| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Do niedawna kariera Kamila Syprzaka przebiegała wręcz wzorowo: brąz mistrzostw w Katarze, transfer do wielkiej Barcelony... W połowie tego roku, z dnia na dzień, z pierwszego obrotowego stał się trzecim na swojej pozycji. Grywał sporadycznie, również w kadrze. – Trudny rok za mną. Wiele moglibyśmy o nim rozmawiać, ale to tylko pewien rozdział. Chcę go już zamknąć. Pora budować nowy – mówi. W rozmowie ze SPORT.TVP.PL opowiada o radzeniu sobie z frustracją, krytyce, przypiętych mu łatkach i ofertach z nowych klubów.
Maciej Wojs, SPORT.TVP.PL: – Po trzech latach regularnych występów, w tym sezonie sporo czasu spędza pan na ławce lub poza składem Barcelony. Jak się pan w tym odnajduje?
Kamil Syprzak: – To bardzo ciekawe doświadczenie. Nie powiem, sytuacja nie jest dla mnie łatwa. Być może niektórzy zawodnicy załamaliby się psychicznie, bo to coś, o czym się sporo myśli i trudno pozbyć się tego z głowy. Zawodnikowi trudno poradzić sobie z decyzjami trenera, z którymi nie musi się do końca zgadzać, ale zawsze musi je respektować. I ja tak się zachowuję. W pełni profesjonalnie podchodzę do mojej pracy. Trener ma takie założenia, taki plan. Ja też dobrze wiem, że nasza taktyka w tym sezonie uległa zmianie: dużo więcej biegamy i na razie wychodzi nam to na dobre. Trener jak na razie nie widzi mnie w tej taktyce. Ja z kolei moją pracą na treningach i grą w meczach muszę mu pokazać, że wciąż może ze mnie korzystać tak, jak to robił przez trzy wcześniejsze lata. Myślę, że z mojej strony nie mogę nic więcej dołożyć.
– Miał pan momenty zwątpienia?
– Właśnie nie. Szczerze mówiąc, jestem dumny z tego jak podchodzę do całej tej sytuacji. Mam też bardzo duże wsparcie ze strony rodziny i żony. To też potrzebne właśnie w takim momencie, bo przecież wiadomo, że emocje, które kumulują się w człowieku na treningu czy podczas meczów, później przenosi się do domu.
– I tam następuje ich rozładowanie.
– Tak. Często naszym najbliższym obrywa się za to, co nie poszło po naszej myśli na treningach. Dlatego żony też mają bardzo ciężko w takich sytuacjach z nami, zawodnikami. Osobiście staram się tego nie robić, ale mimo że nie chcę tak się zachowywać, że się kontroluję, to wiem, że wszystkiego nie da się zamknąć w sobie. Czasami po prostu lepiej nie trzymać tego w sobie.
– W takich sytuacjach kumulowanie w sobie emocji może prowadzić do jeszcze większej frustracji.
– Oczywiście. Na razie radzę sobie z tą sytuacją. Nie jest ona łatwa, wszyscy dobrze o tym wiedzą. Ale tłumaczę sobie, że jestem jeszcze młodym zawodnikiem i sporo przede mną.
– Nie bez powodu nawiązałem do frustracji. Rzeczywiście nie gra pan wiele w tym sezonie, ale wydaje mi się, że trudniejsze do zaakceptowania były wycieczki fundowane przez trenera, choćby do Kielc czy Kataru na finały klubowych mistrzostw świata. Leciał pan tam z zespołem, a potem siadał na trybunach. Podkopywało to pana boiskową pewność?
– Właśnie nie, w ogóle.
– Ani trochę?
– Kompletnie, nic a nic. Sam jestem w szoku, bo to pierwsza w życiu taka sytuacja dla mnie. Nie gram wiele, a jeżeli już dostawałem szansę, to starałem się poukładać sobie w głowie wszystkie myśli. Najważniejsze było nie dołować się, że nie grałem wcześniej. Poza tym na każdym treningu starałem się utrzymywać rytm meczowy, choć wiadomo, że to trudne gdy się nie gra. Jeśli jednak miałbym się sam ocenić, to wydaje mi się, że wykorzystałem minuty, które dostałem, zwłaszcza w ostatnich meczach Ligi Mistrzów i Ligi ASOBAL. W każdym z nich dołożyłem swoją małą cegiełkę do zwycięstw. Nie jest mi łatwo, ale cały czas powtarzam sobie, że to nowe i ciekawe doświadczenie.
Wkurza mnie to, że przypięto mi łatkę niezdolnego do gry w defensywie. Owszem, nie jestem najlepszym obrońcą na świecie, ale potrafię w niej grać.
– Wszystko zmieniło się wraz z przyjściem w lecie Ludovica Fabregasa.
– Przed startem sezonu nikt nie wie jak ten rok będzie wyglądał. Miałem swoje przypuszczenia, przecież nie jestem głupi. Wiedziałem, że Ludovic nie przychodzi po to, by siedzieć na ławce. Myślałem jednak, że wdrożenie go do zespołu będzie przebiegało troszeczkę dłużej i... będzie też bardziej zależne ode mnie. Tak jednak nie było i też muszę to uszanować, bo takie są założenia trenera.
– Trener Pascual powiedział panu wcześniej, że będzie pan grał mniej?
– Nie. To był dla mnie pewnego rodzaju lekki szok. Zawsze wydawało mi się, że mam zdolność analizowania przebiegu danych sytuacji. Obserwowałem je z boku, oceniałem i te oceny były dosyć trafne. W tym wypadku niestety się pomyliłem. Przypuszczałem, że wejście Ludovica do zespołu będzie trwało dłużej, a ja w pierwszych meczach dostanę szansę, będę wychodził w pierwszym składzie i jeśli będę grał dobrze, to trener będzie na mnie stawiał. Taktyka była jednak inna: od pierwszego treningu było widać, że Ludo wchodzi do zespołu "z buta" i trener będzie stawiał właśnie na niego. I ja to szanuję. Nie mogę przecież pokazać trenerowi, że jestem nie wiadomo na co obrażony. Takie jest życie sportowca, niestety. Raz są lepsi od niego, innym razem to on jest tym numerem jeden. Na mnie ta sytuacja wpływa bardzo motywująco. Mimo tego, że wcześniej bardzo ciężko pracowałem nad sobą, to wiem teraz, że muszę pracować jeszcze więcej, by móc rywalizować i wygrywać z innymi zawodnikami.
– "Kamil Syprzak zatrzymał się, nie rozwija się, spoczął na laurach". Z czym trudniej sobie poradzić? Z taką krytyką czy tą sytuacją, w której się pan znalazł?
– Wiem, że w Polsce jest wielu specjalistów od wszystkiego i każdy z nich wie wszystko najlepiej. Szczerze mówiąc cieszę się, że jestem w Hiszpanii, bo dzięki temu nie czytam zbyt dużo polskiej prasy. Jasne, czasem niektóre teksty do mnie dotrą, bo rodzina przegląda różnego rodzaju komentarze i wpisy. Ja na szczęście umywam od tego ręce. Denerwuje mnie jednak czasami to ocenianie, szczególnie z tak dużego dystansu. Ludziom wydaje się, że lepiej wiedzą ode mnie jak i ile trenuję. Trafiłem gdzieś na komentarz, że "gdybym przyłożył się do pracy na treningach, to przecież trener dałby mi szansę". No cóż, tak to nie wygląda. Ludzie nie mają pojęcia jaka jest rzeczywistość.
– Witamy w polskim piekiełku. Do niego trafił pan też z kadrą, w której skądinąd również nie grał pan wiele. Tak jak i w klubie, tak i tu do Izraela poleciał pan na wycieczkę.
– No tak, to kolejny przykład decyzji trenerskiej, z którą zawodnik może się nie zgadzać, ale musi akceptować. W pewnym sensie rozumiem trenerów, bo dobrze wiedzieli, że w meczach poprzedzających zgrupowanie nie grałem za wiele. Uważam jednak, że swoim zachowaniem na treningach pokazałem jednak, że jestem w dobrej formie i nieźle się prezentuję. Do każdych zajęć podchodziłem na sto procent. Taka była jednak decyzja. Ja się z nią nie zgadzałem, ale też uznałem, że powinienem to przemilczeć, zacisnąć zęby i pokazać na kolejnych treningach i w meczach, że trener popełnił błąd. Być może ze mną na boisku udałoby się nieco inaczej rozegrać to spotkanie. Dobrze wiemy, że jestem zawodnikiem, który swoją grą angażuje kilku obrońców. Czasami można to dobrze wykorzystać.
– Przejdźmy do ostatnich meczów w 2018 roku: cztery gole z Japonią, trzy z Rumunią. To wygląda jak promyk nadziei...
– Oby. W końcu zaczęliśmy też nowy rok...
– Ten miniony był wyjątkowo trudny.
– Ale był też ciekawy. Wiele moglibyśmy o nim rozmawiać, ale dla mnie to tylko pewien rozdział. Chcę go już zamknąć i wraz z 2019 rokiem budować kolejny. Sporo decyzji przede mną. Kończy mi się kontrakt w Barcelonie i tak naprawdę nie wiem co będzie ze mną. Na szczęście mam sporo ofert, tak naprawdę mogę w nich przebierać. Chcę wybrać tę najlepszą i znaleźć się w takim miejscu, gdzie znów będę dużo grał. Nie lubię siedzieć na ławce. Wiadomo, że przed wyjazdem do Barcelony nie miałem tej pewności, ale z pierwszych trzech lat mogę być zadowolony. Jasne, nie grałem w obronie, tyle że już wcześniej nie dostawałem w niej szans. Jedynie w Płocku Manolo Cadenas miał do mnie nieco większe zaufanie i dawał grać po obu stronach boiskach. W Barcelonie występowałem wyłącznie w ataku, ale i tak jestem zadowolony z tych trzech sezonów. Oczywiście obecny jeszcze się nie skończył, jesteśmy ledwie w połowie i... tak naprawdę wszystko może się zmienić. To dlatego też ważne jest, by nie przejmować się obecną sytuacją, tak do tego podchodzę. Wiem jaka jest piłka ręczna... To sport, w którym kontuzje są czymś normalnym. Ktoś wypadnie, ty wskoczysz na jego miejsce, zagrasz dwa bardzo dobre mecze i wszystko ulega zmianie. W ten sposób powinno się do tego podchodzić.
– To brzmi, jakby wciąż była szansa, że Barcelona zaoferuje panu nowy kontrakt.
– Jak najbardziej taka furtka istnieje, bo nie dostałem żadnego sygnału z klubu o pożegnaniu po sezonie. Dlatego też tym bardziej powinienem dawać z siebie jeszcze więcej na każdym treningu. Potwierdzać, że jestem profesjonalistą i chcę wypełnić kontrakt do końca lub być może pozostać w klubie na dłużej. Wiadomo, musiałoby to być na innych warunkach niż te obecne. Jeśli miałbym zostać w Barcelonie i grać tyle, ile teraz, to myślę, że nie byłoby to korzystne dla obu stron.
– Piłka ręczna w ostatnich latach przyspieszyła, trenerzy coraz rzadziej korzystają z obrotowych, którzy grają wyłącznie w ataku, a do obrony trzeba ich zmienić. Nie jest to dla pana utrudnienie w rozmowach?
– Nie, bo jestem jak najbardziej za tym, by grać po obu stronach. Ktoś kiedyś przypiął mi łatkę, że jestem zawodnikiem, który potrafi grać tylko w ataku, a nie umie w obronie. Owszem, nie jestem najlepszym obrońcą na świecie, ale potrafię w niej grać. Za każdym razem, gdy dostaję możliwość gry w ataku i w obronie staram się pokazać wszystkim, a przede wszystkim udowodnić sobie, że potrafię grać z przodu i tyłu. Z Japonią zagrałem tak 35 minut z trudnym dla mnie przeciwnikiem, bo rywale byli niscy i bardzo szybcy, ale uważam, że były w tym czasie naprawdę dobre momenty. Wkurza mnie to, że przypięto mi łatkę niezdolnego do gry w defensywie. Zapewniam jednak, że dążę do tego, by występować i w ataku, i w obronie.
– Francja czy Niemcy? Która liga jest lepsza dla Kamila Syprzaka?
– Bliżej mi chyba do ligi francuskiej. Liga niemiecka jest oczywiście najlepsza na świecie, ale rozgrywki we Francji z dnia na dzień stają się coraz lepsze. Kiedyś moim marzeniem było zagrać w Bundeslidze, dalej zresztą tak jest.
– Wszystko wciąż jest możliwe.
– Tak, mam propozycje zarówno z Niemiec, jak i z Francji.
– I z Vardaru Skopje.
– I z Vardaru. Kilka dni temu wyczytałem nawet w Internecie, że "Syprzak trafi do Vardaru". To bardzo ciekawa sytuacja dowiedzieć się z Internetu informacji na swój temat. Wyjątkowe doświadczenie.
– Z informacji, jakie dotarły do mnie z Francji, mówi się o ofertach od finalistów ostatniej edycji Ligi Mistrzów: Montpellier i Nantes.
– Rzeczywiście mam od nich propozycje. Te rozmowy są na bardzo zaawansowanym poziomie, ale są jeszcze trzy kluby z ligi niemieckiej – jeden z czołówki i dwa ze środka tabeli. Nie mam na co narzekać. Sezon jeszcze się jednak nie skończył. Mam wiele do wygrania i udowodnienia sobie. I tyle. Jaki to będzie rok pokaże czas. Mam tylko nadzieję, że będzie dla mnie zdecydowanie lepszy niż 2018.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.