{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Wybierz najlepszy skok 67. Turnieju Czterech Skoczni! [sonda]

67. Turniej Czterech Skoczni jest już tylko wspomnieniem, ale warto powrócić do wydarzeń na skoczniach w Niemczech i Austrii. Zapraszamy do wyboru najlepszego skoku!
Turniej Czterech Skoczni: porównianie "karet"
Ryoyu Kobayashi – 1. seria, Oberstdorf (138,5 m)
Wielki faworyt już pierwszym skokiem potwierdził aspiracje i zrzucił presję na rywali. Dotychczas najlepszego Markusa Eisenbichlera przeskoczył o 5,5 metra. Ależ to było otwarcie!
Kamil Stoch – 2. seria, Garmisch-Partenkirchen (134 m)
Polak po pierwszej serii musiał odrabiać straty. Skoczył 129 metrów i zajmował dopiero 16. miejsce. W finale odpalił prawdziwą "rakietę". W trudnych warunkach wylądował na 134. metrze, co wywindowało go o 10 pozycji. W drugiej serii miał najwyższą notę.
Ryoyu Kobayashi – 1. seria, Innsbruck (136,5 m)
Do skoku Japończyka rywalizacja w 1. serii na Bergisel była wyrównana. Lider Pucharu Świata swoim skokiem odebrał przeciwnikom wszelką nadzieję. Zaliczył 136,5 metra, zaledwie 1,5 m mniej od rekordu Michaela Hayboecka. Szczególne wrażenie zrobiło znakomite lądowanie, a przecież o ten element najbardziej obawiano się przed jego występem w stolicy Tyrolu.
Dawid Kubacki – 1. seria, Bischofshofen (138 m)
W kwalifikacjach zasygnalizował, że słabszy występ w Innsbrucku był tylko wypadkiem przy pracy. Wynikiem 145 metrów poprawił rekord skoczni Paula Ausserleitnera. W 1. serii konkursowej znów spisał się kapitalnie i po skoku na 138. metr zajmował drugie miejsce ze stratą zaledwie 0,2 pkt do prowadzącego Markusa Eisenbichlera. Skoczył jednak metr dalej od Niemca.
Ryoyu Kobayashi – Bischofshofen, 2. seria (137,5 m)
Po 1. serii Japończyk zajmował czwarte miejsce i wygranie czwartego konkursu TCS stanęło pod dużym znakiem zapytania. W finale pokazał jednak wielką klasę i po prostu znokautował rywali. Najlepszy dowód, że dołączenie do Svena Hannawalda i Kamila Stocha nie było przypadkiem.
Stefan Horngacher pozostanie trenerem polskich skoczków? Wszystko zależy od rodaka