| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Ricardo Sa Pinto jest w Legii władcą absolutnym. Portugalczyk nie szuka w Warszawie przyjaciół – lekką ręką zrezygnował z niechcianych zawodników, odciął drużynę od mediów, zamknął się w gronie zaufanych współpracowników. Bronią go wyniki i... kibice, którym podoba się, że do szatni wreszcie przywrócono dyscyplinę.
– Sa Pinto kłócił się z trenerami i sędziami, obrażał dziennikarzy. Ciągle narzekał, że prasa się na niego uwzięła, a piłkarze stoją za nim murem. Mówią, że był dla nich jak ojciec i stworzył grupę, w której każdy czuł się jak w rodzinie.
Brzmi znajomo? Tak Portugalczyka w sierpniu opisywał Mariusz Moński, ekspert od ligi belgijskiej. Przed przyjściem do Legii Sa Pinto pracował w Standardzie Liege, z którym zdobył wicemistrzostwo i Puchar Belgii. Miał na tyle dobre wyniki, że w styczniu 2019 r. zajął trzecie miejsce w głosowaniu na... trenera roku w Belgii. Choć od kilku miesięcy już tam nie pracuje.
W sierpniu objął Legię i szybko zaczął wprowadzać swoje porządki. Dotyczyły one praktycznie wszystkich aspektów funkcjonowania – od drużyny i sztabu, przez klubowe media, po samochód, jaki dostał od klubu. Najlepiej przedstawić je w punktach.
Wszystkie ekscentryzmy Ricardo Sa Pinto:
– Zesłał Krzysztofa Mączyńskiego do rezerw bez rozmowy i bez możliwości powrotu. – Nie był godzien podania ręki – powiedział o nim "Mąka" po rozwiązaniu kontraktu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Do rezerw trafili również Jose Kante, Cristian Pasquato i Chris Philipps.
– Mocno ograniczył rolę Krzysztofa Dowhania – słynnego trenera bramkarzy, który w Legii pracował od lat. Sa Pinto otacza się swoimi ludźmi i ma również swojego trenera bramkarzy. Dlatego Dowhań zdecydował się na od dawna odkładaną operację i odpoczynek.
– Odcina się od polskich trenerów pracujących w Legii. Szkoleniowcy rezerw i juniorów mają zakaz przebywania na treningach pierwszej drużyny.
– Lekką ręką posadził na ławce Arkadiusza Malarza, czyli praktycznie jedynego zawodnika, który nie zawodził w ostatnich miesiącach przed przyjściem Portugalczyka. A potem nie zabrał go w ogóle na zgrupowanie do portugalskiej Troi.
– Już w Troi zamknął przed dziennikarzami i fotoreporterami mecz towarzyski z Amora FC (2:0). Nie poinformowano również, z kim Legia się zmierzy. Nie wiedzieli tego nawet piłkarze. Na sparing nie wpuszczono nawet... mediów klubowych.
– Zabronił piłkarzom udzielania wywiadów dziennikarce "Przeglądu Sportowego", Izie Koprowiak, choć biuro prasowe Legii zapewniało, że żadnego zakazu nie ma. "Staramy się, aby relacje między dziennikarzami a piłkarzami były jak najlepsze, lecz nie na wszystko mamy wpływ" – brzmiał komunikat na Twitterze.
– I właśnie Koprowiak poinformowała o karach, jakie wprowadził: 600 euro za pierwsze nieodebrane połączenie od członka sztabu. 1000 euro za drugie.
– Piłkarze mają też zakaz oddalania się od klubu na odległość większą niż 30 kilometrów. Nawet w dniach wolnych!
– Zaraz po przyjściu do Legii zażądał apartamentu w najbardziej luksusowym wieżowcu w centrum Warszawy i sportowego auta. Jego asystent jest na jego każde skinienie.
– Kilkukrotnie atakował innych dziennikarzy na konferencjach po niewygodnych pytaniach. Między innymi zarzucał im brak profesjonalizmu i pytał, "kto ich przysłał". Jego krewki charakter szybko poznali też sędziowie (zwłaszcza techniczni) i trenerzy drużyn przeciwnych.
– Dochodzą jeszcze pozasportowe kwestie, nietypowe zachcianki trenera. Ale uznajmy, że nie ma to wpływu na wyniki i zostawmy to w sferze prywatnej.
Właśnie się dowiedziałam, że biuro prasowe Legii nałożyło na mnie zakaz rozmów z piłkarzami. Gdy poprosiłam o wywiad, usłyszałam od rzecznika: To niemożliwe, taka jest decyzja. Jednym słowem: wraca cenzura, kontrola. Nie ważcie się zadawać trudnych pytań Sa Pinto @LegiaWarszawa
— Iza Koprowiak (@IzaKoprowiak) 30 listopada 2018
Dzisiaj Legia, o 12 czasu polskiego, rozegra drugi sparing w Portugalii. Z kim i gdzie - nie wiedzą tego nawet sami piłkarze. Władze klubu starały się uprosić Sa Pinto, żeby wpuścił choć klubowe media, ale nie udało się.#NajbardziejMedialnyKlubWPolsce
— FotoPyK (@FotoPyK) 16 stycznia 2019
Kibice są jednak po stronie Sa Pinto. Widać to wyraźnie po wypowiedziach w mediach społecznościowych i w komentarzach pod artykułami na temat Legii. Dziennikarzom zarzucają "mącenie", a trenera bronią. Ci, którzy tęsknią za Stanisławem Czerczesowem, cieszą się, że Portugalczyk przywrócił ciężką pracę na treningach i żelazną dyscyplinę ("wreszcie to pies macha ogonem, a nie ogon psem"). Poza tym, odmłodził drużynę i, przede wszystkim, ma wyniki. Wygrał 12 z dotychczasowych 20 meczów o punkty. Przegrał tylko dwa. Do prowadzącej Lechii Gdańsk traci już tylko trzy punkty.
Bardzo dobrze że Są Pinto jest niezrównoważonym furiatem który złapał tę grupę za jaja i bardzo mocno trzyma, co być może jest szokiem dla postronnych obserwatorów oraz obserwatorek. Dla mnie może do nich dzwonić o 3 nad ranem i prosić o przywiezienie pizzy. Zasłużyli na to.
— Rafał Żochowski ⚓️ (@rafalzochowski) 12 stycznia 2019
Piłkarze też chyba nie narzekają. Mowa oczywiście o tych, którzy nie popadli w niełaskę. Każdy, kto miał styczność z Sa Pinto, podkreśla, że naprawdę potrafi on trafić do serc zawodników i zrobić z nich jedność. – Sa Pinto jest naprawdę szalony. Taktycznie nie pokazuje nic specjalnego, ale doskonale wie, jak motywować zawodników – mówił nam w sierpniu Geert De Vlieger, były piłkarz reprezentacji Belgii, Anderlechtu oraz Club Brugge, a dziś ekspert w belgijskiej telewizji.
🎶Aeja eja eja eja Legia Warszawa #LegiaCampPortugal pic.twitter.com/jrnVphdY5L
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 11 stycznia 2019
Ale jednocześnie dodawał: – To dobry trener, by pobudzić zespół do gry, do osiągania lepszych wyników, ale nie jest to szkoleniowiec na dłuższą metę…. Wtórował mu znawca portugalskiego futbolu, Jan Fredrik Hagen, który pamiętał Sa Pinto z pracy w Sportingu i Belenenses: – Jego metody pomagają doraźnie, w krótkim czasie. Jego styl bycia, umiejętność zapanowania nad grupą zawodzi, gdy pojawiają się nowe problemy i nie potrafi znaleźć rozwiązania. Dlatego nie jest to typ trenera na lata.
Jak zawsze w piłce, wszystko sprowadza się więc do wyników. Póki syndrom oblężonej twierdzy przynosi efekty na boisku, sielanka trwa. Gdy pojawią się porażki, wszyscy zaczną mieć Sa Pinto dość, a piłkarze obrócą się przeciw trenerowi (co w Legii ostatnio jest normą). Czego oczywiście Portugalczykowi nie życzymy. Z nim przynajmniej nie jest nudno!
Komentarz Piotra Kamienieckiego z serwisu Legia.net:
Trenera należy oceniać przede wszystkim za rezultaty osiągane z drużyną – to jest najważniejsze. Portugalczyk rezultaty osiąga solidne, odbudował Legię po tragicznym początku sezonu. Pewne zasady i "pomysły" trenera Pinto nie są zaskoczeniem. To człowiek, który potrzebuje kontrolować wszystko i wszystkich. To część jego stylu, która sprawdziła się na krótkim etapie. Przyszłość pokaże, czy to skuteczne metody na dłuższą metę. Ostatnio o tym, że Pinto jest człowiekiem trudnym we współpracy mówił prezes Dariusz Mioduski i z pewnością coś w tych słowach jest, chociaż każdy odnajdzie w takiej specyfice inne wydarzenia z kadencji Portugalczyka.
To człowiek, który potrzebuje kontrolować wszystko i wszystkich
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
18:15
Pogoń Szczecin
16:00
Bruk-Bet Termalica