, bo wiemy nad czym pracować i mamy dużą motywację, żeby nie prezentować przed nim złych elementów. W sumie trenując na tafli mamy sześciu trenerów i jeszcze dwóch, którzy zajmują się tańcem. Romain, Marie-France i Patrick to główni szkoleniowcy. Przed nimi presja zawsze jest większa, bo chce się usłyszeć pochwały z ich ust. Nie zawsze są jednak w ośrodku, często jeżdżą też z parami na zawody.

– Poza nimi jest ktoś kto zajmuje się pozostałymi kwestiami, jak np. dieta?
Jeremie: – Mieliśmy spotkanie w sprawie odżywiania, ale szczerze mówiąc nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Obserwujemy siebie, oglądamy różne poradniki i doskonale wiemy jak odżywiać się zdrowo. Dbamy, żeby posiłki były odpowiednie do naszego trybu życia. Zanim zacząłem trenować z Justyną gotowała moja mama. Mogę zdradzić, że byłem trochę grubszy, a w kuchni królowała lasagna i różne niezbyt zdrowe potrawy. Justyna czasami gotuje polską kuchnię, ale zmienia przepisy na bardziej zdrowe. To dobrze, bo takie potrawy długo czuje się w brzuchu, co nie jest dobre jeśli uprawia się sport.

– Obserwując was podczas zawodów odnoszę wrażenie, że treningi w Montrealu zmieniły was też mentalnie.
Jeremie: – Faktycznie w poprzednich latach było sporo frustracji, kiedy nie wszystko szło zgodnie z planem. Teraz jest więcej spokoju i nawet po dobrych wynikach nie wpadamy w euforię. W końcu zawsze można coś poprawić i pojechać lepiej. Idealnie byłoby powtarzać podczas zawodów to, co pokazujemy na treningach – bez stresu i zbędnego myślenia. Praca w Montrealu pozwoliła nam uwierzyć, że to co robimy ma sens i jesteśmy na dobrym poziomie. Oczywiście chcielibyśmy za każdym razem jeździć bezbłędnie, ale pomyłki zdarzają się nawet najlepszym. Sport to wzloty i upadki i trzeba być tego świadomym.

– Jesteście aktualnie numerem "dwa" w Polsce. Czujecie się na siłach, aby być wyżej w tej hierarchii?
Justyna: – Pracujemy po to, aby być na szczycie. Gdybyśmy nie mieli takiego celu moglibyśmy już dawno zakończyć starty. Uważamy, że możemy tego dokonać, bo nie czujemy się gorsi od innych duetów. Przy czystych programach jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi, a z każdym tygodniem jesteśmy coraz bliżej. Jeśli nie uda się w tym sezonie, to może w przyszłym. W tym roku chcielibyśmy pojechać do Japonii na mistrzostwa świata, ale głównym celem są igrzyska w 2022 roku i na tym się głównie koncentrujemy. Cieszymy się z pozytywnych opinii od sędziów, którzy doceniają naszą pracę i dostrzegają postęp, który zrobiliśmy. Wszyscy uważają że jesteśmy zupełnie inną parą niż chociażby w ubiegłym roku.

– Marzycie o igrzyskach, ale Jeremie bez polskiego obywatelstwa nie będzie mógł na nie pojechać. Poczyniliście już jakieś kroki w tej kwestii?
Justyna: – W zasadzie już dwa lata temu rozpoczęliśmy starania o obywatelstwo. Od jakiegoś czasu ta sprawa jest jednak wstrzymana i niewiele możemy zrobić, żeby doprowadzić ją do końca. Aplikowaliśmy chwilę po naszym soliście, Igorze Rezniczenko, który już od dawna ma polskie obywatelstwo. Myślę, że osoby, które się tym zajmują nie naciskają na odpowiednie organy, bo na razie nie jest to konieczne. Chcemy jednak jechać na igrzyska i lepiej załatwić tę kwestię już teraz i nie myśleć o tym w ostatniej chwili.

– Na razie przed wami start w styczniowych mistrzostwach Europy. Jakie cele macie na te zawody?
Jeremie: – Chcemy być najlepszą polską parą taneczną, a Natalia i Maksym w ubiegłym roku zajęli miejsce w czołowej dziesiątce mistrzostw Europy. Poprzeczka jest więc postawiona bardzo wysoko, ale trzeba podejmować takie wyzwania. Zadowoli nas miejsce w "piętnastce" i to jest realny cel. Trzeba tylko odpowiednio się przygotować, przepracować czas przed zawodami i skupić się na starcie, nie myśląc o tym, co robią inni. To klucz to dobrego rezultatu.

– Biorąc pod uwagę w jakim miejscu trenujecie, oczekiwania wobec was będą rosły.
Justyna: – W naszym przypadku czas jest bardzo cenny. Być może wyglądamy młodo, ale jako łyżwiarze zaliczamy się już do starszych zawodników, którym bliżej do końca kariery. Nie mamy przed sobą kolejnych dziesięciu lat, a chcemy pojechać na igrzyska olimpijskie. Dlatego musimy pracować z najlepszymi trenerami i być tak dobrzy, jak to tylko możliwe. Porównam to do pracy na komputerze. Nie możesz mieć słabego sprzętu, jeśli chcesz robić dobrej jakości materiały.

– Będąc parą na lodzie i poza nim trudno jest nie mieszać "pracy" z życiem prywatnym?
Jeremie: – Na razie wszystkie nasze myśli są skupione na celach sportowych i nawet w domu rozmawiamy o łyżwiarstwie. Mamy też inne zajęcia – ja dużo pracuję przy komputerze montując filmy. Spędzamy ze sobą sporo czasu, często nawet całe dnie, ale nie czujemy się sobą zmęczeni. Nigdy nie mieliśmy poczucia, żeby wyrwać się z domu i od siebie odpocząć. Szczerze mówiąc czasami jest mi nawet smutno, kiedy Justyna wychodzi na zakupy beze mnie, a ja zostaję sam. Parę lat temu bym w to nie uwierzył, że można tak bardzo chcieć przebywać z jedną osobą. Nawet jeśli nie wszystko wychodzi nam na lodzie, to nie przenosimy tego do życia prywatnego. W tym też pomogły nam treningi w Montrealu. Jest mniej frustracji, bo jeśli pojechaliśmy źle jednego dnia, to następnego możemy się poprawić i nie chodzimy sfrustrowani. Oczywiście są gorsze dni, ale jesteśmy ze sobą szczęśliwi.

– Po zakończeniu kariery też chcecie być związani z tym sportem?
Jeremie: – Być może otworzymy w Polsce własną szkołę łyżwiarską. Mimo tak krótkiego czasu dużo już nauczyliśmy się w Kanadzie i po zakończeniu kariery chcielibyśmy dzielić się tą wiedzą. U nas trenuje się zupełnie inaczej i wydaje nam się, że warto pokazać polskim łyżwiarzom inne podejście do sportu. Mamy swoje plany, ale na razie to tajemnica. Warto byłoby też odnieść sukces jako zawodnicy, bo wtedy z pewnością będzie nam łatwiej przyciągnąć uczniów do naszej szkoły. Bardzo lubię Gdańsk i być może w przyszłości tu zamieszkam. Znam coraz więcej polskich słów, ostatnio nawet uczyłem się hymnu. W zasadzie jestem już gotowy, żeby zaśpiewać go na najwyższym stopniu podium…

Transmisje mistrzostw Europy w Mińsku (21-27 stycznia) i mistrzostw świata w Saitamie (18-24 marca) w TVP Sport, SPORT.TVP.PL i aplikacji mobilnej.

Rozmawiał Mateusz Górecki

Zobacz też
Alpejski Święty Graal. "Tu oddziela się herosów od... pacjentów"
fot. Gettyimages
polecamy

Alpejski Święty Graal. "Tu oddziela się herosów od... pacjentów"

| Inne 
20 lat minęło... Zobacz debiut Stocha w Pucharze Świata!
(fot. TVP1)

20 lat minęło... Zobacz debiut Stocha w Pucharze Świata!

| Skoki 
Walka o kolejne medale. Sprawdź piątkowy program w Planicy
Polscy skoczkowie podczas dnia medialnego (fot. Justyna Skubis/ TVP Sport)

Walka o kolejne medale. Sprawdź piątkowy program w Planicy

| Inne 
Pierwsze medale MŚ i treningi skoczków. Sprawdź czwartkowy program w Planicy
MŚ Planica 2023: program i terminarz w czwartek 23.03.2023

Pierwsze medale MŚ i treningi skoczków. Sprawdź czwartkowy program w Planicy

| Inne 
MŚ Planica: sprawdź program na środę. Polki wystąpią w kwalifikacjach
MŚ Planica 2023: terminarz w środę 22.02. O której godzinie starty Polaków?

MŚ Planica: sprawdź program na środę. Polki wystąpią w kwalifikacjach

| Inne 
Planica 2023. Monika Skinder przed MŚ: żal, że nie wystawiamy sztafety
(fot. TVP)

Planica 2023. Monika Skinder przed MŚ: żal, że nie wystawiamy sztafety

| Inne zimowe 
Lider kadry przyznaje: Planica? Wiemy, że to mekka skoczków
(fot. TVP)
polecamy

Lider kadry przyznaje: Planica? Wiemy, że to mekka skoczków

| Inne zimowe 
Rosjanie na MŚ w Planicy? FIS musiał się tłumaczyć...
Aleksander Bolszunow (fot. Getty Images)

Rosjanie na MŚ w Planicy? FIS musiał się tłumaczyć...

| Inne 
Jewhen Marusiak sensacją PŚ. "Na Ukrainie to... sport niszowy"
(fot. Getty)

Jewhen Marusiak sensacją PŚ. "Na Ukrainie to... sport niszowy"

| Skoki 
Kadra na MŚ liczy... dwie osoby. "W kraju pewnie nikt o mnie nie wie"
Peruwiańczycy w MŚ (fot. Materiał własny)
tylko u nas

Kadra na MŚ liczy... dwie osoby. "W kraju pewnie nikt o mnie nie wie"

| Inne 
Polecane
Najnowsze
Niepewność wicemistrza i autodestrukcja w obozie Rekinów
Niepewność wicemistrza i autodestrukcja w obozie Rekinów
Frank Dzieniecki
Frank Dzieniecki
| Motorowe / Żużel 
Patryk Dudek (czerwony kask) jedzie w tym sezonie wyśmienicie (fot. PAP)
Chorwacki sportowiec pobił rekord Guinnessa we freedivingu [WIDEO]
Sportowy Wieczór (fot. youtube.com/VITOMIRMARICIC)
Chorwacki sportowiec pobił rekord Guinnessa we freedivingu [WIDEO]
| Inne 
Zorganizują "igrzyska na sterydach". To zaprzeczenie idei sportu [WIDEO]
(fot. TVP Sport)
Zorganizują "igrzyska na sterydach". To zaprzeczenie idei sportu [WIDEO]
| Inne 
Słowenia – Czechy. ME mężczyzn U-21, Nitra [SKRÓT]
Słowenia – Czechy. Mistrzostwa Europy mężczyzn U-21, Nitra [SKRÓT]
Słowenia – Czechy. ME mężczyzn U-21, Nitra [SKRÓT]
| Piłka nożna 
Anglia – Niemcy. ME mężczyzn U-21, Nitra [SKRÓT]
Anglia – Niemcy. ME mężczyzn U-21, Nitra (fot. Getty)
Anglia – Niemcy. ME mężczyzn U-21, Nitra [SKRÓT]
| Piłka nożna 
KMŚ 2025: sprawdź wyniki, terminarz i tabele grup
KMŚ 2025 – terminarz, wyniki, tabele klubowych mistrzostw świata [AKTUALIZACJA]
KMŚ 2025: sprawdź wyniki, terminarz i tabele grup
| Piłka nożna 
Real zatrzymany na początek mundialu
Piłkarze Realu Madryt (fot. Getty)
Real zatrzymany na początek mundialu
| Piłka nożna 
Do góry