Michał Probierz przewidział, że Krzysztof Piątek może kosztować ponad 30 milionów euro. Ale to Jacek Zieliński ściągał go z Zagłębia Lubin do Cracovii. – Mało kto mógł przewidzieć, że tak szybko się to potoczy. To jest kariera jak z bajki – przyznaje trener, który w przeszłości pracował z wieloma obecnymi reprezentantami Polski, a z Robertem Lewandowskim wygrywał mistrzostwo kraju.
Radosław Przybysz, SPORT.TVP.PL: – Nie zaskoczę pana. Chciałem zapytać o Piątka...
Jacek Zieliński: – To już zamierzchła historia, ale dobrze, porozmawiajmy.
– W jakich okolicznościach sprowadzał go pan do Cracovii?
– Uważałem go za dobrego napastnika, który w Zagłębiu Lubin miał mniejsze możliwości grania. Okazało się, że był do wzięcia i zrobiliśmy wszystko, przekonaliśmy profesora Filipiaka, żeby go sprowadzić. Rozmawiałem z Krzyśkiem, przedstawiłem mu, jak będzie wyglądać jego sytuacja, że drużyna będzie ustawiona pod niego, że dostanie bardzo dużo minut gry. I tym go przekonaliśmy.
– W Zagłębiu nie był on jednak tak skuteczny jak później. Owszem, miał styl gry podobny do Roberta Lewandowskiego, ale strzelał dużo rzadziej niż obecnie.
– W Zagłębiu nie był tak skuteczny, bo nie dostawał dużo możliwości gry. Po jednym czy dwóch słabszych występach siadał na ławkę i kilka kolejnych spotkań na niej spędzał. A Robert był napastnikiem, który w Lechu grał od deski do deski, po 90 minut w każdym meczu.
– Zgadza się pan z tym podobieństwem Piątka do Lewandowskiego?
– Porównywanie Krzyśka do Roberta jest trochę na wyrost. Robert osiągnął w karierze bardzo dużo. Jednak Krzysiek idzie dobrą drogą, nawet jeśli chodzi o sprawy mentalne, o przygotowanie do zawodu, odpowiednią dietę, sytuacje prywatne, nie ciągną się za nim żadne pozaboiskowe sprawy. Po prostu żyje z piłki.
– Spodziewał się, że jego kariera rozwinie się tak szybko?
– Mało kto mógł to przewidzieć. To jest kariera jak z bajki. W ciągu paru miesięcy w życiu Krzyśka zmieniło się wszystko. Przychodził do Genoi, średniego klubu ligi włoskiej, a teraz gra w jednym z najlepszych, który chce wrócić do dawnej świetności. A sam jest czołowym napastnikiem Serie A. To bardzo duży przeskok. Chociaż po nim było widać było po nim, że chce się uczyć, bardzo dużo nad sobą pracował. Później Michał Probierz zrobił go kapitanem drużyny, to też mu dodało dużo pewności. Odpowiadał za ten zespół, był liderem Cracovii. Krok po kroku i jakoś to wszystko się bardzo dobrze ułożyło.
– Mogą grać razem w ataku reprezentacji?
– Czemu nie? Dla dobrych zawodników zawsze znajdzie się miejsce. Trudno byłoby trzymać na ławce Krzyśka w takiej dyspozycji. Oczywiście do najbliższych meczów kadry jest jeszcze trochę czasu, ale ja nie widzę problemu, żeby zmieścić ich obu.
– Mało kto pamięta, że poważną karierę u pana zaczynali nie tylko Piątek i "Lewy", ale też Paweł Wszołek, Łukasz Teodorczyk, Marcin Kamiński czy Bartosz Bereszyński...
– Tak, ale ja się wcale nie uważam za odkrywcę ich talentów. Ci chłopcy byli już na pewnym pułapie, ale rzeczywiście gdzieś tam nasze ścieżki się skrzyżowały. Zawsze z sympatią i sentymentem patrzę na ich poczynania.
– Wiosną we Włoszech będzie grał kolejny obiecujący polski piłkarz – Szymon Żurkowski. Jak pan ocenia ten ruch?
– W lidze włoskiej dobrze postrzegają zawodników z Polski, chętnie ich kupują. Myślę, że Żurkowski wykonał dobry ruch. Fiorentina to też zespół, który stara się wrócić do elity. Do końca sezonu zostaje w Polsce, ma szansę jeszcze naprawdę pomóc Górnikowi. Więc myślę, że to jest bardzo dobre rozwiązanie. Teraz mógłby się w Fiorentinie odbić od ściany, a tak ma jeszcze pół roku, żeby pójść w górę. Będą mecze kadry młodzieżowej, czas będzie pracował dla niego. To naprawdę fajny chłopak i kandydat na dobrego piłkarza.
– A co słychać u pana? Jakieś plany zawodowe?
– Na razie jest cisza, nic się nie dzieje. Odpoczywam w rodzinnym Tarnobrzegu i czekam na to, co się wydarzy wiosną. Śledzę Ekstraklasę, niższe ligi, jeżdżę na mecze. W lutym wybieram się do Barcelony na mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Olympique Lyon.
Jacek Zieliński (ur. 22.03.1961) – trener i były piłkarz. Prowadził m.in. Dyskobolię Grodzisk Wielkopolski, Polonię Warszawa, Lecha Poznań, Ruch Chorzów i Cracovię, ostatnio Bruk-Bet Termalicę Nieciecza. Mistrz Polski z Lechem w sezonie 2009/10.
Następne